Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2014, 00:39   #3
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
wersja 0.9 ;)

Wszystko szło po myśli Zoe do czasu gdy dotarła do skarbca. A potem chwila nieuwagi i miała dwa droidy na głowie. „Zmodyfikowany modele B2” stwierdziła i przeklęła w duchu samą siebie, gdy ciężkie maszyny ruszyły w jej kierunku, jednocześnie otwierając bez ostrzeżenia ogień z ciężkich blasterów. Na jej głowę posypał się tynk.

Schowała się za jedną z ciężkich szaf wypełnionych dziwnymi trofeami Xist’a. Od wejścia dzieliło ją jakieś 7 metrów, trzy szafy i dwie gabloty, zaś od przedmiotu po który przybyła jakieś 15 do 20 metrów, dwa rzędy niewysokich szafek i parę gablot. Holocron został umieszczony na niewielkim podeście na samym środku pomieszczenia. Lśnił delikatnym blaskiem oświetlony od góry.

Przebiegła do następnej szafy, odpowiadając ogniem. Jej blaster był jednak zbyt słaby by wyrządzić krzywdę ciężkozbrojnym droidom. I choć strzał był celny to pozostawił jedynie niewielkie wgniecenie na zbroi maszyny.

Umysł dziewczyny rozpaczliwie szukał rozwiązania. Szybki rzut okiem po pomieszczeniu i Zoe zauważyła ciężkie działko Ionowe, które było w stanie przebić się przez zbroję droidów i je unieruchomić. Był tylko jeden, ale za to zasadniczy problem – znajdowało się idealnie po drugiej stronie komnaty. Za droidami.

Innym rozwiązaniem było wycofanie się. Korytarz wcześniej widziała szyb wentylacyjny. Jego koniec znajdował się tuż obok Holocronu. Wystarczający duży by móc się w nim czołgać. Nie wybrała tej drogi bo bała się, że nie zdąży wrócić na czas na bal. A teraz nie była pewna czy uda jej się ominąć oba roboty.

Jedno nie ulegało wątpliwości, a mianowicie to że musiała się na coś zdecydować. Kolejna seria z blasterów, tym razem w podłogę tuż obok Zoe, utwierdził kobietę, że nie może zwlekać ani minuty dłużej.

***

Popołudnie było nerwowe dla Zoe. Musiała się przygotować na wieczór, a na dodatek ciągle myślała o tym co powiedział jej Yaris. W głowie kołowy się pytania i wątpliwości, a jednocześnie wiedziała, że nie może się wycofać. „Cokolwiek się stanie to będzie dziś”.

Zebrała wszystkie osobiste rzeczy i przekazała je robotowi dowódcy straży Xist’a, a potem ubrała się w suknię. Tę znienawidzoną, którą dał jej Xist gdy tu trafiła. Miała nadzieję, że to ostatni raz gdy będzie musiała w niej paradować, że nigdy więcej nie zobaczy ani jej, ani tego który ją jej podarował.

Oran na nią czekał. Wysoki, wyprostowany jak struna, gotowy do działania. „Niebezpieczny człowiek” pomyślała i była to prawda. Nie była pewna czy może mu bezgranicznie ufać, ale jeżeli komuś miałaby powierzyć życie tu i teraz to właśnie jemu. Zresztą znała go na tyle by wychwycić niewielką zmianę w brzmieniu jego głosu i zachowaniu, która dawała jej nadzieję, że w ciągu kilkunastu następnych godzin będzie daleko, daleko stąd w innym układzie planetarnym.

***

Sala była pełna lokalnych notabli. Ukryci w mroku mogli obserwować arenę, przygotowaną specjalnie dla Kenobiego. „Kimkolwiek był budowniczy tego zamku… był geniuszem” pomyślała Zoe i była to prawda. System korytarzy prowadzący na arenę był pomyślany tak, że ofiara trafiająca na nią orientowała się gdzie jest gdy opadały kraty, odcinając tym samym drogę ucieczki. Nie miała żadnych szans by ominąć pułapkę.

Yaris zniknął jak tylko dotarli na salę. Ukłonił się Xist’owi, porozmawiał z Uderem, łowcą nagród pracującym dla Czarnego Słońca, mordercy i wyjątkowego okrutnika, który nie stronił od przemocy, a następnie udał się do prywatnej komnaty swojego przełożonego.

Zoe też nie próżnowała. Zabawiała gości, uśmiechała się do nich głupkowato, odpowiadała na pozbawione sensu i logioi pytania bardzo bogatych i często bardzo aroganckich istot. „Okradałam lepszych od was” pomyślała, ale żaden mięsień na jej twarzy nawet nie drgnął. Kobieta była świetną aktorką… jeśli tylko tego chciała.

Zniknęła, gdy notable i zaproszeni goście sami pochowali się w swoich lożach, gdy zaczęło się przedstawienie. Niewielkie hologramy wbudowane w stoliki zapewniały możliwość śledzenia każdego ruchu gościa wieczoru: Obi-Wan Kenobiego. Taa trochę żałowała, że nie będzie miała okazji zobaczyć jak rycerz jedi sobie radzi, ale wiedziała jakie są reguły gry – zwlekanie mogło ją kosztować bardzo, ale to bardzo dużo. Nikt nie zauważył jak wyszła z sali, nikt nie zauważył jak odbiera od C-P1D blaster i tajemniczy pakunek od Yarisa. Prawda była taka, że nikogo nie obchodziła; była tylko jeszcze jedną zabawką Xist’a. Zabawką, którą można było w każdej chwili wyrzucić lub zamienić na inną.

***

Pierwsze dwa poziomy pokonała bez większych problemów. System kamer i standardowe pułapki nie były dla niej żadną przeszkodą. Pomagało jej doświadczenie i trudy jakie musiała znosić na rodzimej planecie. Tylko dwa razy musiała przystanąć i zwolnić. Raz by ominąć strażników, a drugi raz gdy musiała ominąć system czujników, których nie było na planie. Aż w końcu dotarła do skarbca, którego otwarcie było dziecinne proste. Widać było, że Xist nie przewidział że ktoś może dotrzeć aż tutaj.

A potem chwila nieuwagi i miała dwa droidy na głowie. Na szczęście w tajemniczym pakunku były miniaturowe blokery sygnału więc alarm się nie włączył. Roboty nie były też w stanie wezwać pomocy. Nadal były jednak śmiertelnie groźne.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline