Czerwone, pulsujące światło atakujące nieustannymi, potężnymi uderzeniami. Oczy zdążyły zapomnieć co to światło a ciało czym jest ruch. Nawet powieki z trudem zniosły próbę mocniejszego zaciśnięcia w celu obrony przed tym niespodziewanym atakiem. Panika opanowała ją na dłuższą chwilę, ale ciało nie było w stanie nawet pozwolić na jej wyzwolenie, tłumiąc krzyk, powstrzymując szarpnięcia.
A potem Nina przypomniała sobie swoje imię i z całej siły spróbowała zmusić mózg do pracy.
Nie było to w żaden sposób proste. Szczegóły bardzo powoli docierały do na wpół przytomnej jeszcze świadomości, umiejscawiając ją w tajnym ośrodku badawczym i podając informację o hibernacji, z której teraz tak nagle została wyrwana. To wystarczyło, aby nieco uspokoić walenie rozkołatanego serca. Skąd jednak to światło? Skąd dźwięk, który w końcu także usłyszała?
Alarm? Pierwsze słowa po niemiecku były dla niej w pełni zrozumiałe, ale gdzie się wszyscy podziali? Gdzie lekarze?
Otworzyła wreszcie oczy, z przestrachem wpatrując się w coś, co tak bardzo przypominało trumnę. Tego nie pamiętała, podobnie jak chłodu. Musieli ich tu już umieścić po uśpieniu. Zadrżała mimowolnie, gdy mózg zaczął odbierać sygnały o zimnie, jakie ogarniało całe jej ciało. Przerażenie znów zaczynało dochodzić do głosu, więc spróbowała się podnieść. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, ale przy drugiej uniosła tułów, krzywiąc się przy tym z bólu. Mięśnie i stawy nie poruszały się od bardzo dawna i teraz z tego powodu cierpiała. Jakby nie dość było zimna i zamknięcia w klaustrofobicznym pomieszczeniu! - Scheisse!
Pierwsze słowo, które wydostało się z jej ust, było ciche i bardziej przypominało syk, ale włożyła w nie sporo gniewu i dała przynajmniej niewielki upust swoim emocjom. Nie była tu sama, kilka innych sylwetek także poruszyło się i wstawało.
Może więc nie było aż tak źle?
Najpierw należało wydostać się z pojemnika, w którym ją przechowywano. Zanadto przypominał trumnę, budził koszmarne skojarzenia. W pierwszym odruchu chciała zrobić to jak najszybciej, dopiero jeden z mężczyzn odpinający kable i zdejmujący coś z głosy uświadomiły Ninie, że była podłączona do jakiejś aparatury. Powtórzyła więc czynności, niemal wyczołgując się na podłogę, gdzie odetchnęła głębiej, prostując się powoli i z trudem. Chyba też dopiero wtedy dotarły do niej odgłosy z jedynej wciąż zamkniętej trumny. Ten sam mężczyzna, którego naśladowała, teraz obmacywał ten pojemnik.
Była niską dziewczyną, szczupłą i w tej szpitalnej koszuli sprawiającą wrażenie prawie niewidocznej. Krótkie czarne włosy przeczesała palcami, ciesząc się, że nie obcięli ich w celu przymocowania do głosy serii czujników. Twarz skrzywiła się z bólu, wyraziste rysy dziewczyny ściągnęły się i ukazała światu swoje proste, białe zęby. Mięśnie protestowały. Przyjrzała się poczynaniom tego, którego tak mgliście kojarzyła z podróży w to miejsce. Minęło już dziesięć lat? Więcej? Mniej?
Niewiedza tak bardzo ją frustrowała! Ruszyła w kierunku drzwi, chcąc się na coś przydać. Od razu potknęła się o zwisające z trumny kable, niewidoczne gdy czerwone światło na chwilę gasło i w ostatniej chwili złapała drugiej kobiety, która także wstawała z trumny niczym żywy trup. Odskoczyła i aż usiadła na pupie. - Scheisse. Pardon!
Wstała raz jeszcze i wyjrzała na korytarz. Drzwi zatrzaskiwały się co chwilę, ale nawet ktoś tak niezdarny jak ona miała dużo czasu, by przecisnąć się na zewnątrz. Wydawała się na to odpowiednio mała. - Spróbuję znaleźć coś do podważenia wieka. Na korytarzu powinny być przynajmniej gaśnice... - z przyzwyczajenia powiedziała po niemiecku.
Ostatnio edytowane przez Lady : 17-03-2014 o 20:13.
|