- Kilka kilometrów w każdą stronę - Citra odpowiedziała nie odwracając się. - Najdalej wysunięty cypel znajduje się niedaleko lądu, można przepłynąć nawet zwykłą łodzią, przy ładniejszej pogodzie zwłaszcza. Trafi się wtedy do dzikiej krainy. Imperium pod władzą Czerwonych Kapłanów znajduje się dalej. I to ich wrogami się stałyśmy.
Przez moment milczała. Schodziły skalną ścieżką ponownie w dół, do zrujnowanej świątyni.
- Trzymają wszystkich w zacofaniu i uniżeniu wobec własnego bóstwa, które nie istnieje. Moce, które przypisują Shuunji, jak brzmi jedno z jej określeń, pochodzą z czegoś zupełnie innego. Nasze tatuaże i moc ma to samo źródło. Bogini nie ma tu nic do rzeczy. Musimy otworzyć oczy im wszystkim. Nakłonić do zmian. Sami zniszczą Czerwone Wieże. Poznają, że mogą żyć wolni i szczęśliwi. Jeśli znajdziemy tych, co idą za nami, tutaj możemy stworzyć pierwszą enklawę.
Kobieta musiała w to wierzyć, bo jej przemowa ponownie okazała się pełna emocji. Zeszły już schodami na sam dół i Citra włożyła gałązki w delikatny żar paleniska. Wyciągnęła skądeś sznurek i zbliżyła się do Jade.
- Chodź, muszę pobrać wymiar. Pamiętasz czy umiesz szyć? Mam trochę skór, z nich zrobimy twój strój. Dzięki tatuażowi będzie ci ciepło zawsze, więc sama możesz wybrać jaki chcesz - uśmiechnęła się tajemniczo. |