Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2014, 23:43   #501
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Nie całkiem poszło tak gładko jak zakładałeś. Pani co prawda poszła na spacer, ale jak doszło co do czego, zaczęła stawiać opór. Ah te baby. Venorik obserwował bezczynnie, jak zabawiałeś się z drowką. Był naprawdę pod wrażeniem tej malinki. Stał i obserwował z boku, z miną „o Lolth”, najwyraźniej był typem, który lubił sprawy załatwiać po cichu i po dobrze ułożonym planie. Mimo wszystko zazdrościł, z jaką łatwością poszedłeś na żywioł i wysłuchiwał ze swojego rodzaju zaintrygowaniem krzyków pani w twoich ramionach [żeby nie powiedzieć szczękach]. Kiti udawała, że jej w ogóle nie ma na miejscu. Róbta co chceta i ja was nie znam. Generalnie dobra impreza. Często jest to dobra strategia. Venorik i Kiti po prostu flankowali, uniemożliwiając ofierze ucieczkę i robiąc sztuczny, groźny tłum. Nie żeby któremukolwiek podobało się to, co robiłeś… Z drugiej strony mogliby ruszyć tyłki i pomóc pozbyć się ogona. Ale nie, zawsze drowy muszą zająć się brudną robotą, a potem są tymi najgorszymi, grzesznikami, heretykami, zabójcami… O, no właśnie. Starczy już może tego gryzienia. Tekst randkowy „spokojnie nie gryzę” nabrał właśnie nowego znaczenia. Żmija wiła się i wykręcała, nawet zdołała kilka razy ukąsić, jędza, ale były to tylko nieudolne draśnięcia w desperacji dobytym małym nożem. Mógłbyś się co najmniej ogolić czymś takim. Kiedy ciało z wygryzioną i wydrapaną na nim wiadomością trafiło na ziemię, ku twojemu lekkiemu zdumieniu Venorik leniwie do niego podszedł i wprawnym, bardzo gwałtownym ruchem, wbił w ciało swój sejmitar, głęboko. Wyciągnął go powoli, jakby pouczająco, i wbił drugi raz.
– Pewne wydarzenia nauczyły mnie, żeby nie ryzykować – mruknął od niechcenia, ostrym ruchem strzepując czerwone paproszki z ostrza i przecierając sejmitar.
Venorik zerknął sarkastycznie na wymalowane grafiti.
- Jeśli ruszą, to pewnie niebawem – mruknął. – No to musimy trochę przyspieszyć. Sadząc po gwałtownej poprawie ochrony Domu, szykują się do wojny. Sądząc po twoich zaproszeniach i naszym ogonie, czekali tylko, aż ktoś żgnie ich patykiem i pechowo nasze pojawienie się w mieście musiało ich zestresować. Mam wrażenie, że chwilowo utknęliśmy między młotem a kowadłem. Być może zechcą puścić nas przodem. Nie mamy zbytnio wyboru. Nie wiem jak ty, ja planowałem wejść tam po cichu, choć teraz wątpię, aby się to udało. Trochę się przeliczyłem z tym ogonem, mimo wszystko jednak lepiej, że nie idę sam. Nie liczyłbym na wsparcie dawnych znajomych, część chimer była poddawana różnego rodzaju ulepszającym eksperymentom i wiele z nich po prostu... odbiło im, ale nie w dobrym sensie, w złym, neurologicznym sensie zupełnie nieuzasadnionych reakcji. Możemy tam iść po cichu albo jako wrogowie ich wrogów – zerknął na ciało. – Tak czy inaczej, musimy iść natychmiast i się pospieszyć. Znam boczne wejście, drogę stosowaną przez chimery. Mało wygodna i możemy spotkać tych mniej kulturalnych. Chyba, że znasz inną. Nie lubią mnie tam za bardzo, ale pozwolą mi spacerować wokół. Tobie? Nie sadzę, ale pewnie wiesz lepiej.
* * *
– Taaaa…. – mruknął drow, wpatrując się w zakrwawione ciało.
– To niezbyt fortunne.
– Dlaczego wrócił akurat teraz? Nie podoba mi się to. Nie jesteśmy na tyle gotowi, na ile powinniśmy być.
– No co ty powiesz… Wolisz czekać, aż Dirith przyjdzie po nas?
– Mówiłem, żebyś go zdjął jak miałeś okazję.
– Gdyby to było takie proste, już dawno by ktoś go zastrzelił. Mówię ci, że on jest opętany i potrafi leczyć rany.
– Bełt z czoła by sobie wyjął? Nie rozśmieszaj mnie.
– Sam żeś nie strzelił. Trzeba było.
– To tylko chimera.
– To półdemon. Ci, co twierdzą, że to chimera jakoś nigdy nie kwapili się, by go spotkać.
– Nieważne. Musimy iść.
– Coraz mniej mam na to ochotę.
– To tylko jedna chimera!
– Nie wiem jak bardzo jesteś ślepy, ale ja widziałem jeszcze kogoś i białego psa.
* * *
Verion otworzył fioletowe ślepka i zerknął w nicość Mgieł.
- - Heh – westchnął ciężko, nerwowo i boleśnie.
- Drow Priestess by Lunaya-Wolf on deviantART
Shabranido miał najwyraźniej zły dzień i miał ochotę na kimś się wyżyć. Zafundował sobie mały żarcik. Nie, żeby nazbyt szkodliwy. Verion ze zgorzkniałą mną musiał obserwować jego wyczyny, to jedyne co mógł zrobić. Drowia kapłanka odprawiając na szybko nie zaplanowany rytuał, kłaniała się, oddając cześć Lolth. Bardzo zabawne, pomyślał Verion. Shabranido, stary dobry Shabranido. Zachciało mu się na starość zabaw i przebieranek w damskie ciuszki. Wiadomość od samej Lolth zaraz poderwie na nogi cały Podmrok. Verion westchnął znów ciężko, zastanawiając się jak w tej sytuacji uchronić Diritha przed rychłym stratowaniem. Musiał dobrze rozejrzeć się po okolicy, by dostrzec odpowiednie możliwości, a czas uciekał…
* * *

http://gfx.gexe.pl/upl/38/2012/10/09044525.jpg
Staracie się unikać większych ulic i rozgłosu. Obserwujecie jak wygląda sytuacja ze strażami, żeby nie stać zbyt długo zbyt blisko celu, za radą Venorika obserwujecie też te mniej uczęszczane dzielnice w rejonie.
DROW_CITY by donmalo on deviantART
Ugh, slumsy. Stare dobre slumsy.
DEEP_DOWN by donmalo on deviantART

Dirith;
W pewnym momencie Kiti popiskując i drepcząc w miejscu zażądała odejścia na stronę [nie, gah, nie o to chodzi!], zażądała rozmowy na uboczu. Venorik jako miły pan drow, zajął się obserwacją terenu i udawaniem że nie obchodzą go wasze sprawy, u zabójców dyskrecja to kwestia zawodu. Kiedy ”obserwowałeś teren” wraz z Kiti dostatecznie na uboczu, Kiti szepnęła:
- Widziałem Hell Light! Jest w tym budynku, w którym ci wskazałam wcześniej! I jest tam też mnóstwo drowów, drowów, drowów!!! Magów, wojowników, drowek! I chimer!!! Póki co są zajęci swoimi sprawami ale nie wiem jak mamy tam wejść żeby się z nimi nie spotkać! Ale wydaje mi się, że oni nie są za bardzo świadomi tego, że Hell Light tam jest, jakby zaginął w bałaganie i zapomnieli o nim! Jest jeszcze jeden mały problem!... Niedługo Hell Light zacznie świecić, świecić, świecić!!! Zacznie wzywać boundera Timewalkera, rozbłyskując coraz jaśniejszym światłem! I wszyscy go wtedy przecież obaczą tych ciemnościach, wszyscy, wszyscy, wszyscy!!! – była zrozpaczona.
Gah.
Obserwacje terenu wskazują na to, że w Domu jest nerwowo i spodziewają się prawdopodobnie czyjejś wizyty. Zapewne nie waszej, inaczej już sami by po was wyszli... A Może By Tak...? Dywersja na bramę pewnie nie będzie potrzebna. Jedno z wejść, to bardziej slumsowate, wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Venorik pewnie już wcześniej sobie je upatrzył, dość śmiało je sforsował po rozeznaniu okolicy. Ruszyliście za nim. No, to teraz gorsza część. Forsowanie konkretnego budynku w którym znajduje się Hell Light.
- Akh, thefuk!... – syknął Venorik, wzdrygając się nagle.
Też to zobaczyłeś. W ustronnym miejscu, wewnątrz opuszczonego, zniszczonego [pożarem?] domu bez drzwi, wśród resztek porzuconego domostwa, ktoś właśnie jadł obiad.
Demon by chasestone on deviantART
Człowiek z powierzchni, niewolnik...? W każdym razie nieżywy, a pan chimera w najlepsze się tankował.
- Niektórym odbija i biegają wokół – szepnął Venorik. – Mówią, że matronie też odbiło. Popieram. Niektórzy obstawiają walki chimer. Niezły hazard się zrobił. Inni dosłownie chodzą po mieście i za pieniądze bawią się w hycli.
Dobrze znałeś budynek, który wskazała Kiti. Wejście było chronione na zewnątrz i wewnątrz, przez strażników i magów. Nie wpuszczali tam byle kogo. Teraz też pilnowali tego budynku, dwaj z tarczami. W środku jest dużo gorzej, lepiej nie wchodzić tam bez pukania. Można spróbować po dachach, oknem. Albo od strony piwnicy.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline