Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2014, 21:48   #84
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Vel pojawił się w sali, w której dziesięciu Velów kiwało się na boki siedząc na wypolerowanej srebrnej posadzce i śpiewało jedną piosenkę. W kółko i kółko. Jedynie ten jeden Vel tego nie robił. To była ta część, która jeszcze była świadoma czegokolwiek. Obok niego pojawiła się jego matka, która poprosiła o pomoc.
- Twoje życie może się odmienić! - mówiła, a jej głos odbił się echem, a obok niej pojawił się Bartek, rzucił się do twych stóp i powiedział:
- Jej śmierć nie miała z tobą nic wspólnego, ja zginąłem kryjąc cię! - i znów pojawiło się echo, a obok nich pojawili się chłopcy: Darek, Jarek i Romuś:
- Miałeś nas bronić! - krzyknęli tylko, z i ich głos odbił się echem od mroku otaczającego ciebie, dziesięciu więcej ciebie i tych pięciu osób proszących o pomoc. Komu chciałbyś pomóc?

Zdzich i Rych co prawda nie zmówili się i nie ułożyli jakiegoś planu, ale najpierw Zdzich sięgnął zboka za jaja mało ich nie odrywając, a potem poszedł w ruch kokos znaleziony w szafce przez Bimbromantę. Z Kokosową Nutą Świeżości nos zboka złamał się, gdy oberwał twardym owocem w twarz. Niestety zdołał wbić nóż w rękę łapiącą go za jaja. Zdzich cofnął ją momentalnie tworząc wielką szramę. Teraz obie jego dłonie silnie krwawiły. Koniecznie potrzebował Renców, które Leczom, najlepiej samego Zbyszka Nowaka albo jego naelektryzowaną wodę smakową o tym samym imieniu. NIestety u bogatego skurwysyna takowej pewnie nie uświadczy się. Tamten pił jedynie zagraniczne specyfiki bez właściwości leczniczych. Nie dziwne, że zdechł.

Wracając jednak do Ligi Walek to Bimbromanta chwycił jedyną rzecz jaka znalazła mu się pod ręką po rzuceniu kokosem. Wielka ryba zawinięta w gazetę była kolejnym przedmiotem, który uderzył w nagiego szwaba. Tamten wypuścił z ręki nóż i zachwiał się, ale po chwili już, zanim Rychu zrobił swój popisowy smoczy numer, wiał na schody po drodze wpadając na stolik i przewracając się. Sądząc po śladach krwi skaleczył się w kutasa.
 
Anonim jest offline