Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2014, 13:55   #17
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Alarm nie ustawał. Dźwięk zdawał się narastać. Ułuda zamkniętego pomieszczenia, klaustrofobicznej klatki bez śladu okien. Surowe ściany odbijały czerwone światło. Łapali się na tym, że odliczali momenty do pojawienia się komunikatów i świateł. W uszach zaczynało brzęczeć. Ubrania sprawiały przynajmniej, że już nie zamarzali.
Nie było już na tym poziomie żadnych innych śladów wskazujących co się wydarzyło. Żadnych oznak życia, a słaby stań pozostawionych tu przedmiotów sugerował długie opuszczenie. Przecież gdyby tam na górze nic się nie stało, to ktoś musiałby tu wrócić. Nie były to przyjemne myśli, dlatego łatwiej byłoby zająć się robieniem... czegoś. Na przykład udrożnieniem wyjścia.

Monique mimo, że nie rozumiała o czym wszyscy rozmawiają, zabrała się za ubieranie pozostawionych jej części cieplejszego kobiecego stroju. Wciągnęła spodnie, bluzkę i założyła solidne buty. Na górę założyła jeszcze dodatkowe lekarskie koszule. Pozostali zebrali sporo rzeczy, które przydać się mogły. Albo nie. I zaczęli rozchodzić się, poszukując możliwości.
Na pierwszy ogień szły drzwi. Ogień metaforyczny, bowiem mimo alarmu nie dostrzegali i nie czuli dymu. Jeszcze. Problemem mógł być fakt, że odnaleziony na metalowej powierzchni napis wskazywał, że znajdowali się na piętrze -3. Palić się mogło któreś powyżej. Same drzwi wydawały się solidne, przesuwne - zamykane i otwierane całkowicie automatycznie. Nie posiadały nawet najmniejszego okienka, a ziemi dotykały prawie bezpośrednio, co oznaczało, że czymkolwiek chcieliby je podważyć, musiałoby być to cienkie. I wytrzymałe, nie wyglądały na lekkie. Znajdujący się obok na ścianie czytnik kart sprawiał wrażenie wyłączonego. Martwego jak całe to miejsce.

Oprócz dwóch, które już zwiedzili, w dostępnej obecnie dla nich części kompleksu, znajdowało się jeszcze sześć pomieszczeń, o których wspominał ciągle tak samo nerwowy Leon. Szatnia i pomieszczenie ze szpitalnymi łóżkami najbardziej rzucało się im w oczy, ponieważ to te obrazy zapamiętali jako ostatnie przed hibernacją. Faktycznie nie było ich rzeczy. Nawet szafek. Łóżka typowe, na kółkach i metalowej konstrukcji. Obok każdego szpitalne urządzenie do mierzenia pulsu, stojak na kroplówki. Minimalna ilość medycznego sprzęty w przeźroczystej szafce. Bez opisów, z nazwami, na których nikt z nich za bardzo się nie znał. Niewiele tego, Nina z własnej wiedzy potrafiła wydedukować, że to środki do ratowania życia w krytycznej sytuacji. Płyny i strzykawki, głównie. Na wyposażenie pokoju składały się jeszcze zawieszone nisko i łatwe do przesuwania lampy na wyciągnikach.

Dwa pomieszczenia biurowe wyglądały na najmniej przydatne. Może pozornie, ale stały tu biurka, krzesła, pleśń, komputery i głuche telefony. Przy biurkach kontenerki, przy ścianach szafy na dokumentację, wypełnione segregatorami. Naprzeciwko umiejscowiono zwyczajną łazienkę. Podział na mężczyzn i kobiety, dwie umywalki, wc. Wszędzie kafelki w jasnym kolorze. Absolutnie nic nadzwyczajnego. Papier w podajnikach zdążył częściowo zgnić i teraz tu śmierdziało. Po odkręceniu wody przez moment nic się działo, potem coś zaczęło głośno bulgotać i prychać, a po upływie następnych kilku sekund prysnęła brązowa woda. Spływała długo, wolno przybierając swój naturalny brak barwy.
Ostatnie, podłużne pomieszczenie wypełnione zostało komputerowym sprzętem umiejscowionym wzdłuż jednej ze ścian. Ustawiono cały rząd monitorów, był to więc jakiś rodzaj pokoju kontrolnego. Być może tu właśnie badano i kontrolowano stan zahibernowanych, teraz jednakże jedynym światłem okazywała się być czerwień alarmu. Tu Leon wskazał na urządzenie w rogu, na którym działał jeszcze mały LED-owy wyświetlacz, informujący po niemiecku, że pozostał 1% paliwa.
- Znam się… trochę. Mógłbym próbować… prąd na wszystko. Na krótką chwilę, potem wszystko zgaśnie… nie chcę umierać w ciemnościach! - przełknął głośno ślinę.

Musieli rozważyć dostępne im opcje. Drzwi były jedynym rzucającym się w oczy wyjściem, one służyły do ewakuacji, ale jakiś mechanizm zawiódł i teraz znajdowały się w pozycji zamkniętej, a nie otwartej jak powinny. Za pomocą łóżek, biurek czy szafek być może uległyby brutalnej sile. Być może nie. Do podważenia potrzebowaliby czegoś cienkiego. Istniała szansa, że wsunięte od dołu lub boku zadziała na blokujący mechanizm i odsuną je na tyle, by się przecisnąć.
Wielkich krat wentylacyjnych nie zauważyli, ale stojąc na biurku i podskakując w górę dotykało się sufitu. Luźnego, podwieszanego sufitu, gdzie przestrzeni było na tyle dużo, że leżący człowiek mógł się zmieścić. Tylko czy prowadziło to do wyjścia? Wiadomo, że podziemne pomieszczenia musiały mieć dobrą wentylację, a ta tutaj ciągle działała.
Wreszcie pozostawał Leon i próba włączenia zasilania. W razie niepowodzenia przynajmniej ucichną syreny. To tak w ramach pozytywnego myślenia.

Cokolwiek mieli zdecydować, powinni się pospieszyć. Przez kratki wentylacyjne i szparę pod drzwiami zaczynał docierać do nich zapach dymu.
 
Sekal jest offline