Musze się zgodzić z Komturem.
W zasadzie nie widzę ani jednej rady na przełamanie blokady. W akapicie (istatnim zresztą) zaczynającycm się od słów "jak sobie z blokadami radzić?" autor serwuje dalej papkę pytań bez odpowiedzi (czekać, czy na siłę pisać?) dochodzi bowiem do truizmu "wszystkie metody są dobre" i w tonie całego artykułu wraca do kiepskich dowcipów i wspominek o olimpiadzie w liceum...
Choć to moze właśnie jest ta jedyna sensowna rada i sensowne zdanie w felietonie o niczym i na poziomie gimbazy. Autor pisze bowiem
Cytat:
Na olimpiadzie polonistycznej, na której byłem w liceum, nikt nas nie pytał, czy mamy blokadę, należało usiąść i w ciągu trzech godzin spłodzić wypracowanie swojego życia, bez względu na to, czy się przespało tej nocy godzinę czy godzin dwanaście
|
Może właśnie dokładnie tak? Nie marudź drogi forumowy grafomanie o blokadach twórczych, bo takowe to mają wielcy Autorzy (tak samo jak migrenę to ma harabina Czartoryska, a ciebie po prostu łeb napieprza), tylko siadaj i pisz - bo musisz, bo się zobowiązałeś, bo współgracze czekają. Tyle - koniec. Będziesz drukował się w setkach tysięcy egzemplarzy to będziesz mógł mówić co to są blokady twórcze... Bo jak widać z zaprezentowanego felietonu - nawet facet, który coś wydał nie ma o nich bladego pojęcia i naprawdę lepiej jakby pisał o tym nagniotku na palcu...