Marek w formie lupus starał się pochwycić jakiś trop. Powąchał ślady, kiedy podszedł do damskich trzewików skupił się i przypomniał sobie zapach Izabeli, jednak zapach ziemi był bardziej intensywny. Marek Postanowił powrócić do swoich ubrań w lecie i zobaczyć może udało się znaleźć jakiś hotel. Sprawdził czy nikt niekręci się w pobliżu i przybrał postać człowieka, szybko się przebrał i sprawdził telefon. Wyszedł z lasu w stronę wskazanego przez przyjaciela miejsca. Młody Garou był zawiedziony myślał, że rozmowa z filodoksem wskaże mu jak ma wybrnąć z tej patowej sytuacji. Cóż w życiu nie ma prostych wyborów. Postanowił później przyjrzeć się śladom, teraz nie chciał iść w nieznane sam. Myślał też intensywnie o niewyraźnym kobiecym zapachu. Czyżby czuł żmija czy tylko mu się zdawało ? Niczego nie był pewien.
- Posrane to życie.- Skwitował włożył ręce do kieszeni kurtki, wyciągnął z niej telefon i jeszcze raz sprawdził czy ma jakieś nowe wiadomości. |