Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2014, 23:36   #2
Bakcyl
Banned
 
Reputacja: 0 Bakcyl nie jest zbyt sławny w tych okolicachBakcyl nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Moja definicja bajeru:

Bajer, to rekwizyt, który nie jest potrzebny graczom. Pełni jedynie rolę katalizatora emocji, ale nie jest istotny dla przebiegu zdarzeń.

Jednak roli bajeru nie pełnią tylko gadżety. Bajerem może być także stylizowany opis jakiejś lokacji czy wydarzenia, rodem z powieści, który ma wprowadzić gracy w klimat. I z takowymi też nie ma co przesadzać. Zbyt duża ilość grafik i opisów (a zwłaszcza usilnego ich upoetyczniania) skutkuje niepozostawieniem czytelnikowi miejsca na własną interpretację i wysnucia wizji, oraz tworzy szum informacyjny.
Jeżeli szczegóły tego bajeru są dla fabuły istotne, to dobrze jest mieć to na grafice (mapa, wizerunek sygnetu, który jest kluczem do zagadki). Jeżeli nie, to nie ma sensu. Jakiś obrazek podkreślający kluczową scenę, albo wstęp do sesji. Panorama miasta, w którym dzieje się większość akcji i takie tam.
W wypadku istotnych rzeczy, jak wspomniany wyżej sygnet, to czasem zmusza graczy do myślenia. Zamiast opisywać im jakaś zagadkę na pół strony, wystarczy zrobić ją w formie rebusa graficznego. Wtedy gracze sami muszą się nagłówkować, a my nie ryzykujemy, że napiszemy się nie wiadomo ile, a niechcący damy im zbyt dużo wskazówek opisowo i całą zagadkę rozwiążę w pięć sekund.

Cytat:
Acha piszę z punktu widzenia MG, bo jako gracz, który przychodzi "na gotowe" to rzeczywiście - im więcej bajerów tym lepiej!
Nadmiar zawsze jest szkodliwy. Czy chodzi o bajery graczy czy bajery od MG, to odciąga od akcji, od opowieści i rozmienia ją na drobne. Skupia sesję na elementach, które powinny być dla niej tylko tłem. Przykładowo, w Neuroshimie broń. Mi wystarczy suchy opis pukawki. Nie potrzebuję zaraz znać rodzaju zamka, wagi i takich tam, chyba, że będzie to wplecione w narrację z istotnego powodu, lub czasem, jako zabieg literacki. Ale za każdym razem zatrzymywać się, oglądać zdjęcia czyjejś broni, pancerza etc, to dla mnie koszmar. To samo z wizerunkami postaci. To mi w niczym nie pomaga, tylko irytuje, kiedy muszę przewijać stronę. Wystarczy mi wzmianka o tym, że ktoś ma nietypową broń, i krótki jej opis. Nawet, jeśli będę takowej broni używał, to mam gdzieś, ile ona ma centymetrów wzdłuż i wszerz, i czy ma czerwoną czy niebieską lufę. Nie obchodzi mnie model telefonu, którym ktoś zdetonuje ładunek wybuchowy, ani rodzaj surowca, z jakiego zrobione są jego majtki. Z opisami sprawa ma się podobnie. Najgorzej chyba wygląda sytuacja, kiedy się obie te rzeczy połączy, i do opisu tysiąca najdrobniejszych szczegółów dowali się jeszcze tyle samo grafik.
Sytuację też można odwrócić. Nie widzę sensu w tym, żeby MG się głowił i pocił nad bajerami po to, żeby gracze je olali, albo połknęli w sekundę. Jeśli MG ma jakiś bajer pod ręką, albo może takowy zmontować tanim kosztem i ma na to ochotę, to jestem za. Jeżeli miałby wytężać się nadmiernie przy tym, to niech odpuści, bo po co?

Muzyka


Trudno trafić w czyjeś gusta. Nawet, jeśli muzyka pasuje do klimatu sesji, to nie znaczy, że będzie pasowała do osobistych preferencji każdego z uczestników. W przypadku PBF nawet nie klikam w źródła. W sesji live to dla mnie koszmar, jeżeli jestem zmuszony wysłuchiwać jakiegoś utworu, który przyprawia mnie o palpitacje.
Jednak same dźwięki są w porządku, o ile wykorzystuje się je na podobnej zasadzie, co resztę bajerów. Dla podkreślenia wagi istotnych sytuacji, w celu wywołania emocji.
Mi bardzo przypadły do gustu dźwięki ze STALKERa. Wyrwałem się z butów, kiedy podczas penetrowania tuneli metra gdzieś na pustkowiu, które dawniej było miastem, MG puszczał nam w niektórych momentach wcześniej przygotowane zgrzyty, piski, szurania. Dźwięk rozprężającego się metalu, kapiącej wody i ćwierkanie elektrycznych kabli. A potem (w sterówce), kiedy nagle zapaliły się wszystkie ekrany, puścił dość głośno "biały szum", zmuszając nas do przekrzykiwania tej kakofonii. W końcu kumpel pociągnął z karabinu po konsoli i wszystko ucichło.
Tyle, że jakby tego typu atrakcje powtarzały się zbyt często, to straciło by urok.

Podsumowując:


Jak zwykle, rzecz gustu - każdy gra jak chce. Ja osobiście nie mam nic przeciwko komuś, kto używa sobie gadżetów, o ile stosowanie ich przez jego osobę nie wpływa bezpośrednio na moją przyjemność płynąca z sesji. Jeżeli ktoś chce sobie przyjść na sesję ubrany w jakiś kostium, to ok. Jeżeli ktoś ma ochotę pokazać graficznie swój ekwipunek, dobrze, ale pod warunkiem, że to będzie opcja do wyboru. Nóż myśliwski, to nóż myśliwski. Nie potrzebuję widzieć zdjęcia jednego z tysiąca modeli i opisu surowca, typu ostrza i rękojeści, skoro statystyki tego przedmiotu się nie zmienią.
Tak samo w sesji live świeczki, znicze, kadzidła... To mi nie jest potrzebne, bo zamiast budować nastój - rozprasza go i trąca albo patosem, albo tandetą. Chyba, że pojawia się niezwykle rzadko, podkreślając jakiś kluczowy moment Ja sam buduję sobie ten nastrój w głowie, na swój własny sposób. Po części robią to inni gracze, którzy dokładają się do sesji. Nastrój tworzy mi sama sesja, klimat, styl, wydarzenia, a ja to przetrawiam na swój własny sposób.

W końcu czytając książkę czy grając w grę nie potrzebuję dodatkowo stymulować moich zmysłów, bo wszystko co mi jest niezbędne do odbioru treści, zawarte jest w moim umyśle.
 
Bakcyl jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem