Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2014, 08:05   #10
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Ja kraść to miliony, jak kochać to księżniczki .... tjaa tak sobie myślałem, ba żyłem tak nawet, będąc w wieku młodzieńczym. Teraz gdy jestem nieco starszy jedynie piję do rana. I to właśnie miałem zamiar zrobić owej felernej nocy. Karczma była z gatunku moich ulubionych, smrodliwa, zadymiona, zatłoczona i przede wszystkim tania. Anonimowość gwarantował tu sam rodzaj klienteli. Z reguły byli to ludzie nie lubiący zbyt wielu pytań i nie mający problemów z ciętą ripostą. Zasiadłem więc na pierwszym wolnym miejscu ciesząc się w duchu wizją ciepłego posiłku i paru łyczków gorzałki. Grajek ciął jakąś melodię a prostytutki piękniały z każdą kolejką. W międzyczasie jakiś smark podrzucił mi na stolik karteluszek. Z literami!! Jakby Fred Harper umiał kurwa czytać, to by nie obijał ludziom kości przez 20 lat. No ale kulturka musi być, dałem gówniarzowi napiwek, niech ma i wróciłem do walenia kuflem w rytm szlagieru. Tjaa zabawa się zaczyna. Szczyl, najwyraźniej zachęcony moją szczodrością przyniósł mi następny świstek. Nie, no tego było już za wiele.
- Synku czy ja ci wyglądam na bibliotekarza? - spytałem grzecznie wyrostka i nie czekając ma odpowiedź kontynuowałem. - Więc powiedz autorowi tych wiekopomnych kurwa strof, że jak coś dyskretnie chce to może mi to powiedzieć jak z wychodka będę wracał.
Zabrałem swoją ulubioną kurtkę 95 regimentu i poszedłem ulżyć naturze. Wyszedłem z karczmy, ominąłem stojących przy wejściu ludzi i skierowałem swe kroki do co bardziej ustronnego miejsca. Kątem oka zobaczyłem dwójkę ludzi pakujących się właśnie na konie, kota który dreptał właśnie w tamtą stronę, oraz kogoś w płytach kto też tam się kręcił. Dla mnie jednak najważniejsze w tej chwili było zaspokojenie zewu natury. Gdy stanąłem w niewielkim rozkroku i poczułem jedyne w swym rodzaju uczucie usłyszałem…
- Może Ci pomóc przystojniaku? Obejrzałem się samą głową, pozostawiając biodra w bezruchu. Autorką tych słów była jedna z tych dziewczynek, co poszukiwały zarobku.
- Skarbie są sprawy które mężczyzna musi załatwiać sam, ale jeśli poczekasz chwilę to możliwe, że ubijemy interes.
- Tylko sie pospiesz. Liczę za godzinę z góry...
- Już, już skarbie. -powiedziałem dopinając rozporek. Nieco bardziej chwiejnie niżby to wynikało z mojego stanu podszedłem do ściany przy której stała królowa nocy oparłem się o nią ręką i wychrypiałem - Co mi zaćwierkasz ptaszyno?
- No cóż... to zależy tyko od ciebie i od twojej sakiewki. Jeśli oboje jesteście twardzi i wielcy, to tę noc, przyjacielu zapamiętasz do końca swoich dni. Dziewczyna uśmiechnęła sie przymilnie.
- He he skarbie, ja tę noc chcę zapomnieć dokumentnie. No ale, zanim to się stanie, to faktycznie parę chwil możemy spędzić razem. Ile?
- Na pewno jakoś sie dogadamy, zobaczysz, ze nie będziesz żałować. Dziewczyna rekami powiodła w miejsce, które przed kilkoma chwilami zasłoniłem rozporkiem. W dłoniach miała prawdziwy talent... w oczach niestety nie. Na chwilę, na krótką chwilę przeniosła wzrok nad moje prawe ramię. Ułamek sekundy później wyczułem poruszenie powietrza charakterystyczne, jak to po którym następuje uderzenie...
Właśnie wtedy zaczęło się. Kicia naprawdę była dobra, ten kolo też nienajgorszy ale chcieli wydymać Freda. Zamiast tego Fred wydymał ich. Odwróciłem się błyskawicznie by zejść z linii uderzenia i wykonałem idealny cios między dwa palce. Jego jaja wbiły się mu chyba w mózg. He, he serio słyszałem chrupnięcie. Problem polegał jednak na tym, ze nie tylko ja grałem nieczysto. Nie wiem z której strony nadeszło uderzenie, pewien jednak byłem, że przez głowę dostałem torebką. Co ona w niej nosiła, pozostało dla mnie zagadką. Słowo daję po tym ciosie zobaczyłem wszystkie gwiazdy a lewym uchu do tej pory dzwoni mi na deszcz. Drugi zamach spróbowałem odbić lewą ręką prawą zaś sięgnąłem po mój wierny bułat.
Walka jedna na jednego, bez elementu zaskoczenia i jakiejkolwiek z przewag nie była tym, na co kobieta była przygotowana. Gdy dobyłem oręża, ona była juz dwa kroki ode mnie przebierając nogami tak szybko jak potrafiła.
- Zboczeniec! Zaczęła się drzeć w niebogłosy starając sie przywołać jakąś pomoc.
Tymczasem mój niedoszły grabieżca leżał skulony na ziemi i jęczał cichutko. Ponieważ chciałem zamienić z nim parę słów bez zbędnego towarzystwa musiałem zadbać o odpowiednio ustronne miejsce. Szybko zerknąłem czy przy koniach nie kręcą się jacyś spóźnieni podróżni. Dla pewności przed oddaleniem się od pana jajecznicy sprzedałem mu jeszcze jednego kopniaka w nerkę
- Co jest qrde... Obejrzałem się i szybko i oceniłem. W miejscu gdzie przed kilkoma chwilami kurzyło się po dziewczynie, teraz stało trzech mężczyzn. Każdy wyposażony przynajmniej w porządną pałę, każdy już na pierwszy rzut oka gotów jej użyć. Oceniłem sytuację dochodząc do następującego wniosku: albo skrepuję p. Jajecznice i rozprawię sie z jego trzema kolegami, albo zostawię go w cholerę, odpuszczając mu zniewagę i zabiorę konie wycofując się w zorganizowanym pośpiechu. Wybór był oczywisty gdyż i najlepszy szermierz dupa gdy wrogów kupa. Trzech oprychów z pałkami to było zbyt duże zagrożenie jak dla mnie po paru głębszych. Wskoczyłem więc na siodło najbliższego wierzchowca i oddaliłem się szybko acz dostojnie. Pognałem na północ gdyż tak akurat było najprościej.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.
cb jest offline