Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2014, 21:26   #10
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Plan zrodził się błyskawicznie. Fabien zsiadł z wierzchowca i ruszył bez wahania, wprost w obozowisko mijając mocujących się z namiotem prostaczków. Szedł na pewniaka i pewnie temu zawdzięczał fakt, że nie zatrzymał go nikt z licznej czeladzi. Podszedł do grajka od tyłu, obrzucając pewnym spojrzeniem trzech rycerzy i dwóch panków, którzy miecz nosili wyłącznie od parady. Żaden z nich nawet nie zdążył się podnieść z obalonych w poprzek kłód, które służyły za siedziska. Fabien wiedział, że jest w trakcie roboty, więc i damom nie poświęcił zbyt wiele uwagi, choć były tego warte. Tu i teraz liczył się Duncan.

- Serwus, Duncan! - przywitał grajka z uśmiechem - Dawnośmy się nie widzieli, druhu drogi. Chodź, przejdziemy się, wypijemy. Reszta naszych znajomych nie może się ciebie doczekać. Państwo ci wybaczą.

Panienki obdarzył uśmiechem, panów ukłonem, a Duncana - żelaznym uściskiem na ramieniu.

Markus, który śladem Fabiena podszedł z wierzchowcem niemal do samego ogniska, najdyskretniej jak mógł wyciągnął sznur i korzystając z tego, że cała uwaga siedzących przy ognisku skupiła się na Fabienie, skrył go za plecami, nim odezwał się sam - Chodź, chodź, brakowało nam twego talentu, minstrelu. - zachęcił Duncana.

Duncan wypuścił z dłoni lutnię, która z dramatycznym brzękiem upadła mu pod nogi. Nie był w stanie wyrwać się Fabienowi, bowiem ten dzierżył go w mocarnym uścisku. Jęknął jednak i wystękał wyraźnie walcząc z bólem ramienia – Puśćcie, puśćcie! Ramię mi złamiecie! Co wyście za jedni!

Siedzący przy ognisku rycerze zerwali się na równe nogi a całe zamieszanie nie uszło uwadze służby. Wnet ku ognisku ruszyli ludzie należący do rycerskiego orszaku wyraźnie spodziewając się kłopotów. Najstarszy spośród rycerzy, siwowłosy już wąsacz w żółtej jace z krwawym jeleniem na piersi położył nader wymownie prawicę na głowni miecza i warknął przez zaciśnięte zęby wyraźnie czerwieniejąc na twarzy – Precz! Precz z mego obozu!

Być może wszystko dało by się jeszcze wytłumaczyć, wyjaśnić całe zamieszanie. Być może... gdyby nie Grisza...

Kmiot zlazł z wierzchowca uprzednio pociągnąwszy solidnie z gąsiorka, po czym odwiązawszy swój ciężki łańcuch z pasa i ryknął na całe gardło - Duncan, dobryj moj drug! Pudiesz ty zaraz z nami, nu pagadi. Mer cie hociet...

Teraz już zbrojni ludzie z rycerskiego orszaku wprost obnażyli miecze. Najmłodszy z rycerzy, czarnowłosy smyk ledwie może z wysypanym wąsem na twarzy w biało błękitnym wamsie w pasy z czarnym gryfem na piersi, dobywszy miecza ruszył wprost na Fabiena dzierżącego Duncana.

- Zginiecie za swą bezczelność chamy! Precz, puść go! Rozkazuję ci!

Cóż, mutację miał jeszcze przed sobą. Bądź był w jej trakcie. Bo zaskrzeczał okrutnie. Nikogo jednak swoim występem nie rozbawił...


.

[Graczy proszę o wykonanie 3 rzutów d20 i umieszczenie wyników pod postem]
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline