Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2014, 11:00   #263
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
U Komosa
Pracownice satyra po dość ostrym wstępie, szybko zmieniły front. Ciężko było powiedzieć, czy to zasługa forsy jaką zapłaciła grupa, czy może nazwiska Rabatova, jakim poniekąd postraszył Oleg. Ważny był efekt.
Panie stały się bardzie uprzejme i przede wszystkim rozmowne.
- Jeżeli chodzi o forsę, to musicie pytać Lubliajnę. To ta, co siedzi na dole. Ona zajmuje się przyjmowaniem klientów. My dostajemy hajs od Komosa. - wyjaśniła ruda, która najwyraźniej czuła się najważniejsza w tym całym szacownym gronie cór Koryntu.
- Dziadek w sumie był miły - dodała leżąca po jej lewej stronie, szczupła blondynka - Odprawiał nad nami jakieś hokusy, pokusy, ale już dziwniejsze rzeczy tutaj widziałam.
- A tak w ogóle, to co to wasz jakiś krewny, czy co? Dlaczego o niego wypytujecie? - dopytywała brunetka, która wstała z łóżka i narzuciła na siebie zwiewny szlafrok.

Stary Arbat
Młody mężczyzna nie specjalnie zainteresował się rozmową, jaką prowadził Dymitr, a przynajmniej nie dał po sobie poznać, że ją słyszy.
"Majami Wajs" odpowiedzieli, że Rabatov wysłał ich w teren i nie ma ich obecnie w Moskwie. To rozwiało wątpliwości Dymitra.

Cała grupa ruszyła zatem za chłopakiem. Ten szedł wolnym pewnym krokiem. Drobny śnieżek prószył z coraz większą siłą i było pewne, że nocą może pojawić się potężna śnieżyca.
Po około dwóch minutach marszu chłopak wprowadził ich na niewielkie podwórko na tyłach głównej ulicy. Nie było tutaj nikogo, a i w żadnym z okien kamienicy nie paliło się światło.
- To tutaj - powiedział chłopak wskazując dłonią drzwi do niewielkiej komórki.
Drzwi zaskrzypiały i ktoś lekko je uchylił. Przez szparę wylało się na ulicę blade, zielone światło.
- Zapraszam, wchodźcie - usłyszeli ze środka. Głos należał do starej kobiety, po której znać było szlacheckiej maniery.
Członkowie grupy jeden po drugiem weszli do środka.

Pomieszczenie było niewielkie, góra dwa na trzy metry. Pod ścianą na żelaznym łóżku siedziała zawinięta w koc, jakaś starowinka, która przywodziła na myśl okrutne macochy z rosyjskich bajek lub jakąś złą czarownicę. Wyobrażenie to było tym bardziej dosadne, że obok niej siedział czarny kot, a na stolik tuż obok łóżka leżała talia kart Tarota oraz niewielka szklana kula.
- Ponoć szukacie tego starszego mężczyzny, którego wołają Tang? - zapytała swoim skrzekliwym głosem.
- Ile są jest dla was warta informacja o nim?
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline