Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2014, 17:54   #3
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
"Kobieta jest niedoceniana, bywa jednak małym kamyczkiem, który powoduje lawinę głazów, miażdżących wszystko na swej drodze"


Dziś był dwudziesty piąty rok uzyskania przez nas świadomości. Kiedyś, w odległej przyszłości od tego właśnie momentu będzie liczyć się kalendarz świata, a kapłani ogłoszą ten dzień wielkim świętem. Na razie jednak świętujemy tę rocznicę sami, siedząc przy stole w piwopoju dla dwunogów.
To już siódmy rok naszych podróży po tych ziemiach.

Nasz rodzaj zwykle jest osiadły, mamy swoje domeny, maciupeńkie kawałki ziemi, zwykle jakiś loch czy ruiny, których strzeżemy niczym pies łańcuchowy, dla samego faktu strzeżenia. Ci najpotężniejsi spośród nas nie zapuszczają się wielomyślami poza ten rewir. Dlaczego więc my, który zaliczamy się do tych najdzikszych i najgłupszych spośród naszego rodzaju postanowiliśmy opuścić nasz pożal się boże azyl? Trochę przypadku, trochę natchnienia. I długa droga ku samodoskonaleniu, poprzez mękę poświęcenia i walki o swoje. I oto jesteśmy - my, którzy kiedyś będziemy wami rządzić.

Zarządziliśmy, by nasz tymczasowa niewolnica przyniosła wino, nie wiemy czy to sikacz, czy coś zacnego - nieistotne. Nie znajdujemy przyjemności w samym piciu, robię to po to, by się nie wyróżniać. Dziś w piwopoju zeszło się wielu awanturników. Awanturnik to taki rodzaj dwunoga, który naraża się na niebezpieczeństwo dla zapłaty i sławy. Sławy głównie po to, że idzie za nią jeszcze większa zapłata. Większość żyje krótko, ale nieliczni osiągają wiele. Po to też tu jesteśmy.
Czy chcemy zostać awanturnikiem? Skądże!
Dróg do władzy jest kilka. Najprostsza to przez urodzenie. Jeśli dwunóg ma odpowiednich rodziców i potem pożyje odpowiednio długo, dostaje ją po prostu w prezencie. Ta droga jest dla nas zamknięta. Inną drogą są bogowie, mogą oni obdarzyć władzą, jednak taka władza nigdy nie jest pełna, gdyż są oni kapryśni i stale podkreślają, że to oni rządzą. Taka władza nam nie odpowiada. Ale pozostają inne drogi. Przez bogactwo. Przez potęgę. Oraz - co najbardziej niepewne - przez przypadek. Wiemy że wyglądamy jak ponętna samica, dlatego może to być kłopotliwe, władza to coś, co kojarzy się z samcami, ale z drugiej strony daje to wiele możliwości, nawet bardzo wiele. Z czasem i samica może być potężnym władcą, ale póki co wykorzystujemy jej ciało i głos by trzymać na krótkiej smyczy takich napastliwych samczyków jak ten ochroniarz, który chciał nam zwrócić uwagę. Na takie móżdżki nie trzeba magii.

I dlatego właśnie siedzimy tu dziś w otoczeniu uzbrojonych i tajemniczych postaci, drabów do wynajęcia, obserwując informacje, które roznoszą młode dwunogi. Skorzystamy z tej informacji by zacząć karierę poszukiwacza przygód, zdobyć tyle mocy ile się uda, tyle bogactwa ile się da, oraz tylu dwunogów - zarówno niewolników jak i narzędzi, by wyrąbać sobie miejsce w tym świecie.

Mamy informację, którą chcieliśmy mieć, dlatego wychodzimy jako pierwsi. Zatrzymaliśmy się tylko na chwilkę by przyjrzeć się temu, który ośmielił się nam grozić, ochroniarzowi stojącemu pod drzwiami i zapamiętać dobrze jego wygląd. Gdy już wyszliśmy, rozerwaliśmy tkaninę rzeczywistości, by w osłonie rękawa upleść z nici życia małego koralowego węża o pomarańczowo-czarnym ciele, którego dwunogi zwą Arlekinem. Przesłaliśmy mu do umysłu obraz i zapach śmiecia, który groził nam utratą języka i rozkazaliśmy krótko: "Ukąś!". To był dwunóg bez znaczenia, ale nawet taki zasługuje na małą zemstę za małą zniewagę.

Posiadamy pięćdziesiąt cztery imiona, ale zwą nas Ishtar. Idziemy drogą ku potędze. Ci, którzy do nas dołączą będą wykorzystywani i używani wedle naszej woli, ale będą to robić by pławić się w naszym blasku.
Ciekawe, czy któryś z tych, którzy podążą za nami okaże się godzien?


Upuściliśmy żmijkę na błotnistą ziemię przed drzwiami piwopoju i uśmiechając się do siebie ruszyliśmy w mrok.
Na północ, a mapa nas prowadziła.
 

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 07-02-2014 o 20:55.
TomaszJ jest offline