Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2014, 19:40   #6
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Czerwone, uporczywe, pulsujące światło alarmu nie dawało spokoju, zalewając ich kłującymi w oczy błyskami i wwiercającym się w uszy dźwiękiem syren oraz monotonnego, powtarzającego tę samą formułkę monotonnym głosem.
- Achtung! Achtung! Stromausfall. Die empfohlene evakuierung.
Uczucie klaustrofobii nie ustępowało, gdy Esko zajął się oglądaniem wciąż zamkniętej “trumny”. Uderzenia z jej środka były coraz słabsze, ale również bardziej rozpaczliwe, chwilowo jednak nie mogli nic z tym zrobić, poprzez macanie szukając awaryjnego otwierania cholernie gładkiego pojemnika.

Tess zadała w tym czasie pytanie leżącej wciąż na swoim miejscu kobiecie o wyraźnych, murzyńskich rysach, wykrzywionych w grymasie przerażenia i szoku. Wpatrywała się w jakiś punkt na ścianie, nie dostrzegając, ani nie słysząc Irlandki. Poruszała ustami, z których wydobywały się ciche słowa, które McRyan zidentyfikowała jako francuskie.
- Au secours… Il m'a trouvé…
Do nadgarstka ciągle miała przypięte kable, podobnie jak na jej głowie nadal znajdowała się siatka z czujnikami.

Gdy oni byli zajęci, ostatni obudzony właśnie wygramolił się ze swojego pojemnika, prawie upadając na podłogę i drżąc jak osika. Mierzył trochę ponad sto osiemdziesiąt centymetrów, na które wyniósł się z trudem, ale był przy tym chudym facetem, który rozglądał się dookoła z szeroko otwartymi w panice oczami. Z powątpiewaniem podszedł do drzwi i odezwał po angielsku, ale z takim akcentem, że pewne było, że to nie jego ojczysty język.
- Matko Boska... co się stało?! Zapomnieli o nas, musieli o nas zapomnieć!
Spróbował się przecisnąć przez drzwi, ale szybko odskoczył, gdy te ponownie zamknęły się z sykiem.
- Zgniotą mnie! - obrócił się nagle, biorąc kilka głębokich wdechów. - Nazywam się Leon. To tylko chwilowa awaria, prawda? Zaraz ktoś po nas przyjdzie, na pewno...
Zbliżył się nieco do Tess, wskazując na trwającą w swoim bezruchu kobietę.
- Możemy jej pomóc, prawda? Oni wszyscy nie żyją, Matko Boska...

Esko dokładnie obejrzał w tym czasie zamknięty pojemnik i w końcu odkrył ukrytą dźwignię awaryjną, ciągnąc za nią ze sporą siłą. Sprawny zawias syknął, unosząc nieco pokrywę, drugi jednakże ani drgnął i wieko opadło ponownie. Teraz jednak wiedział już co i jak. W środku znajdował się ciągle żywy człowiek, rzucone mu szybkie spojrzenie ujawniało mężczyznę, którego twarz w czerwonym świetle pulsujących lamp, wskazywała na wiek powyżej sześćdziesiątki.
Dało się przytrzymać wieko, ale Fin nawet napierając z całej siły nie był w stanie wyłamać solidnego zawiasu, blokującego cały mechanizm i pozwalając uchylić "trumnę" na może dwadzieścia pięć centymetrów. Szerokość, dzięki której można było myśleć o przeciśnięciu się, tyle, że była to loteria. Zaklinowanie się nie wróżyło dobrze.

Szwajcarzy zebrali najwyraźniej naprawdę międzynarodową grupę, bowiem oglądający pomieszczenie Aleksiej mimowolnie przyjrzał się też trzem zupełnie nieruchomym, zimnym zwłokom podłączonych ciągle do aparatury ludzi. Jeden z mężczyzn miał wyraźne cechy azjatyckie, jedna z kobiet latynoskie. Przynajmniej ich twarze pozostawały spokojne, bez grymasu bólu mogącego świadczyć o tym, że cierpieli. Mogli umrzeć teraz, a mogli i lata wstecz, chociaż to nowoczesna aparatura powinna wychwycić.
Poza pojemnikami nie było w tym betonowym, smutnym pokoju nic więcej. Nie nadbiegał personel, nie słyszeli żadnych innych odgłosów od tych, które wydawali sami. Zimno stawało się dokuczliwe, szczególnie na gołych stopach i dłoniach, których nie było o co ogrzać.

Nina, nie mogąc się przydać w tym miejscu, wyszła na korytarz. Drzwi zatrzasnęły się tuż za nią, przyciskając sznurek wiążący ten szpitalny strój i prawie zrywając go z niej, gdy szarpnęła się za mocno. Pisnęła, jej gardło nie potrafiło wstrzymać tego dźwięku, gdy oczy spojrzały na długi, raz pogrążony w ciemnościach, a w następnej chwili rozjaśniony czerwienia korytarz. Większość alarmowych lamp znajdowała się przy podłodze, chociaż i od tego były wyjątki, bo po odwróceniu się o sto osiemdziesiąt stopni dostrzegła niedaleko zamknięte metalowe drzwi, nad którymi płonęła kolejna lampa, dając światło słabsze, lecz nie gasnąc. Pod niewielkim okienkiem wisiała tabliczka.
"Unbefugten Zutritt verboten!"
Z boku Szwajcarka odnalazła wnękę przeciwpożarową, z długim wężem oraz gaśnicą w środku.

Naprzeciwko pomieszczenia z "trumnami" znajdowało się kolejne. Rozsuwane drzwi były otwarte, a wnętrze kojarzyło się z małą szatnią, ale inną od tej, w której przebierali się przed hibernacją. Stało tu kilkanaście zamkniętych, metalowych szafek na ubrania, były także wieszaki, na których wisiało kilka białych kitli. Obok stały także dwa gumowe kombinezony, wraz z maskami i nawet butlami tlenowymi. Gdyby ktoś zbliżył się, dotykając materiału, poczułby, że jest omszały i zawilgotniały, pokryty jakimś nalotem. Sam materiał także nie był już w najlepszym stanie, tak jakby wisiał tu bardzo długo, być może kilka lat, chociaż dużo zależało od tego, jak było w tym miejscu, gdy nie wył alarm, a działała klimatyzacja i cała reszta systemów.
Z drugiej strony każde znalezione ubranie mogło być bardzo istotne, bowiem nie mieli na sobie nawet bielizny, a szpitalne koszule były zdecydowanie zbyt cienkie.
Niestety szafki co do jednej zostały zamknięte.
 
Sekal jest offline