Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2014, 21:22   #7
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
- I ostatnie pytanie Richardzie - Sara Goodam z CBS rozpłynęła się w uśmiechu. Po raz kolejny podczas tego wieczornego wywiadu - Twoja ostatnia książka sprzedaje się jak świeże bułeczki, pobiłeś zresztą swój poprzedni rekord... Czy kolejna książka będzie jeszcze lepsza? Czy już nad nią pracujesz? Zdradzisz część fabuły?

Mężczyzna zrobił minę z pogranicza "że co?" oraz "no chyba żartujesz..."; uśmiechnął się zyskując kolejne sekundy i odparł:
- Zawsze mam kilka pomysłów na dalsze przygody... - kłamstwo, nie masz absolutnie nic konkretnego; zresztą co konkretnego można mieć w dwa miesiące po wydaniu powieści?!? - Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, mogę tylko powiedzieć, że Nikki w końcu uda się na zasłużony urlop...
- Dziękuję bardzo - moim i państwa gościem był Richard Castle, autor bestsellera "Śmiertelnie Gorąco".


- Sara Goodam, CBS. Do zobaczenia już jutro wieczorem.


Godzinę później mężczyzna był w swoim mieszkaniu. Rzucił marynarkę na sofę i spojrzał w okno z panoramą Nowego Yorku. Jasne, już teraz, weźmie, siadzie i napisze kolejny bestseller... Bo to było takie proste i oczywiste…
“Może wziąłbyś urlop?” - przypomniał sobie słowa Cartera i skrzywił się na samą myśl. Jeszcze gorzej…


Dolny Manhattan wyglądał świetnie z 25 piętra apartamentowca przy Grand Street. Richard poszedł do chłodziarki i wyjął butelkę wina. Nalał zdecydowanie za dużo i wyszedł na taras. Zimna bryza od rzeki Hudson orzeźwiła go trochę - jasne - wiedział, że nawet jak się za coś zabierze to nie bedzie to miało żadnego sensu, ale równocześnie - siedzenie w Nowym Yorku czy w domku letnim w Viveyard Heaven; też nie miało sensu… W żadnym z tych miejsc niczego nie napisze; a kolejna idiotka zada podczas kolejnego wywiadu pytanie o urlop Nikki… Szlag jasny. Jeżeli cokolwiek by na pisał; cokolwiek; to mógłby potem mieć jakąś niemoc twórczą czy inne bloki, czy ogólnie pojęte “bla, bla, bla”. Teraz tak na dobrą sprawę sprzedał jakiś kit o niczym…

Rzucił okiem na okładkę jakiegoś kolorowego magazynu “Malcolm Jennings sponsor rejsu. “Destiny” dla każdego." Sam tytuł był mocno pretensjonalny, ale Richard przekartkował magazyn. Multimilioner zorganizował loterię dla pracowników… Hmmm… W umyśle pisarza zaczynał się rysować obrazek… Taki statek, nie do końca pasujący pasażerowie, nie do końca przyzwyczajona do sytuacji załoga, nie do końca rozumiejący zmianę bogacze… Oni, oczywiście w dwu różnych kajutach; pozornie wypoczywający… Oni… Zawsze myślał o swoich bohaterach jako o istniejących postaciach, których działania on tylko opisywał. Statek i sytuacja miały potencjał. Teraz jeszcze nie wiedział, czy będzie to morderstwo, czy może coś zgoła innego - kradzież może… Zaginięcie...


To miało sens. Wszedł do internetu i wyszukał adres biura podróży. Wybrał numer - cóż najwyżej odbije się od automatycznej sekretarki.

Niecałe dwa tygodnie później - po dwu spotkaniach autorskich w samym Miami, jednym w Tampie i wywiadzie dla lokalnej telewizji (skoro już jest w okolicy) - Richard pojawił się na nabrzeżu i trochę skrzywił. Tłum był niemożebny. Rozejrzał się po okolicy rysując w pamięci obraz. Na szczęście - razem z kilkoma innymi VIPami przeszedł bocznym trapem i podążył do kabiny 7309. Pokład 7, bilet wart swojej ceny… Kiedy został w pokoju sam rzucił torbę na łóżko i wyjął laptopa. Utworzył nowy plik “Heat” i zapisał:
- na nabrzeżu tłumy jakby co najmniej Titanic wypływał;
- boczna kolejka dla lepszych pasażerów; Nikki narzeka…
- przemęczona stewardesa, skoncentrować się na brązowych oczach i figurze
- kajuta niewielka, ale ekskluzywna

Castle miał kilkanaście minut do 12:15 na którą zapowiedziano wypłynięcie z portu w Miami. Przebrał się, włożył do kieszeni marynarki plik wizytówek, sprawdził czy pióro jest w porządku i znalazł na pokładzie widokowym - pełnym. Zrezygnował ze ścisku, notując w pamięci obraz machających ludzi i samojebek najnowszym iPhone. Zszedł na niższe pokłady i spacerował po korytarzach z przygotowanym nieśmiertelnym tekstem ”dziękuję, wszystko jest w porządku, nie jest mi potrzebna pomoc” czy innym “chciałem poznać statek” oraz “przepraszam nie wiedziałem, że tu nie wolno przebywać, proszę mi wskazać drogę do części pasażerskiej”.

Plan na resztę dnia wydawał się odpowiedni. Zwiedzenie statku, lunch, uzupełnienie notatek, wizyta w SPA, wizyta w kasynie lub na pokładzie wypoczynkowym… Tak, aby poobserwować ludzi i ich zachowania. Każdy bohater miał jakiś rzeczywisty pierwowzór…
 
Aschaar jest offline