Nie lubiła siedzieć w jednym miejscu. Taka sztuczna stagnacja. Przyzwyczajona była do podróży. Trafiła tutaj, gdyż na trakcie nie zawsze było spokojnie. Skuszona, możliwością odpoczynku i spędzenia jakiegoś czasu w bezpiecznym miejscu postanowiła zaciągnąć się....przynajmniej na razie.
Do tej pory siedziała w cieniu, oceniając osoby dookoła siebie, było ich razem sześcioro. Naprędce oceniła możliwości i umiejętności swoich towarzyszy.
Gdy tylko niecierpliwy dowódca skończył wydawanie rozkazu. Anokhi zeskoczyła z gracją kota, ze stołu, na którym siedziała.
Była ubrana w lekkie, dobrze wyprawione skórzane odzienie, nie krępujące jej ruchów, a na jej plecach spoczywało z niewielkie zawiniątko, jakby swego rodzaju torba przewieszona przez ramię.
Odczekała chwilę gdy mężczyzna, któremu wręczono rysopis dopominał się o dodatkowe dokumenty. – Panowie i Pani ? Załatwmy szybko to, co jeszcze konieczne i ruszajmy bo czasu szkoda. Podeszła do wyjścia, jakby zachęcając ich do jak najszybszego wyruszenia w drogę, nadal z uśmiechem na swojej przyjemnej oku twarzy o śniadej cerze. W trakcie czekania na resztę, ujęła w długie zgrabne palce delikatnie plecioną chustę, którą do tej pory miała luźno powieszoną na szyi, by zakryć swoje dziwnie jasno-niebieskie oczy. Zza materiału chusty skierowała swój wzrok na mężczyznę, który dostał dokument. „Dowódca z przypadku czy z wyboru...?” przebiegło jej przez myśl, nadal uśmiechając się życzliwie do wszystkich.
Ostatnio edytowane przez Nimitz : 16-02-2014 o 21:07.
|