Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2014, 13:35   #6
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Fabienowi się nie podobało. Okutany w skórę mężczyzna, z mieczem u pasa i łukiem przewieszonym przez ramiona, psioczył na niesprawiedliwość przez całą drogę. Był najemnikiem, a nie chłopcem na posyłki władz wszelakich. Przecież mieli na podorędziu armię nierobów, żyjących z pieniędzy podatników i łapówek, których mogli posłać zamiast ich. Rozchodziło się w końcu o śmierć jakiejś ważnej persony, a oddelegowano jedynie dwóch strażników - Paco i Metzgera.

Sauveterre nie należał do najsubtelniejszych osób i zupełnie nie rozumiał, skąd u nowych kompanionów taka opieszałość. Grajek był przecież na widoku; można go było zgarnąć raz, dwa i ruszyć na powrót do Młota Ainoru. Że rycerze? A który pasowany stanie w obronie byle szarpidruta? Że spierdoli? A gdzie, w szuwary czy dzicz? Fabien pewnie ruszył przed siebie, zbliżając się do minstrela od tyłu i ciężka łapa zaraz wylądowała na jego ramieniu, w geście niby-przyjaźni.

- Serwus, Duncan! - przywitał grajka z uśmiechem - Dawnośmy się nie widzieli, druhu drogi. Chodź, przejdziemy się, wypijemy. Reszta naszych znajomych nie może się ciebie doczekać. Państwo ci wybaczą.

Panienki obdarzył uśmiechem, panów ukłonem, a Duncana - żelaznym uściskiem na ramieniu.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 14-03-2014 o 03:50.
Aro jest offline