Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2014, 18:50   #18
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Smok zajął się już sprawą Węża/Anael, niestety nie wszystko potoczyło się tak jak tego sobie życzył miał nadzieje. Istota po przejęciu nowego naczynia odpowie na kilka jego pytań ale najwyraźniej jej esencja była już zbyt wyczerpana po ostatnich bataliach by wytrzymać stres związany z opętaniem, musi odpocząć. Niestety pewne sprawy nie mogły czekać na jej przebudzenie w lochach przebywał kolejny “Gość” a Żmij nie lubił kazać im czekać. Doktor już w celi byłej wampirzycy powiedział mu , że kobieta znaleziona w leży bożka jest aniołem. Znacznie poprawiło to nastrój Smoka co prawda w pierwszej swojej wizycie Istota mówiła “Sprowadzę innych podobnych tobie” ale wiedząc kim była spodziewał się raczej ,że do bram Walli wkrótce zaczną kołatać demony i wampiry renegaci. Anielica zdecydowanie była miłą odmianą. Trasa do celi nie zajęła mu dużo czasu. Gdy jego ręka spoczęła już na klamce natura gościa nie budziła już żadnych podejrzeń delikatne drżenie powietrza, ledwo wyczuwalny zapach ozonu i to uczucie, że ta część lochów jest zdecydowanie lepsza od reszty, jasno wskazywały na obecność anioła z resztą same runy ochronne też wydawały charakterystyczny dla tego typu istot dźwięk. Jak opisać można by było ludzką formę smoka ? Wysoki mężczyzna koło czterdziestki o atletycznej budowie o czarnych włosach i równie czarnych gęstych brwiach które jego twarzy nieustannie nadawały groźny wyraz, wąskie usta i oczy, oczy w których mieszkała burza. Ubrany był w ciemne jeansy i białą koszulę.
- Witam -
- Witam w moim Domu - powiedział jeszcze Walerian.
- Nazywam się Walerian Anguis , powiedz proszę Anielico co sprowadziło cię na moje ziemie ? -
- Mam na imię Miriam. głos młodej blondynki był cichy i spokojny, z jej zielonych oczu wyzierała czysta niewinność, choć z całej jej istoty biła delikatna czujność. Pokręciła lekko głową i westchnęła cicho
- Nie przyszłam do Ciebie z własnej woli… dałam się złapać w pułapkę i potem nic już nie zależało ode mnie.
Smok zmierzył anielicę wzrokiem i nie odstrzegłwszy żadnych oznak zagrożenia z jej strony pozwolił sobie na rozluźnienie atmosfery.
- Zabieram ja doktorze rozumiem ,że to nie problem -
Doktor nie był zachwycony tą wypowiedzią ale ton rozkazu użyty przez Smoka nie pozostawiał mu wiele wyboru, nie miał on w planie jednak po prostu puścić tego płazem.
- Powinna leżeć i odpoczywać, żadnych przeniesień. Po za tym kto wie co ze sobą przywlekła z tego leża. - Przepełniony jadem chrypliwy głos człowieka wypełnił celę szpitalną.
- Zapraszam w takim razie w jakieś bardziej przyjazne miejsce, tam porozmawiamy -
Powiedział Walerian wyciągając rękę w stronę anielicy, by pomóc jej wstać z szpitalnego łóżka. Odpowiedz doktora natomiast całkowicie zignorował.
Bez powodzenia po raz kolejny wygładziła zagniecenia na piżamce i lekko podała drobną dłoń czekającemu mężczyźnie, uśmiechając się delikatnie.
- Z chęcią chociaż na chwilę uwolnię się od widoku tej aparatury. - przeniosła nieco spłoszone spojrzenie na doktora i dodała cicho - Kolano mniej dokucza?
Mężczyzna wykrzywił się w nieco maniakalnym uśmiechu.
- Tak, a na końcu tęczy znalazłem garnek złota - już nim skończył mówić na jego twarzy rysowała się rezygnacja - Ale pewnie to całkiem możliwe, co? - przeniósł wzrok na Waleriana i bez problemu odczytał w jego spojrzeniu potwierdzenie swoich najgorszych przypuszczeń.
- Cholerne mitologiczne stwory - burknął kuśtykając do wyjścia - Nawet porządne ad absurdum potrafią rozpaskudzić.
- A róbcie co chcecie - warknął, znikając za progiem - Ja pójdę się zajmę prawdziwymi pacjentami.
- Przepraszam za warunki ale musisz zrozumieć, że zaufanie to nie łatwy do znalezienia towar w naszych czasach i środki bezpieczeństwa musiały zostać zachowane. Niestety informacja o twoim tu przybyciu dotarła do mnie dopiero przed paroma minutami, w innym wypadku prędzej uwolnił bym cię od tych warunków. -
- Na razie jednak zapewne pragnęła byś przyodziać się w coś bardziej odpowiedniego, ubrania zaraz zostaną przyniesione. Pozwolę sobie poczekać na zewnątrz do czasu gdy będziesz gotowa. -
Smok po wypowiedzeniu tych słów odwrócił się i opuścił salę wraz całą resztą “gości”. Na odzież nie było trzeba czekać długo, zaledwie kilka sekund później w drzwiach stanęła odziana w mundur kobieta(Nicol) która wręczyła Miriam komplet bielizny ,dżinsy i bluzkę.
- Dziękuję. - anielica przelotnie spojrzała na kobietę, odbierając od niej ubrania i uśmiechnęła się z wdzięcznością, na co Nicol odpowiedziała mimowolnym uśmiechem. Kiedy ubrana w mundur kobieta wyszła, Miriam szybko przebrała się w “normalne” ciuchy. Jasne dżinsy okazały się nieco przykrótkie, więc podwinęła je do pół łydki, odsłaniając nieco zbyt chude nogi i z dumą prezentując nowiutkie, błyszczące air max’y. Czas spędzony w niewoli silnie odbił się na jej i tak szczupłej sylwetce. Dlatego też beżowy krótki rękawek okazał się nieco zbyt luźny… ale ogólnie całość prezentowała się zdecydowanie lepiej, niż piżamka w króliczki.
Smok widząc wychodzącą z celi szpitalnej anielicę skierował się w asyście kobiety która przyniosła Miriam ubranie w kierunku schodów znajdujących się na końcu korytarza, gestem zapraszając gościa do podążania za nim. Po opuszczeniu “lochów” teren Walli wydawał się znacznie przyjemniejszy, wokół kręciło się bardzo wielu jak na te czasu ludzi większość wypełniając swoje codzienne obowiązki. Kierując się w stronę głównego kompleksu



nie dość uważny obserwator pomyślał by ,że tego regionu nie nawet dosięgnęła plaga potworów. Niestety rzeczywistość nie była taka piękna, na twarzach ludzi dało się dostrzec cień niepokoju a w ich oczach niepewność o przyszłość, bardzo duże zagęszczenie mundurowych też psuło cały wizerunek. Trasa przez piętra hotelu także nie była już tym co dawniej, wnętrze zostało całkowicie ogołocone. Nie było one jednak bestialsko zrujnowane, a po prostu rozebrane. Każdy kawałek przestrzeni ,każdy mebel i skrawek materiału miał tu swoje zastosowanie.
Trasa po setkach schodów na sam szczyt hotelu była dla by zapewne dla anielicy nie do przebycia gdyby nie silne ramie gospodarza które zostało jej oferowane zaraz przed wejściem na klatkę schodową, na szczęście z jego pomocą nawet osłabiona anielica dała radę dostać się na szczyt. Na klatce schodowej mała grupka mijała dziesiątki osób kobiety ,dzieci ,mężczyzn w każdym wieku i prawiących się wszelakimi zajęciami wszyscy jednak jednomyślnie schodzili im z drogi pozwalając na spokojne przejście, kilku mundurowych których zastali po drodze salutowało też idącej za nimi Nicol która z niewiadomych Miriam powodów wbijała w jej plecy pełne gniewu spojrzenie.
Największe zaskoczenie odczuła natomiast Anielica gdzieś w okolicy ósmego piętra gdy wyczuła na szczycie hotelu bardzo potężną choć trudną do rozpoznania aurę.
Miriam rozglądała się wokół szeroko otwartymi oczami, chłonąc każdy szczegół otoczenia z niemal dziecięcym zachwytem, którego nie zdołało w niej zabić nawet porwanie i uwięzienie przez ptasiego bożka. Od kiedy upadła, przebywała raczej w znacznie słabiej zachowanych miejscach, dlatego siedziba Waleriana wzbudzała w niej takie zainteresowanie. Zwłaszcza, że na szczt budynku przyciągało ją coś jeszcze… coś, czego na razie nie potrafiła nazwać, ale co z pewnością było potężne.
Rozglądając się wokół siebie, co rusz natrafiała na nieprzyjazne spojrzenie idącej za nimi kobiety. Czy miało związek z tym, że gospodarz obejmuje ją ramieniem, pomagając wspinać się po niekończących się stopniach? Miriam przez chwilę skupiła się nieco mocniej na Nicol, chłonąc jej emocje
Poczuła całą mieszankę uczuć. Części z nich się spodziewała… ale część była dla niej zaskoczeniem. Gdyby chodziło tylko o zadurzenie, Miriam mogłaby uspokoić kobietę. Przecież zamierza opuścić to miejsce tak szybko, jak tylko będzie mogła, a z Walerianem nie łączy jej nic… poza tym, że żadne z nich nie było zwykłym śmiertelnikiem. Ale skąd gniew z powodu niewłaściwego zachowania się? Ze skomplikowanej mieszanki emocji udało się anielicy zrozumieć, że Nicol uważa smoka za swoje… bóstwo, a więc wszyscy powinni oddawać mu cześć. Ale przecież istniał tylko jeden, którego Miriam wielbiłą całą swą istotą, dopóki…
Westchnęła i skupiła się na wspinaczce po schodach. Wyglądało na to, że z kobietą w mundurze nie będzie łatwo się zaprzyjaźnić.

Wchodząc z klatki schodowej na najwyższe piętro hotelu anielica ujrzała długi korytarz który prowadził do sporych rozmiarów wrót na jego końcu pod ścianami po prawej i lewej stronie ciągnęły się niczym kolumnada szklane gabloty wypełnione przeróżnymi “artefaktami” z czasów gdy wiara w Jej Pana i Ojca nie dotarł jeszcze do tej części świata, miecze z brązu ,statuetki bogów o czterech twarzach ,hełmy i narzędzia.spoczywały w szklanych teraz już zakurzonych i brudnawych gablotach.


Przed otwarciem wrót do swej domeny smok wystąpił naprzód i położył dłoń na drzwiach szepcząc kilka słów w języku który jeszcze miał w sobie iskrę stworzenia, następnie odwrócił się do Anielicy i oficjalnym tonem powiedział
- Witam cię w mojej domenie moja Pani i zapraszam, dając ci prawo Gościa.
Następnie otworzył drzwi wbudowane we wrota i gestem zaprosił Nicol i Miriam do środka.
Wnętrze wyglądało jak przykładowy opłacany za bajońskie sumy mieszkanie apartamentu, podłoga z nieskazitelnego ciemnego i jasnego granitu układającego się pod stopami w skomplikowane symbole nieznanego anielicy pochodzenia, meble z najwyższej jakości drewna i skóry, puchate dywany i antyki mnóstwo antyków stojących właściwie w każdym wolnym miejscu apartamentu. Położenie aury stało się też znacznie bardziej oczywiste emanowała ona zza drzwi pokoju po lewej stronie.
Miriam uśmiechnęła się lekko.
- Czy bez tak wyraźnego zaproszenia przejście przez otwarte drzwi skończyłoby się dla mnie niezbyt przyjemnie?
Nadal stała w progu, chłonąc każdy szczegół tego miejsca i ostrożnie badając nieznaną jej aurę.
- Kiedyś moje Leże i cała domena stała otworem dla każdego... - odpowiedział smutnym głosem Walerian.
- Niestety czasy się zmieniły, całą moją domenę musiałem otoczyć fetyszami by wiedzieć gdy tacy jak my, nienaturalni wchodzą na jej teren. -
- Kilka miejsc musiałem też całkowicie odizolować, tak jak moje Leże czy chociażby lochy, bądź salę Séveriana -
- Séveriana? - Miriam uniosła lekko brew w niedokończonym pytaniu.
- Séverian jest oficjalnym dowódcą mieszkających tu ludzi, nie chciałem przejmować tu oficjalnie władzy…Choć nie ukrywam ,że moje zdanie ma tu często decydujące znaczenie, zwłaszcza w sprawie takich istot jak my. Zwykłe ludzkie sprawy najlepiej zostawiać ludziom .
- W takim razie dziękuję za zaproszenie. - anielica skinęła lekko głową i weszła do pomieszczenia, cierpliwie czekając na rozwój wydarzeń.
- Zapraszam - powiedział Smok wskazując na jedno z krzeseł przy dużym ciężkim dębowym stole, który znajdował się w pokoju który najtrafniej można było nazwać jadalnią, a po tym jak Anielica zajęła miejsce zadał jej pytanie którego zapewne nie chciała usłyszeć ale musiało ono zostać wypowiedziane.
- Powiedz mi teraz proszę, jak to się stało ,że zwiadowcy znaleźli cię w leżu ptasiego bożka ?
- Sama chciałabym to wiedzieć. - odpowiedziała cicho - Słyszałam krzyki, ktoś wołał o pomoc… a potem otoczyło mnie stado ptaków i ocknęłam się w celi. Nie pamiętam zbyt wiele z tamtego czasu.
Zamilkła na dłuższą chwilę, nim odezwała się ponownie.
- Jak mnie znaleźliście? Skąd wiedzieliście, że… dlaczego tam w ogóle przyszliście?
- Nie szukaliśmy cię, ale w sprawie twojego ocalenia z pewnością będziesz musiała podziękować Istocie, która odpoczywa teraz w tym pokoju. - odpowiedział Aitvares wskazując na drzwi z za których Miriam wyczuwała dziwną aurę.
- Po śladach zniszczenia jakie pozostawiła walcząc z Bożkiem dotarliśmy do jego Leża gdzie byłaś przetrzymywana. - nagle oczy smoka powiększyły się odrobinę i widać było ,że nagle coś sobie przypomniał.
-Powiedz mi Miriam, czy w twoim chórze była może anielica imieniem Anael ?-
Kobieta zmarszczyła brwi, usiłując sobie przypomnieć to imię. W końcu przecząco pokręciła głową.
- Byłam Aniołem Stróżem, nie było mi dane śpiewać w chórze. Jedynie przez krótki czas… zbyt krótki… - westchnęła boleśnie na wspomnienie utraconego szczęścia.
- Dlaczego pytasz?*
- Anael… wraz z gościem była tu u mnie i przedstawiła mi pewną propozycję… Zastanawiałem się czy nie jesteś może jedną z przysłanych przez nią osób. - odpowiedział .
- Ale myślę ,że jako jedna z skrzydlatych jesteś dość godna zaufania by przedstawić ją także i tobie. Aneal ma teorię która może pozwolić nam przywrócić słońcu jego blask. Chociaż próba przekazania mi jej kosztowała ją wiele. -
- W takim razie jeszcze jedno pytanie, czy kojarzysz może istotę zwaną Wężem ?
- Wąż? Ten Pierwszy? - Miriam zmarszczyła brwi w zamyśleniu, a potem pokręciła głową - Moje spojrzenie skierowane było zawsze na Ziemię i jej mieszkańców… przykro mi, ale nie znam odpowiedzi na Twoje pytania.
- W takim razie jeżeli wszystko pójdzie dobrze to wkrótce je odkryjesz - odpowiedział tajemniczo Smok .
- Ale dopóki nasz drugi gość się nie obudzi czuj się jak u siebie w domu, wkrótce wszystko powinno się wyjaśnić.
Miriam skinęła głową, chcąc podziękować za gościnę, gdy z okolic paska od spodni dobiegło ciche burczenie, po którym anielica zaczerwieniła się gwałtownie.
- Czy masz tu coś do jedzenia? - zapytała nieśmiało.
- Oczywiście - odpowiedział.
- Choć przyznam ,że jestem zaskoczony. Nie wiedziałem ,że anioły odczuwają takie potrzeby. Czy ma to coś wspólnego z naszym słońcem czy może po prostu to brak waszego Boga ? -
Kontynuował dalej Smok w czasie swojej wędrówki do kuchni skąd wrócił po chwili trzymając w dłoniach bochen chleba, sporych rozmiarów gomółkę sera i trochę owoców.
W odpowiedzi kobieta lekko wzruszyła ramionami.
- Upadłam i przyjęłam ludzkie ciało, więc mam takie same potrzeby, jak wszyscy ludzie… - jej rumieniec jakby lekko się pogłębił, gdy przypomniała sobie swoje początki na Ziemi.
- Dziękuję. - szepnęła, odbierając jedzenie z rąk gospodarza.

Praca wspólna Viviaen & Czajos
Z gościnnym występem f.leji :P
 

Ostatnio edytowane przez czajos : 03-02-2014 o 21:31.
czajos jest offline