Vel zaklął w myślach, kiedy przeciwnik uciekł mu z zasięgu a on wywalił się jak długi. Cały plan legł w jebanych gruzach i nagle Wiesiek poczuł dziwną zmanę ciśnienia. Wiedział co to oznacza. Legendarna teśiowa miała wejść do akcji. By wykorzystać sytuację jak najlepiej podniósł się szyb ko do przyklęku twarzą do miecznika. W głowie przesuwał mu się rząd liczb, ułamków, pierwiastków, itd. Wiesiek liczył, robił dokładne wyliczenia, jak w lotach w kosmos. Zdzich odpala teściową on wykonuje swój ruch a Rysiek dobija miecznika. Tak. To mogło zadziałać. Wyrównał oddech, uspokoił szybki rytm serca. Poczekał aż Zdzich odpali teściową i... Po krótkim, acz energicznym zamachu rzucił gazrurką w miecznika celując dość nisko bo pomiędzy brzuch a podbrzusze.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |