Morte starała się nie tracić Wojciecha z oczu. Jednak pokusa rozglądania się wokół była zbyt silna i dziewczyna z zaciekawieniem obserwowała to, co dzieje się w karczmie.
Gdy dotarli do Storna, dygnęła lekko i powiedziała: -Witaj, przyjacielu mojego przyjaciela, a tym samym i mój przyjacielu. - Uśmiechnęła się szeroko spod burzy zakrywających prawie całkowicie twarz włosów. - Na imię mi Morte i cieszę się niezmiernie, że mogłam cię poznać.
Spojrzała na Mildred i oczy jej rozbłysły. -Mildred, radują się moje oczy widząc cię znowu i to w dobrym zdrowiu. Czy mogę usiąść u twego boku i cieszyć się z przebywania w tak szacownym towarzystwie?
Morte nie czekając na odpowiedź usiadła obok Mildred i rozglądnęła się dookoła. Cieszyła się ze spotkania z tyloma wspaniałymi osobami i miała nadzieję, że do końca dnia będzie już tylko coraz lepiej...
__________________ Tra il dire e il fare c'e di mezzo il mare. |