Teraz grasz takiego przeskakiwacza murów i płotów, który chce łączyć, a nie dzielić i w ogóle kocha konsensus, a dwa dni temu Ty się oburzałeś, że ktoś kwestionuje Twoją definicję 'power gamingu', która jest uświęcona boskim prawem. Kolega wyżej napisał, co go boli i nie wiem, w jaką formę miał to ubrać, żeby było wiadomo, że nie dyktuje Dekalogu, tylko wyraża własne zdanie. Się tak nie gorączkuj.
Ja go poniekąd rozumiem, bo w swoich sesjach nie robię konkursu kart. U znajomych, u których grałem też było to chyba mocno ograniczone, więc zawsze wpadają do sesji jednostki, które są - intencjonalnie lub nie - męczące, a niegrzecznym byłoby je, ot tak, ubijać. Na żywo możliwości weryfikacji są dużo większe, cała historia. |