Powiedzmy, że póki co szło w miarę gładko. Wasz towarzysz nie sprawiał kłopotów, przynajmniej na razie. Mieliście jednak ogon i nie był to ogon Kiti tym razem.
- Ty, poczekaj. Załatwiłeś te zwoje o których zrzędziła ta kapłanka?
Venorik był nieco zaskoczony przebiegiem akcji, ale mistrzowsko zachował zimno krew i kiedy dawałeś mu sygnały, aby trochę poaktorzył, nie syknął nawet, chociaż jego spojrzenie mówiło „no nie wiem”.
– Myślałem, że ty je załatwiłeś… - westchnął–warknął, zrezygnowany i poirytowany, jakby faktycznie chodziło o zwoje.
Patrzył w leniwym poirytowaniu, jak poszukujesz zwojów.
- Czy zawsze muszę za ciebie wszystko pamiętać?
Venorik syknął pod nosem i przewrócił sarkastycznie oczami. Ogon obserwował. Jakoś tak zabójca-do-zabójcy, dogadaliście się z Venorikiem bez słów, swoją postawą i spojrzeniem powiedział bardzo wyraźnie: „cel waha się i zaraz pryśnie”… Dirith zamknął więc plecak i ruszył do ataku, zawracając. W oczach Venorika zobaczyłeś jeszcze przebłysk rozbawienia na widok miny drowki, której Dirith zawrócił na spotkanie. I owszem, kiedy sam Dirith się odwrócił, stwierdził, że minę miała nietęgą, choć z pozoru zupełnie dumną, obojętną i władczą, nie patrzyła nawet w waszym kierunku.
- O, Zariana! – w oczach drowki widzieliście wyraźnie błysk paniki, nie samego zdumienia.
Zatrzymała się, ale nie zaczęła uciekać, oczywiście. Za nią szedł biały wilk, a Venorik, leniwie i spokojnie, dołączył do Diritha, z miną „o, koleżanka?”. Zaproponowałeś spacer.
- Chyba coś ci się pomyliło, durny samcu! – syknęła przez zęby, jak kobra zaskoczona przez mangustę.
Zapadła cisza, i miałeś wrażenie, że drowka oczekiwała na pojawienie się jakiegoś wsparcia, które jednak nie nadeszło. Ruszyła więc z wami, spokojnie i grzecznie, jak na rozsierdzoną kobrę.
– Pomyliłeś mnie z kimś, i jak śmiesz patrzeć mi w oczy?! – warknęła znów, idąc jednak na spacer.
Nie kojarzyłeś jej, ale coś ci mówiło, że ona zna ciebie. Całkiem inaczej zachowałaby się przy obcym samcu, całkiem inaczej poruszała się i mówiła przy zabójcy, który własnoręcznie wyrżnął w pień cały Dom.
– Radzę wam zaprzestać tych gierek natychmiast, a może unikniecie chłosty! – syczała, zła jak diabli.
Wsparcie jednak nadal się nie pojawiło. Kiti nerwowo kręciła się, oglądając się na wylot uliczki, depcząc łapami w miejscu, jakby nerwowo chciała powiedzieć „lepiej się pospieszcie, bo mamy więcej ogonów…” Venorik rzucił wam krótkie spojrzenie pt. „im dalej w las, tym więcej drzew... na pewno wiesz, co robisz?”
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |