Wygrzebała się powoli spod stosu stalowych naczyń. -Co tu się dzieje do cholery?!- krzyknęła nieco oszołomiona. Wstała, lecz musiała oprzeć się o ścianę, bo świat kręcił się dookoła niej. "Dom wariatów"- pomyślała. Optrzepała ubranie. Zaczęła nasłuchiwać, chyba nikogo nie było. Czy to co słyszała wcześniej było prawdą, czy złudzeniem? -Chrzanić tą całą popieprzoną misje..- słychać było złość z powodu incydentu. Ciszę przerwał dźwięk komunikatora. To był jeden z tych przystonych brunetów. Pisał: "Co tam u ciebie kwiatuszku? Wpadnij jak masz ochotę. Pokój 263, Paul."
Uśmiechnęła się do siebie. Brakowało jej trochę ciepłych ramion porządnego faceta. Z drugiej strony jednak była posiniaczona i przeraźliwie zmęczona. "Kiedy indziej misiu, dzisiaj nie dam rady palcem ruszyć. Angie."- odpisała szybko i wzdłuż ścian dotarła do swojego pokoju. Potem nie zamykając nawet drzwi padła na łóżko i zasnęła.
__________________ "Miłość jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy ją uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam w głowach." |