Kobieta o ciemnej karnacji siedziała spokojnie, przysłuchując się czczej gadaninie pozostałych awanturników. Najmądrzej z całej tej gromady wypowiadał się krasnolud, Garnath prawdopodobnie na niego wołali, toteż zarobił plusa u amazonki.
Dopiła duszkiem zawartość swojego kufla i odstawiła go z hukiem na stół.
- Te, spiczastouchy, ciekawe czy wciąż będziesz taki pełen wigoru i chęci do działania, kiedy te szkieletory sklepią twoje chude dupsko!
Zaśmiała się głośno, odrzucając wysoko upiętą kitę czarnych włosów. Gdy aparycja elfa przestała ją bawić, sięgnęła po swoją pozłacaną tarczę i miecz, po czym ruszyła za resztą.
Gdy pies do niej podszedł, obrzuciła go tylko znaczącym spojrzeniem mówiącym "ani się waż dotykać mnie swym jęzorem! Widzisz ten miecz? Jest naprawdę ostry" lub coś w ten deseń i nonszalancko oparła ostrze na ramieniu.
- To może jakieś zakłady na przełamanie lodów? - zagaiła Aegea, która mimo swej nader kobiecej sylwetki, bardziej zachowaniem przypominała rozbójnika, niźli damę. - Na przykład, ile szkieletów za jednym razem mućka będzie w stanie nabić na rogi?
Puściła oko w stronę Byka, dając mu tym samym do zrozumienia "nie bierz tego do siebie, stary!".
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Ostatnio edytowane przez Cold : 12-03-2014 o 00:30.
|