Zbychu od samego początku przyczepił się do Salima zagadując do niego:
- Dziwne, ja też znam biskupa. - powiedział dość głośno po czym dodał tak, żeby tylko Salim usłyszał. - Czy to pan ma do zaoferowania kościane guziki do kożuchów? Jeśli Salim zna odpowiedź na hasło to tylko kiwnie mu głową i będzie się trzymał blisko niego. Na tyle blisko, żeby bełt lecących w kierunku Zbycha trafił Salima. Nigdy nie wiadomo kiedy się przyjaciel przyda w tych nieznanych i niegościnnych stronach, żeby służyć za żywą tarczę. A co jeżeli Salim nie zna odzewu? Zbychu zaśmieje się gromko, że aż będzie widać jak krew cieknie mu z dziąseł po zębach i powie głośno:
- To żeś dawno z biskupem nie gadał skoro nie wiesz, że szuka kościanych guzików! - po czym będzie trzymał się blisko Salima. Nigdy nie wiadomo kiedy dziwny facet podający się za znajomego biskupa przyda się, żeby robić za żywą tarczę.
A takto Zbychu do wszystkich mówi:
- Ale mnie pojebali. Ktoś ma przy sobie jakieś lekarstwa, które mogłyby mi pomóc? Tylko nie Witaminę W, bo nie chce przedawkować wpierdolu. |