Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2014, 06:03   #9
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Skrzypiące drzwi karczmy otworzyły się ponownie, a ich próg przestąpiła nieśmiało, drobna osoba, okryta długą peleryną koloru głębokiej czerni. Sam materiał wykonany był bardzo starannie i choć nie emanował bogactwem to jego prawie aksamitnie gładka powierzchnia zdawała się pochłaniać wszelkie uderzające nań światło. Postać nie wydawała się jakaś straszna, czy mroczna, a raczej elegancka i zagubiona, jakby trafiła tutaj wolą przypadku. Przez jej ramię przewieszony był prostej konstrukcji łuk, o równie zagadkowym, nietutejszym wykonaniu, także czarnej barwy. Kołczan znajdujący się na plecach był zakryty, nie zdradzając swej zawartości. Na koniec drobne stópki w równie czarnych, skórzanych butach na niewielkim obcasie i tak wiązanych rzemieniami, jak i spiętych klamerkami wykonały drobny piruet obracając się w miejscu. Kobieta (sądząc po sylwetce i ubiorze gdyż twarz skrywała niepewna ciemność kaptura) już miała zniknąć równie nagle jak się pojawiła gdy na drodze do wyjścia stanął jej sporych rozmiarów mężczyzna, okuty w stalową zbroję.

Ten z kolei mógł budzić niepokój. Jego pancerz, wyraźnie dobrze wykonany, odbijał światło przybytku. Niemniej, największe wrażenie tworzyły dwie twarze na naramiennikach. Wydawały się być niemalże żywe. Niektórzy mogliby stwierdzić że wodzą one oczyma za obecnymi w barze ludźmi, niczym padlinożercy czekający na ucztę. Nikt nie mógł na długo skupić na nich wzroku. Najgorsze jednak były oczy spoglądające spod hełmu. Każdy na którym spoczęły cofał się o krok, jak gdyby miałby być przez nie pochłonięty.



“Nie chcę tu być, pośród tych wszystkich ludzi..Czy musimy?” - Niemal zabarwiona paniką przemknęła jej przez głowę lękliwa myśl, ale mężczyzna zdawał się ani drgnąć. Ostatnie dni wyrobiły u niej druzgoczące zmiany i wyolbrzymiły lęki. Nawet Augustus, który przecież ocalił jej życie wciąż wydawał się podejrzanym dziwakiem który z jednej strony był pomocny, z drugiej zaś zdawał się nieobliczalny i niebezpieczny.
Na jego widok dziewczyna ponownie zwróciła się w stronę bawiących w przybytku z niepewnością godną spłoszonej sarenki, ale też niesamowitą zwinnością i płynnością. Drobna, smukła dłoń okryta skórzaną rękawiczką wyłoniła się zza peleryny tylko po to by zakryć jej wrażliwy nos od panującego tu smrodu. Niewiele to pomogło wrażliwym, elfim zmysłom. Tilyel nie przywykła do takich miejsc, bo niby po co miałaby w nich przebywać? Nie była jakąś arystokratką, ale i nikt nie mógł przyrównywać elfiej kultury do ludzkiej. W tej kwestii drowy także wiele się od swoich jasnych odpowiedników. Czystość i schludność była dla nich jedną z ważniejszych cech.

- To chyba nie jest najlepszy pomysł.. - Powiedziała cicho i z wyraźną niepewnością do stojącego za jej plecami Augustusa, próbując opanować swoje mdłości. Nigdy wcześniej nie przebywała w jednym zamkniętym pomieszczeniu z tyloma rivvil. Mimo to była tak głodna że rozważała nawet czy nie spróbować.. czegokolwiek. Do tego po ostatnich dniach pełnych tak wielu niespodzianek i przykrości marzyła o kąpieli. Drugą dłoń cały czas niespokojnie trzymała w pogotowiu na rękojeści sztyletu. Bała się i choć dla Augustusa mogło wydawać się to zabawne, elfka nie wiedziała czego może się spodziewać, a to wzmagało tylko niepokój. Przez chwilę lekko uniosła twarz by zerknąć jeszcze raz po tawernie nim znów ją opuści, by nikt nie dostrzegł koloru jej skóry. Obawiała się jej ujawniać bo była tu sama, a ludzie to proste istoty, gotowe powiesić ją za sam inny jej odcień.


“Gdybym wiedziała że czeka mnie taka wyprawa, może przestudiowałabym ich kulturę… zwierzęcą i podłą. “ - Gorzkie wspomnienie którego tak starała się unikać zatruło na moment zupełnie jej myśli sprawiając że miała ochotę wytępić ludzką rasę z powierzchni ziemi, gdy niespodziewanie..

Mężczyzna stojący za nią położył dłoń na jej ramieniu, w geście dodania jej otuchy. Wyglądała, w jego opinii, na nieco zagubioną, co było zrozumiałe, biorąc pod uwagę niedawną sytuację. Gest ten choć dla niej troszkę niecodzienny, przyniósł ulgę.

- Nie daj się zastraszyć tłumowi. - powiedział cicho - Jak długo nie wyczują u ciebie słabości, ustąpią. - uśmiechnął się delikatnie pod hełmem - A jeśli to nie zadziała, ostrza poradzą sobie z większością problemów tego miejsca. - musnął palcami rękojeść przypasanego do pasa ostrza. Drugie, półtoraręczne, miał przytroczone do pleców. Otaczała go aura pewności siebie, jak gdyby był w swoim żywiole. Jego gest również nie uszedł uwadze bywalców, i kilku którzy rzucali spojrzeniami w kierunku elfki niemal natychmiast odwróciło wzrok. Augustus czuł w stosunku do nich tylko i wyłącznie niezmierzoną pogardę. W tych czasach ci którzy nie mieli dość odwagi by spróbować, mogli tylko patrzeć jak tratuje ich reszta, bardziej zuchwała i silniejsza. Koniec pasujący dla żałosnych szarych ludzi, w jego opinii.

Tilyel czuła się troszkę niepewnie. W jakimś stopniu zaczęła się przyzwyczajać do tego mężczyzny, choć zdawało jej się że to tylko przelotny moment kiedy potrzeba jej otuchy i wsparcia. Ostatecznie jednak dalej był on tylko człowiekiem. Dzieckiem wręcz, bo jak inaczej można by nazwać jego doświadczenia w porównaniu do jej długowiecznej rasy? Najbardziej niepokoiło drowkę to czemu w ogóle stara się jej pomóc. Wszak każdy musi mieć w czymś swój interes, a jaki był jego jeśli nie interesowała go jako seksualny eksperyment i nowość doświadczeń? Póki co Augustus się nie ujawnił, ale ona wiedziała że przyjdzie dzień kiedy czegoś zechce. Musiała tylko wykorzystać go jak najlepiej nim dowie się że nie czeka go w nagrodę nic.

Jedynym co urzekło długouchą w miejscu w którym się znalazła, był nieznany jej bard i właśnie dlatego chciała przejść jeszcze pośród tych wszystkich obcych ludzi by móc znaleźć się bliżej. Był to też moment kiedy żałowała że musi się ukrywać, bo chętnie spojrzałaby w jego oczy i wysłuchała bez tłumiącego dźwięków kaptura.

Prawie czarne usta ciemnej elfki drgnęły nieznacznie. Mimo tej całej nienawiści jaką darzyła ludzką rasę musiała w duszy przyznać że bard był szalenie przystojny, nawet mimo bródki która elfom wydawała się dziwactwem. Augustus także choć nie aż tak bardzo. Miał coś z kota w tym urzekającym spojrzeniu. Zwróciła wzrok w jego stronę.

- Augustus? Możemy posłuchać tego artysty? Proszę.. - Nietutejszy, kobiecy głos zabrzmiał niezwykle czysto i płynnie.

Ten w odpowiedzi skinął głową. Musiał przyznać że melodia i słowa trafiały do niego. Na jego ustach pojawił się gorzki uśmiech. Artysta się mylił. Istniał mrok dość głęboki by zabić nawet najpotężniejsze światło.

Augustus widział i odczuwał go każdego dnia.

Elfka za to była tak skołowana swoją pierwszą wyprawą do ludzkiej tawerny że wszystko tu wydawało się jej niezwykłe. Co za tym idzie nie zwróciła większej uwagi tak na siedzącego w rogu mężczyznę, jak i dyskusje Ishtar. W zasadzie miała nadzieję że Augustus wie co robi bo to on lepiej znał się tutaj na kulturze rivvil.

Bard pogrążony był w swej pracy. Śpiewał zatracając się kompletnie. Zbrojny i elfka usiedli, a posługiwaczka przyniosła kilka chwil potem coś ciepłego, co mogło by aspirować do roli jedzenia dla zwierząt. Ale chyba wszyscy wokoło to jedli…

Po zakończeniu kolejnego utworu, muzyk w koncu podniósł wzrok i omiotał salę. Zdawał sie prześlizgiwać wzrokiem po kolejnych stolikach… coś liczyć. Gdy doliczył do nich, na chwil parę zatrzymał wzrok na osobie elfki. Gdzieś w prawym kąciku jego ust pojawił sie niewielki dołeczek, a oczy zdawały się wyrażać jakby radość. Zaraz potem ponownie przeniósł wzrok na instrument i ponownie zaśpiewał.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4G8Th8ngZ0M[/MEDIA]

Po chwili podszedł chłopiec i patrząc niepewnie na kobietę, zostawił karteczkę z propozycją zatrudnienia.

“Cóż za piękny głos.. mógłby być moim niewolnikiem, usługiwać mi.. gdybym tylko mogła wrócić do domu…” - Rozmarzony wzrok drowki wciąż tkwił na osobie barda posiłkując się każdą chwilą gdy mogła doświadczyć jego kunsztu.

Augustus przeczytał karteczkę, a następnie prychnął. Jego dłoń wystrzeliła do przodu, chwytając chłopaczka za ramię, zaciskając się na tyle mocno by nie mógł on odejść, ale nie na tyle mocno by sprawić mu ból. Zignorował swój pierwszy instynkt, by skręcić mu kark za oczywistą próbę wyłudzenia.
- Chłopcze… - powiedział głębokim głosem - Sztuka złota to duża cena jak za informacje… nie próbujesz mnie oszukać, prawda? - ton głosu mężczyzny wskazywał że to ostatnie wyraźnie nie byłoby najlepszym pomysłem. Od odpowiedzi chłopca wiele zależało. Może powinien wyłupić mu oczy, dla przykładu…

Tilyel poskrobała krzywym sztućcem po posiłku który jej podano jakby nie wiedziała jak się do jego jedzenia zabrać. O ile zapach w karczmie jakoś udało jej się przeboleć tak jej wrażliwy język i podniebienie stanowczo sprzeciwiały się jedzeniu czegoś czego nawet nie była w stanie określić.

“Nie no, nie ma mowy bym to zjadła.. kto tam wie co jedzą te świnie? Jeszcze się rozchoruję.. Upoluję sobie jakąś dziczyznę w lesie i podpiekę.. A to.. może on to zje? “ - pomyślała gorzko.

- Chcesz to zjeść? - zapytała zaraz Augustusa, przesuwając talerz w jego stronę mimo burczenia w żołądku. Nawet nie spojrzała na swojego towarzysza. Urok nieznanego barda w pełni ją posiadł, aż pozwoliła sobie na nieco nieostrożności. Oparła łokcie na blacie i podpierając twarz na złączonych dłoniach wpatrywała się w niego z rozmarzonym uśmiechem, nadstawiając swoje elfie uszy.

- Później. Interesy… - rzucił w odpowiedzi na pytanie elfki, a gdy rzucił wzrokiem w jej stronę, parsknął śmiechem. Wyraz rozmarzenia na jej twarzy tak nie pasował do stereotypów mrocznych elfów ze wydał mu się o wiele bardziej komiczny niż w rzeczywistości był. Zatrzymał swój wzrok na niej odrobinkę dłużej. W umyśle miał obraz tego jak wyglądała bez narzuconego płaszcza, czy też reszty swojego ubioru. Choć okoliczności ich pierwszego spotkania były… niefortunne… musiał przyznać że coś go do niej ciągnęło. Prawdopodobnie to że nie miał kobiety od tygodni. Ciągle z tym uśmiechem pod hełmem, odwrócił się w stronę chłopaczka. Ten mógł wyczuć od niego tylko pustkę. - A zatem…? - zapytał, bezuczuciowym tonem. Jego oczy, bezdenne, sprawiały wrażenie jak gdyby miały pochłonąć dzieciaka.

Złapanemu chłopcu oczy rozszerzyły się do rozmiarów spodków, gdy jego ręka została uwięziona w mocnym jak imadło chwycie. Spojrzał odruchowo z widoczną prośbą w oczach w kierunku drzwi i stojącego tam wykidajły, po ułamku sekundy opanował się i starając grać twardego oznajmił.
- Panie. Ja tylko kartki roznoszę. Kazali, płacą, więc roznoszę. Chcecie wiedzieć więcej, dajcie sztukę złota. Przyniosę następną. Dajcie monetę Panie. Matka chora, opłacić felczera musimy. Nie skąpcie Panie grosza…
W tym czasie bard dokończył grany numer, a po krótkiej rozmowie z jedną z kelnerek, odstawił swój instrument na stojak i podszedł do jednego ze stolików. Siadł i pociągnął z postawionego mu piwa. darczyńcą był, o dziwo… goblin.

Dyskusja z chłopcem wchodziła jednym uchem elfki tylko po to by zaraz wyjść drugim. Tilyel może po części słuchała, ale “jej” grajek wydawał się ciekawszy. Długie rzęsy kobiety zamrugały niecierpliwie gdy bard opuszczał swą scenę, a rubinowe oczy podążały za nim krok w krok..
“Idzie do mnie? Czyżby zauważył z jakim uwielbieniem słucham jego utworów? A może.. “ - Natłok podnieconych myśli ustąpił chłodnej rzeczywistości gdy tylko bard usiadł. Zamiast niej, wybrał goblina! Złość zagotowała nieco jej krew, a elfka spochmurniała i odwróciła się zamyślona. Dopiero po chwili gdy przestała rzucać w myślach na barda swe klątwy, słowa Augustusa zaczęły znów do niej docierać.

- Nikt nie wnosi złota do takiego przybytku, mały. Ale… - położył na stole srebrną monetę. Poza zasięgiem rąk chłopaczka - To za wiadomość. A to… - w jego dłoni błysnęła druga moneta, również srebrna - To dostaniesz jeśli powiesz mi kto cię przysłał. - Biorąc pod uwagę sytuację, wolał być pewny. Było to dość rozbudowane jak na pułapkę… ale biorąc pod uwagę Jego, i Jego poczucie humoru… wszystko było możliwe. Był zaniepokojony. Nie słyszał żadnych wieści o dwójce o jakiegoś czasu... i zajmowało to teraz wszystkie jego myśli. Nawet jeżeli wolałby poświęcić je innym tematom. Jak pracy, na ten przykład. Albo siedzącej obok niego elfce.
Chłopak bez najmniejszego skrępowania wskazał kotarę zasłaniającą wejście na zaplecze.

- Zleceniodawca jest na zapleczu. On decyduje czy podesłać drugi liścik czy też nie. - Po czym chłopak ufnie wyciągnął drugą, nie trzymaną w uścisku dłoń i czekał na zapłatę.

- Mało, mało jak na srebro. - mruknął, nieco niezadowolony. To nie rozwiało jeszcze jego wątpliwości. Nie miał zamiaru niepotrzebnie ryzykować. - Powiedz jakiej jest rasy, a dam ci tę monetę. - powiedział, wręczając jedną z dwóch monet chłopaczkowi. Jeżeli jego pracodawca był niedaleko, lepiej nie było ryzykować konfliktów… jeszcze.

Tilyel tylko fuknęła kpiąco jakby coś ją bawiło, a jednak nie wtrącała się w rozmowę Augustusa.

“Czy on na prawdę musi się z tym gówniarzem tak cackać? I co to w ogóle za bezsensowna historia? Dzieciak już teraz go okrada biorąc pieniądze za nic. Augustus popełnia błąd.. Traktuje go jak dziecko które może omotać, tymczasem mały bawi się nim niczym kukiełką z wędrownego teatru. Hmm.. Oboje są jak dzieci.” - pomyślała Tilyel.

- Drow. Panie. Elf taki... tylko jakby sie czernidlem usmolil... - Chlopak uwazajac ze temat zakonczyl siegnal po monete.

- Ha! - zaśmiał się Augustus. Doświadczony słuchacz wychwyciłby w tym śmiechu odrobinę ulgi - I dobrze. - rzucił mu drugą monetę. Drow był raczej nieogroźny. A raczej, nie polowałby bezpośrednio na niego. Zakładanie jego niegroźności byłoby raczej… nierozsądne. A dobra reputacja u okolicznych dzieciaków nigdy nie mogła zaszkodzić. Dzieci były mściwe, gotowe donieść o twoich mniej uczciwych porachunkach straży. Albo rycerzom. Augustus wolał nie zwracać ich uwagi. Nawet jeśli wielką satysfakcję sprawiłoby mu przetrącenia karku tego smarkacza i odebranie swoich pieniędzy z powrotem.

W jednej sekundzie cała sielanka prysła, a serce mrocznej zastygło prawie w bezruchu, podchodząc do gardła. Tilyel pobladła, a jej delikatna, smukła dłoń chwyciła za brzeg kaptura poprawiając go, jakby chciała by się zupełnie w nim zapaść.
“Drow? Jak to Drow? Czy to możliwe by tak szybko mnie znaleźli?!” - Przestraszona myśl obijała się echem w głowie kobiety.
Druga dłoń sięgnęła pasa, lecz wcale nie sztyletu. Chciała się tylko upewnić czy aby drobny futerał na zwoje wciąż wisi jej przy biodrze, a wyczuwając go pod dłonią wcale nie wiedziała czy to dobrze, czy też nie. Rozejrzała się niepewnie i bardzo ostrożnie.
Augustus puścił chłopaczka - To biegnij do niego. - rzucił - Ciekawym co powie. - uśmiechnął się pod hełmem, obserwując tłum. Ciekaw był tej roboty która na nich czekała. - Wygląda na to że naszym przyszłym pracodawcą będzie twój rodak. - Rzucił do Tilyel, przeciągając się delikatnie. Wtedy też zauważył zmianę w jej zachowaniu. Zainteresowało go to. - Hmm? - zamruczał - Czyżby coś o czym nie wiem, a co zaszło między tobą, a twoim ludem? - zapytał cicho. Był pewien że nie otrzyma odpowiedzi na to pytanie, znali się dopiero parę dni, a mroczne elfy nie były znane z ufności. Niemniej, jej reakcja mogła mu wiele powiedzieć.
Na początek czy powinien się martwić czy nie. Biorąc pod uwagę co go ścigało, nie chciał by jakaś nieznana vendeta drowów przeszkodziła mu w jego unikach.

“Co za idiota! Jak mógł tak po prostu wszystkim oznajmić że jestem drowką?! Może ktoś nie słyszał? Może jeszcze… On nawet nie zauważył swojego błedu.. nie denerwuj się Til.. nie denerwuj to tylko człowiek.. nie denerwuj SIĘ…”

- Możesz się zamknąć? - syknęła prawie przez zęby z pretensją w głosie, wyraźnie spięta. Nie spojrzała na niego, zamiast tego wstała od stołu dość sztywno, rozejrzała się śpiesznie i omijając pijanych wesołków ruszyła do wyjścia z tawerny.

“ Muszę stąd iść póki może nikt nie usłyszał.. póki ten głupek nie zrobi kolejnego błędu który będzie kosztował mnie życie. Podążanie za nim to był błąd. Czas liczyć tylko na siebie. Za dużo ostatnio tego wszystkiego.. “ - pomyślała mijając kolejnych ludzi i wychodząc.


Post wspólny Dartha i Kaitlin
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 14-02-2014 o 06:05.
Kata jest offline