-Proponuję spędzić resztę dnia, aż do obiadu, który zapewne zgodzisz się zjeść z nami w Karczmie Freda, zwiedzając okolice. Może dowiemy sie czegoś ciekawego, załatwimy kilka spraw, a jeżeli znajdziemy jakiś potok, schłodzimy zmęczone stopy. - Morte zerknęła na Irith i widząc jej zdumione spojrzenie, strapiła się. Mimo wszystko przeprosiła obojga i pobiegła po sakiewkę z pieniędzmi do swego pokoju. Wróciła i stanęła gotowa do wyjścia.
"Działać, a nie mówić o działaniu" Pomyślała i uśmiechnęła się na myśl o taplającym się w strumyku gnomie Wojciechu.
-Chodźmy, jeżeli jesteście gotowi. - I skierowała się w kierunku wyjścia z jadalni zastanawiając się, co zrobi Irith.
Koraliki brzęczały przy każdym ruchu Morte, a kiedy wyszła na zewnątrz, słońce zapaliło w jej włosach miedziane ogniki. Rozejrzała się po okolicy i odetchnęła głęboko. "Czuję, ze już niedługo nadejdzie prawdziwa burza..." Powiedziała w duchu i odpędziła niemiłą myśl. Zapowiadał sie niezwykle ciekawy dzien.
__________________ Tra il dire e il fare c'e di mezzo il mare. |