Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2014, 02:19   #7
Andamant
 
Reputacja: 1 Andamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie cośAndamant ma w sobie coś
Świerzo mianowany porucznik miał mieszane uczucia. Był dowódcą własnej kompanii, chociaż jak to powiedział komendant fortu Bohsenfels, tylko ze względu na urodzenie. To było bolesne przypomnienie tego kim w końcu był. W regimencie rajtarii, w którym służył prze dwa długie lata to się nie liczyło wcale. Każdy tam był szlachcicem w mniejszym lub większym stopniu. Wszyscy musieli być tam odważni, w pewnym stopniu szaleni o oddani jeden drugiemu, inaczej nie mieliby zbyt wielkich szans na przeżycie. Jego podwładni zapewne myśleli podobnie jak komendant, więc trzeba będzie im pokazać że się mylił, a Herman von Gendelhausen, drugi syn margrabiego Wschodniej Marchii już się o to na duszę pradziadka Ottona postara!

Krótka rozmowa z sierżantami poszła dobrze, przynajmniej w jego mniemaniu i już po tym spotkaniu zaczął wyciągać wnioski na temat każdego z nich, które jednak postanowił zatrzymać na razie dla siebie. Cieszył się że jednym z nich jest uznany już tutaj żołnierz, Miecz jak go nazywali, więc postanowił uczynić go swoją prawą ręką. Kiedy już ustalono to, co ma być poszedł do swojego oddziału. Określenie Brudna Pierdolona Piechota, jak to zwykło się mówić o ,,ochotnikach'' bardzo pasowało do tego co przedstawiali sobą jego nowi ludzie. Postanowił im tego jednak nie mówć i zamiast tego zaczął:

-IX oddział baaczność!- poczekał aż wykonają rozkaz. Trochę się ociągali z tym, trzeba będzie nad tym popracować, jednak nie było jeszcze najgorzej. Jeszcze będą z nich żowłnierze.
-Jestem porucznik Herman von Gendelhause, wasz nowy dowódca. Dowódca oddziału ,,Srok''. Dziwicie się pewnie dlaczego tak was nazwałem, ale powód jest prosty. Jestem pobożnym człowiekiem i tak jak wy, żołnierze- podkreślił to słowo- wyznajecie Sigmara, Taala, Ulryka i innych bogów, tak ja jestem gorliwym wyznawcą Ranalda, tóry mi często do tąd błogosławił, a jego ulubionym ptakiem jest właśnie sroka. Spytacie się dlaczego?- rozejrzał się po swoich ludziach, jakby to na prawdę było pytanie skierowane do nich i zanim któryś zdążył odpowiedzieć kontynuował:
-Ptak ten jest najbogatszy ze wszystkich! W ich gniazdach pełno jest błyskotek i wiecie co? My będziemy tacy jak sroki! Napchamy sobie kieszenie łupami i tym co znajdziemy! Będziecie najbogatszymi żołnierzami w Ostlandzie, jeśli tylko będziecie bez zarzutu wykonywać moje rozkazy!

Przemowa wywarła efekt zamierzony, czyli poruszenie. Ludzie zaczęli szeptać co by sobie za to mieli. Jedyny starzec mówili że złożyłby stadninę koło Saltkalten, ktoś chciał otworzyć karczmę w Kislevie, bo słyszał że ludzie tam dużo piją, jednak Hermana najbardziej rozśmieszyło to że jakiś młodzieniec postanowił stworzyć nową kompanię kupiecką. Marzenia marzeniami, jednak teraz trzeba się będzie przygotować do wyprawy, a w tym celu należy poznać ludzi.

-Przedstawić się po kolei i powiedcie co robiliście zanim trafiliście do naszej wspaniałej armii!

Ludzie przedstaili się. Nikt nie miał przeszkolenia wojskowego jako tako, jednak i tak Herman zauważył pewne korzyści.
-Calvin- zwrócił się do postawnego człowieka, o groźnym spojrzeniu, który był wykidajłą w burdelu w Saltkalten- od dzisiaj będziesz kapralem aż uznam że się do tego nie nadajesz albo znajdę kogoś lepszego. Jeśli będziesz dobrze się spisywał, to dorzucę coś do żołdu z własnej kiesy.
-Tak jest, poruczniku!- krzyknął uradowany.
W oddziale znajdował się też skryba, uczony. Jakoś nie za bardzo mógł wyobrazić go sobie w walce, ale już i dla niego znalazł zastosowanie, jednak o tym później.

-Albrechcie- powiedział do zaledwie dwunastoletniego chłopaka, który wraz ze swoim dziadkiem Borisem zajmowali się opieką nad koniami w stajni jednego ze szlachciców, a teraz ledwo trzymał włócznie- Będziesz zajmował się moim koniem, co cię jednak nie zwalnia z trenigów. Idź teraz do stajni dla dla oficerów i powiedz że porucznik Gendelhausen prosi o swojego konia. To będzie ten cały czarny o imieniu Raufer i zaprowadź go pod bramę.
-Tak, panie- chłopak pobiegł natychmiast w stronę stajni.
-Reszta natychmiast ma iść pod bramę pod czułym okiem her Calvina, ja zaś pójdę do kwatermistrza coś załatwić.

Jak powiedział tak i zrobił. Zostawił swoich ludzi aby kupić papier i przyrządy do pisania.
 
Andamant jest offline