- Prowadź. - Powiedział do ochroniarza. - Wszystko bedzie w najlepszym porzadku - rzucił do "swojego" Olega.
Krew popłyneła żywiej jego żyłami. Martwe serce tłoczyło ją leniwymi skurczami. Dotąt prawie bezkrwista skóra została ukrwiona lecz komórki krwi zaczynały się degenerować, błony komórkowe twardniały, łącząc się w łańcuchy przeplatające się ze sobą. |