Sasza Smokrew
Sasza nie miał dość po ostatnim razie i gdy tylko nadarzyła się okazja znowu spróbował zawalczyć o swoją pozycję w grupie. Wiedział, że kolejny mentalny atak mocno go osłabi, ale nie przejmował się tym zbytnio. Mieszanina alkoholu, narkotyków i adrenaliny krążąca w jego żyłach przepędziła precz resztki rozsądku i racjonalnego myślenia.
- Jesteś śmieciem idź się zabić! -syknął.
I dokładnie w momencie, gdy wypowiedział te słowa i wysłał swoje myśli do umysłu swego przeciwnika pożałował tego.
Takiego oporu się nie spodziewał. Osoba, którą zaatakował miała niezwykle silną wolę.
- Głupcze! - usłyszał w swojej głowie - Atakujesz swoich. Więzi rasowe już nic nie znaczą dla ciebie? Wolisz się uganiać z tymi kundlami.
Ostatkiem sił Sasza spróbował ostatniego ciosu, ale była to już bardziej samoobrona niż atak. Stojący naprzeciwko niego wampir był od niego silniejszy i dużo starszy i co najdziwniejsze znał podstawy jego dyscypliny.
Stało to w jawnej sprzeczności z tym, co twierdził jego stwórca, że inne klany nie mogą poznać ich sekretnej broni.
- Odpuść sobie - usłyszał jeszcze gdy opuszczał umysł wampira. Wszyscy
Wszyscy patrzyli, jak młody wampir przybiera groźną pozę i z nienawiścią wpatruje się w jednego z dwójki przybyłych mężczyzn. Ten w pierwszym momencie cofnął się o pół kroku, ale już po chwili hardo spoglądał w oczy Saszyy. Kilka sekund trwała wymiana spojrzeń pomiędzy mężczyznami. W końcu młody wampir spuścił wzrok, a na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech triumfu.
- Myślę, że możemy iść. Pan Komos osądzi komu ma zaufać. Myślę, że zrobi podobnie jak pan Rabatov i wskaże na nas - powiedział do wszystkich obecnych i wraz ze swym kompanem ruszył w stronę satyra.
__________________ "Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans |