Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2014, 04:50   #138
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Przeklinając na czym świat stoi mytnik owinął onucami stopy i wcisnął je w buty. Stopy zaprotestowały, chciały odsapnąć, ale Kieska je zignorował. Pies z wami tańcował, pomyślał, odpoczynku się zachciało, a mało brakowało węże by pięty pokąsały.

Pater opatrzył wszystkich dokładnie. Szubrawiec Ranald dał im dziś kaprawe szczęście, gdyż podzielił wszystko równo pół na pół - połowie nic się nie stało, połowa była poraniona strzałami przeklętego drania. Jako że klecha był zajęty bandażowaniem, a Gunther i Młody byciem bandażowanymi, Hansowi Apfelowi przypadł w udziale los psa wartownika - pilnował jednorękiego pogorzelca... co nijak nie pozbawiło go czujności, gdyż drań był żywotny jak kot, a w dodatku kto wie ile diabeł dał mu jeszcze żyć?

- No bratku, skończyły się twoje harce - Kieska ponuro patrzył na pokiereszowaną parodię człowieka bez jakiegokolwiek współczucia. - Potańcujemy z tobą tak, że nawet diabeł w piekle tak Ci nie wygodzi. Znam ja metody na takich jak ty.

I krzyknął do reszty towarzystwa.
- Jak tam idzie Pater? Bo tego tu musimy do wioski zabrać, coby nie gadali. I tam wedle zwyczaju rozprawić się z czarownikiem trzeba, bogom i ludziom na pociechę, nawet jeśli by skipiał po drodze.

Gdy w końcu Pater ich opatrzył, można było dobrze związać więźnia - trup, nie trup, po co ryzykować?
- No, proszę! - podsumował - Jak halfiński baleron na Święto Ciasta! Rumiany, przypieczony i gotowy do krojenia!

Gdy usiedli, rozmawiali. Wtedy Cuthbert podzielił się z nimi odczuciami. Normalnie Kieska zignorowałby by je, wysłał między bajania do straszenia podrostków i starych bab, ale coś dawało siłę temu draniowi. Dlatego słuchał, bo był mądry na tyle, by czasem mędrzejszych od siebie wysłuchać.

- Musimy się najpierw z nim rozprawić. Ja nie ryzykowałbym ani zakopania go tutaj, ani zostawienia, ani tym bardziej zabrania ze sobą na poszukiwania źródła tego tu gówna. Dlatego proponuję - do wioski wracajmy.
Tam - tak jak mówiłem - kmieciom na pociechę trupa się sprawi, wedle sylvańskich obyczajów - a oni się znają.
- Hans nigdy by niepomyślał, że głupoty które wygadywała mu świętej pamięci Hermenegilda kiedyś się przydadzą. - Serce i czoło przebijemy kołkiem z żywej osiny, głowę się poświęconą siekierą oderżnie, a w usta niczym jabłko prosiakowi - główkę czosnku włoży. W nabijaną gwoździami trumnę piersią w dół, a z głową między nogami schowaną włożony zostać musi, a na trumny wieku gałązka dzikiej róży ma być położona. Potem Pater jeszcze egzorcyzm nad mogiłą odprawi i będzie fertig.

Przez chwilę było cicho, każdy trawił słowa ex-mytnika. W końcu sam dopowiedział epilog.
- Nie wiem czy to dobry pomysł tu nocować... Ale jak przeżyjemy noc, po powrocie do wioski, trzeba o tym miejscu zameldować. Niech przyślą zakonnych rycerzy czy kapłanów jakowyś, którzy zrobią z tym miejscem porządek. Za duże to na prostych strażników.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline