W końcu po tylu latach znów otrzymywał rozkazy. Nie było to niemiłe lecz nieco dziwne uczucie. No i te spojrzenia na jego arbalest. Niby nic, zwykła broń ale ludzie zawsze się gapią. Choć może to i lepiej niż gdyby mieli zadawać pytania o przepaskę na oczach.
Otrząsnął się z rozważań i przyjrzał sportretowanemu mężczyźnie starając się zapamiętać jak najdokładniej jego twarz. Czule pogładził kolbę swej broni. Przerzucił ją przez ramię i skierował się szybkim krokiem do wyjścia. Tam minął Anokhi bez słowa. I bez zwłoki ruszył wypełnić zadanie. |