Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2014, 19:12   #4
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czasem nie wiadomo, czy warto dużo wiedzieć.
Człowiek naczytał się tyle różnych rzeczy na temat nuklearnych katastrof i postnuklearnych zdarzeń, że zamiast cokolwiek robić siedzi i wpatruje się w lustro, dziwiąc się, że jeszcze żyje i wypatrując objawów nieuchronnej choroby popromiennej.


To, że nagle niebo zwali się wszystkim na głowy, a dokładniej - że zwali się na ziemię parę garści atomowych bomb, było oczywiście teoretycznie możliwe, ale nader mało prawdopodobne. Niczym Yeti - wszyscy mówili, a w rzeczywistości nikt nie wierzył, prócz paru nawiedzeńców, w pocie czoła budujących schrony.
W pierwszej chwili Artur sądził, że śni. Uszczypnął się co prawda, ale i tak nie był w stanie uwierzyć w to, co widzi za szybą. A raczej za tym, co niegdyś było wystawowym oknem. Aż dziw, że zdążył zanurkować za ladę, inaczej pewnie by posłużył za tarczę do rzutków.
I dobrze, że nie wyszedł zza lady, gdy ucichł brzęk szkła, bo prosto w drzwi wejściowe wtarabanił się sportowy Mercedes, którego kierowca stracił głowę - najpierw zapewne w przenośni, a potem to już dosłownie.

Pobyt na dworze i wyścigi wraz z innymi przerażonymi mieszkańcami miasta zdały się Arturowi rzeczą niezbyt rozsądną. Lepiej było zrobić zwrot na pięcie...

Laptop przestał działać. Widać impuls elektromagnetyczny wykończył biednego firmowego Assusa. Działała za to, o dziwo, komórka. Jedna z dwóch. Stara "cegła" okazała się bardziej odporna, niż nowoczesne cudeńka. Może dlatego, że leżała wyłączona w szufladzie. Cóż jednak z tego, skoro nagle zniknął zasięg i wrócić jakoś nie zamierzał.
Dobrze chociaż, że nie tak znowu dawno dostarczono wodę w baniaczku, bo z kranów - nic dziwnego, nie poleciała ani kropla.

Dopiero po trzech dniach Artur usłyszał pierwsze oznaki tego, że w wielkim mieście pozostały jeszcze jakieś żywe istoty. Dźwięk trzaskającego pod czyimiś stopami szkła.
Dzierżąc w dłoni hikorowy kij do bejsbola Artur zdziwionym spojrzeniem obrzucił niespodziewanego gościa.
Menel, w pięknych, firmowych butach.
Nieźle.

- Fajki? W sklepie sportowym? - Uśmiechnął się krzywo i pokazał wiszącą na ścianie kanciapy tabliczkę "Nie palić". - Tu się rzucało papierosy, albo praca rzucała ciebie - dodał. Nie miał zamiary natomiast dodawać, że palenie uważał za głupi nałóg.
- Tam dalej powinien być kiosk. - Wskazał dłonią kierunek w prawo.

Skoro jeden przeżył, to może i więcej? Ale nie miał zamiaru szukać ewentualnych niedobitków. Chciał sprawdzić jedno tylko miejsce, a potem zniknąć z miasta jak najszybciej. Przy okazji zabierając ze sobą trochę sprzętu, przydatnego podczas pobytu na biwaku. Nie sądził, że zdoła przebyć ponad sto kilometrów w jeden dzień.

- Chcesz przed kimś poszpanować? - mruknął, spoglądając na buty tamtego. - Tam dalej jest coś bardziej praktycznego. Nie krępuj się.

Jednym okiem patrząc na tamtego zabrał się za kompletowanie wyposażenia, które mogło mu się przydać "na wygnaniu". W sklepie sportowym można było znaleźć dużo ciekawych rzecz - od namiotu począwszy, na dobrych butach skończywszy.
- Masz zamiar pobyć w miecie dłużej? - spytał od niechcenia.

- A mogłem pracować w sklepie myśliwskim - mruknął sam do siebie.

WILDEX nie należał ani do sklepów małych, ani do kiepsko wyposażonych. Był i sklepem, i hurtownią zarazem. Miłośnik sportu mógł tu znaleźć niemal wszystko, na dodatek wszystko z bardzo wysokiej półki, zaś Artur nie bardzo wierzył w to, że właściciel WILDEX-u zjawi się z pretensjami.

W solidnym plecaku znalazło się miejsce na kilka rzeczy - śpiwór, mata, jednoosobowy namiot, śpiwór, parę kompletów bielizny termicznej i skarpet, garść drobiazgów przydatnych do łowienia ryb, pudło z napisem Hoyt, drugie buty (tu Artur nie wzgardził Pumą), komplet menażek z uchwytem, niezbędnik, spodnie i sportowa bluza, tudzież parę innych drobiazgów, w tym kompas, korbkowa latarka, w miarę aktualna mapa Polski i równie aktualny plan Poznania.

A potem trzeba było jeszcze dopasować bagażnik do roweru górskiego, napełnić bidon wodą i można było ruszać w drogę.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-02-2014 o 19:17.
Kerm jest teraz online