Wątek: The Big Apple
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2014, 21:14   #4
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Na szczęście Felipa zapakowała ją do taksówki na tyle wcześnie, że była rano w stanie bez większego problemu, odczytać wiadomość zapisaną na wyświetlaczu. Na myśl o kolejnej imprezie skrzywiła się lekko. Takie tempo mogło ją wkrótce zamienić we wrak człowieka. Skoro już jednak się obudziła równie dobrze mogła pomyśleć o kąpieli. W pewnym trudem wstała z zasłanego czerwoną, satynową pościelą łóżka, będącego jedynym meblem w całym, całkiem sporym pomieszczeniu. Dla zachowania równowagi chwyciła się ręką jednej z czterech kolumn, podtrzymujących baldachim z moskitierą, bo nagle dość mocno zakręciło jej się w głowie.
Gdy świat wrócił z powrotem do prawidłowego ułożenia, ruszyła po śnieżnobiałym, miękkim, puszystym dywanie w kierunku łazienki, przysięgając sobie w duchu, że w najbliższym czasie nie weźmie do ust żadnego drinka. Zimny prysznic okazał się doskonałym remedium na postalkoholowe problemy.

Nowe zlecenie miało dodatkowy plus, bo być może dawało jej szansę wymiksowania się z wieczornej imprezy.
Choć ojciec się pożegnał, zaintrygowana Ann wybrała jego numer:
- Jestem zainteresowana tą sprawą. Teraz przed świętami jest mniej zajęć na uczelni, więc mam trochę wolnego czasu. Czy mogę przed spotkaniem dostać informacje z miejsca wypadku? - Zapytała chcąc uzyskać więcej danych.
- Niestety nie mamy dostępu. To rządowe śledzt... - Głos Nathana zmienił się w jednostajny szum. Ann cierpliwie ponowiła połączenie:
- Ok. powinnam sobie poradzić z uzyskaniem tych informacji - powiedziała biegnąc myślą do Remo. - O co chodzi z tym kodem?
- W razie, gdyby jednak mieli rację i zrobił się niebezpieczny. Jak sobie tu poradzi to mu to pewnie wyjmą, teraz ma bezpiecznik. Po aktywacji jest paraliżowany, aby można było go spacyfikować.
- Hmm...
- Kolejne zakłócenie na chwilę przerwało połączenie. - Taka władza nad innym człowiekiem? - W jej głosie słychać było lekkie rozbawienie - To trochę... demoralizujące i nieco przerażające. Czego mogę się po nim spodziewać?
- Wojskowego drygu? Tak bym to nazwał. Zwykle jest opanowany, ale białe kołnierzyki radzą sobie z wyprowadzaniem go z równowagi. Pewny siebie, szybki, sprawny fizycznie. Może się przydać w razie czego, o ile się z nim dogadacie. Być może trochę zbyt ufny w swój sprzęt i umiejętności, ale na ćwiczeniach nie mogłem tego sprawdzić.
- Dobrze
- Dziewczyna skinęła głową - Zdam ci raport po spotkaniu w Inner City. - Rozłączyła się i od razu wybrała kolejny numer.
Nie odebrał, więc poszła do garderoby poszukać czegoś do ubrania. Nie planowała dziś wycieczek po mieście i to, co przygotowała wczoraj wieczorem, zupełnie się nie nadawało. Nie zdążyła jeszcze rozpakować wszystkich ubrań, ale pudła były dokładnie opisane, więc bez problemu znalazła ubranie, które najbardziej odpowiadało jej na taką sytuację: Spodnie, w kolorze khaki z wieloma kieszeniami i obszerna koszula w podobnych barwach, dokładnie kryły jej niską, drobną sylwetkę. Wyszukała jeszcze wojskową, zimową kurtkę, która choć pozbawiona typowych wojskowych emblematów zdecydowanie była oryginalnym ubiorem armii.

Dwie minuty później holofon ponownie zadzwonił:
- Hej Kye - Dziewczyna odezwała się pierwsza odbierając połączenie. - Jesteś bardzo zajęty? Potrzebowałabym twojej pomocy. Mam o dziesiątej spotkanie w Inner City, w związku z nowym zleceniem. Możemy się przedtem spotkać? Są jakieś zakłó... - Rozmowa została przerwana, ale po sekundzie telefon zadzwonił ponownie.
- Problemy z komunikacją. Rwą się rozmowy - Szybko rzuciła wyjaśnienie. - Podobno to jakiś ogólny problem.
- Poważnie?
- Prawie się roześmiał. - Mój szef właśnie mi zasugerował wizytę tam. Cokolwiek się dzieje, chcemy maczać w tym palce. Przyjechać po ciebie?
- Tak, przyjedź. Zdążymy zjeść śniadanie...
- Uśmiechnęła się do niego, a jej uśmiech obiecywał zdecydowanie więcej niż tylko coś do jedzenia.
- Będę za jakieś pół godziny, muszę jeszcze coś zrobić - powiedział, nie widząc niestety uśmiechu, bo połączenie wykonywał wyłącznie głosowe, rozmawiając podczas wędrówki do swojego biurka. - Sprawdzają czy jestem dobry w multitaskingu.
Prychnęła pogardliwie:
- Ten twój szef musi być prawdziwym dupkiem. Ok. Do zobaczenia. - Rozłączyła się zanim połączenie znowu się urwało.

Rozwiesiła mokry ręcznik na suszarce i założyła szkarłatny, satynowy szlafrok, sięgający jej zaledwie do połowy uda. Potem poszła do łazienki. Przeczesała palcami obcięte krótko na pazia, typowe dla Azjatów, kruczoczarne włosy i uśmiechnęła się do zielonookiej dziewczyny patrzącej na nią z lustra. Dzień zapowiadał się niezwykle interesująco. Skoro miała jeszcze pół godziny mogła wykonać kilka medytacyjnych ćwiczeń. Usiadła na macie, rozłożonej w sypialni przed przeszkloną taflą elewacji. Z mieszkania na dwudziestym ósmym piętrze, w budynku przy 200 Central Park South, miała idealny widok na cały Cental Park, spowity w zimowej krasie. Wspaniałe miejsce by się zrelaksować i oczyścić umysł przed nadchodzącym zadaniem.

***


Remo pojawił się po czterdziestu minutach, tym razem w mocno dojrzałym wcieleniu. Ann miała wrażenie, że tak właśnie najlepiej czuje się w pracy.
Uprzedziła wcześniej ochronę budynku, więc nie miał problemów by dostać się na górę. Sama właśnie zabierała się do tostów z sosem klonowym.
- Dzień dobry. Widzę, że dzień miał być wolny - zagadał wesoło obrzucając przeciągłym spojrzeniem jej skąpy strój. Cmoknął w policzek i nad wyraz chętnie złapał jednego tosta, nakładając na niego zabójcę diety. Dalej mówił w przerwach między połykaniem kęsów. Ciężko było go tego oduczyć. - Pomijając naszą sprawę, drugą robotę mam dla naszego starego kumpla, Alana. Jak dobrze, że dziś cudowny dzień. Każde połączenie można przerwać i zwalać na zakłócenia - wyszczerzył się radośnie.

Ann z entuzjazmem przyłączyła się do niego w jedzeniu. Już zdążył ją poznać od tej strony. Uwielbiała jeść potrawy, uchodzące przez dbających o linię, za zbrodnię na ludzkości:
- Potrzebuję danych z miejsca wybuchu, ale śledztwo prowadzą rządowi - Posłała mu szeroki uśmiech - dlatego od razu pomyślałam o tobie. Po za tym przydzielili do tej sprawy kogoś na okresie próbnym. Mam się przekonać czy będzie przydatny. Z tego co zrozumiałam mam wynegocjować honorarium. Nawet nie wiem ile żądać. - Wzruszyła ramionami - To nie jest moja mocna strona. Do tego najlepsza byłaby Felipa. Czy wiesz, że wróciła do miasta? Widziałam się z nią wczoraj.
- Zabieranie danych od rządowych, dziewczyno schodzisz na złą drogę!
- pogroził jej palcem, zajmując miejsce przy stole. - Po spotkaniu zastanowimy się co z tym zrobić. Na szybko człowiek prosi się o kłopoty. O Felipie nie wiedziałem, nie żebym się interesował. Alan skierował swoją uwagę na Bronx, ta znajomość może się więc przydać.
- Taak
- Ferrick pokiwała głową - chyba ostatnio spodobało mi się robienie niegrzecznych rzeczy... - Popatrzyła na niego wymownie. - Mam nawet w planach osobiście obejrzeć sobie miejsce wybuchu. Na szczęście budynek sądu jest miejscem publicznym i każdy może do niego wejść, a chyba nie zamknęli całego z powodu jednej małej eksplozji.
- Do budynku tak, do sali sądowej już gorzej. Moim zdaniem sam wybuch miał tu inne znaczenie. Ciekawe co powie ten Tomkins. Stracił córkę zaledwie wczoraj, nie spodziewam się miłej rozmowy
- przeczesał palcami brodę, kończąc tosta. - Zerknąłem kto to był ten Rajneesh. Stawiam, że to zwykła sekta. Wyprali dziewczynie mózg.
- Mnie interesują wszystkie materiały, których użyli do zrobienia bomby oraz sposób wykonania ładunku. To może nas naprowadzić na ich ślad. Bo nie sądzę by ona osobiście go zrobiła.
- Ann wstała, wrzuciła naczynia do zmywarki i schowała syrop do szafki ukrytej w gładkiej powierzchni ściany, tak samo jak reszta sprzętów. Jej idealnie biała kuchnia wprost lśniła czystością, głównie dzięki ultranowoczesnym materiałom, posiadającym właściwości nieabsorbujące brudu i samoczyszczące. - I nie byłabym taka pewna czy to tylko sekta. Trzeba się zastanowić nad motywami. Pojedziemy do budynku i zobaczymy jak to wygląda. Wtedy łatwiej będzie opracować jakiś plan. Po za tym i tak ciekawa jestem raportu z miejsca wybuchu. Ciekawe kto zajmuje się tą sprawą.

Wzruszył ramionami, sprawiając wrażenie, że nie do końca go interesuje w tej chwili to wydarzenie.
- Wolę nie podejmować decyzji co dalej bez rozmowy. Kazali mi sprawdzić tę grupę, ciekaw jestem co powie mi Tomkins - uśmiechnął się półgębkiem. - Ty jak zwykle przygotowana. Plan na następne dni. Znasz nazwisko tego gościa na próbnym? Skoro to ktoś od nas, to zaraz dowiem się kto.
- Wiesz, że nie zapytałam
- dziewczyna wyglądała na zmieszaną - ale zaraz da się to naprawić. - Wzięła holofon i napisała pytanie, a po kilku sekundach otrzymała odpowiedź:
- James Shelby - Przeczytała na głos.
To co znalazł Remo pokrywało się z informacjami, które dostała od ojca. To w sumie nie miało większego znaczenia. Zdążyła się już przekonać, że człowieka najlepiej poznaje się w akcji i sytuacjach krytycznych.

***


Bez większego problemu dojechali do Inner City. Od jej nowego mieszkania było to tylko nieco ponad dwadzieścia minut drogi, a o tej porze najgorsze korki już zdążyły się rozładować. Kolejna fala zacznie się dopiero za kilka godzin. Choć oczywiście nie oznaczało to małego ruchu. The Big Apple było miejscem, w którym ruch nie ustawał nigdy niezależnie od pory dnia i pogody. Wieczny pęd po dalej, więcej, mocniej nakręcał jego tryby niczym w wielkiej, skomplikowanej maszynerii.
W samym osiedlu niewiele się zmieniło od czasu gdy byli tu trzy miesiące temu. Może było zimniej, aura bardziej zimowa, a wjazd na teren nie wymagał oszustwa i kradzieży. Po za tym jednak wszystko było tak samo, czujna ochrona przy wejściu i kamery na każdym skrzyżowaniu. Pełna inwigilacja. Wolność i niezależność odsprzedana za poczucie bezpieczeństwa. Ann wiedziała doskonale jak bardzo było ono złudne. Jeśli naraziłeś się niebezpiecznym ludziom, albo stałeś się dla nich interesujący, powinieneś cały czas oglądać się za siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 05-02-2014 o 21:20.
Eleanor jest offline