Przede wszystkim przepraszam, że wczoraj "zabiłem sesję" :P. Brak mojej odpowiedzi spowodowany był tym, iż moja mama ma dzisiaj urodziny i miałem sporo roboty... co poradzić. Następną odpowiedź dam dzisiaj późnym wieczorem...
Strzała posłana przez Danoetha świsnęła w powietrzu. Ledwo dostrzegliście jej lot.
Wylądowała dokładnie pod prawą łopatką niedźwiedzia, zadając mu, czego domyśliliście się po sporym upływie krwi, spore obrażenia..
Bestia rozszalała co raz bardziej z minuty na minutę ominęła odskakującą Sibyl i wciąż biegła przed siebie. -Cholera jasnaaa..... - kątem oka zauważyliście podnoszącego się Kailego. Miał spore zadrapanie na klatce piersiowej. Bełkocząc coś pod nosem wyprostował się i spróbował ocenić sytuację. Widać, nie wiedział do końca, co się stało i co może wydarzyć się w najbliższym czasie.. -Co to było? - jego głos przypominał głos osoby będącej nielekko pijanej..
__________________ Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis
A fructibus eorum cognoscetis eos |