Kobieta spojrzała na Dymitra i chwilę się zastanowiła. Z jej twarzy zniknął zalotny uśmieszek, a zastąpiło go pełne powagi skupienie. Jeszcze raz rzuciła spojrzeniem na wszystkich członków ekipy, po czym powiedziała.
- Niech państwo na chwilę usiądą i poczekają - wskazała dłonią skórzaną kanapę ustawioną pod ścianą.
Sama weszła w korytarz i zniknęła w jednym z pokoi.
Będąca obecnie w formie kota Nadia wyczuła unoszący się w powietrzu strach, bijący od kobiety oraz jakiś intensywny zwierzęcy odór, którym wypełnione było całe pomieszczenie. Nie potrafiła niestety w tej chwili określić, czy to tylko nagromadzenie zapachów właściciela, czy też świeży ślad. Jednak wystarczyłoby jej kilka chwil, a potrafiłaby ruszyć za tym zapachem.
Po około dwóch minutach zamiast kobiety w holu pojawił się rosły mężczyzna o szerokim karku. Ubrany był w ciasno opięty garnitur na którym odznaczał się wciśnięty za pazuchę pistolet.
- Szefa nie ma - rzekł dudniącym basem - ale ja jestem upoważniony załatwiać wszystkie ważne sprawy w jego imieniu. Oleg jestem - przedstawił się.