Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2014, 16:16   #114
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Odnoszę Bakcyl niekłamane wrażenie, że wyciągasz wnioski wedle zasady: moja racja jest najmojsza. Przyznaję Tobie rację niestety taką, że faktycznie Twoje wypowiedzi wcale nie są gorsze od wielu innych pod względem logiki oraz chęci dołożenia innym. Napisałem właśnie niestety, bowiem ogólnie niemiłe słówka nie wpływają dobrze na poziom dyskusji. Jednak Twoje wypowiedzi oprócz wpadek, zawierają przekonania, myśli oraz inne elementy, które dają szanse polemiki oraz napędzają powiedzmy dyskusje, za co akurat ja jestem wdzięczny. Dlatego staram się podjąć właśnie dyskusje z Tobą, nie zaś z innymi osobami używającymi słów nieprzemyślanych oraz złośliwych.

Zacznijmy od tego, iże spytałeś, dlaczego to stwierdzenie mnie ubodło. Może nie ubodło, lecz dotknęło, bowiem niby kogo innego miało. Przecież parę postów wcześniej to ja podałem, że takie rzeczy, jak granie przez kogoś inną płcią w mojej drużynie przeszkadza mi, więc unikam takich drużyn. Przecież właśnie Ty podjąłeś ten temat, odniosłeś się do niego, zaś potem wprost napisałeś, że takie osoby mylą rzeczywistość oraz grę. Jakże właściwie nie mam się więc odnosić do tego? Znaczy niby do kogo pisałeś, skoro właśnie my dokładnie w tym temacie poruszaliśmy tę wspomnianą sprawę.

Stanowczo według mnie, nie musisz udowadniać, że RPG to gra. Wszyscy przecież to wiedzą, więc nie ma co wyważać otwartych drzwi. Tyle jednak, że granie nie jest celem samy w sobie. Granie jest po prostu czymś, co zaspokaja przyjemność, która właśnie jest celem podstawowym. Tak jak ekonomia wyjaśnia, że nabywanie towarów oraz usług tak naprawdę jest zaspakajaniem potrzeb, tak analogicznie granie jest zaspokajaniem naszych potrzeb psychicznych. Czyli gramy nie dlatego, żeby grać, ale po prostu lubimy to. Stanowi to podstawę, gdyż chyba sam grasz, bo lubisz oraz chyba wszyscy, poza masochistami oraz przypadkami dziwnymi, grają, bo to po prostu sprawia im jakąś przyjemność. Przyjemność jednak owa to konglomerat rozmaitych elementów. Dla kogoś ważne jest, żeby grać w gronie dobrych kumpli, gdzie po prostu najlepiej się czuje. Dla innego istotne, by mieć jakieś dodatki, typu muzyka, obrazki, jakiś tam styl literacki. Inny straszliwie nie cierpi krasnoludów, albo ciapowatych postaci, albo czegokolwiek innego. Tymczasem takim osobom, jak ja, przeszkadza odgrywanie nie swoją płcią.

Twój wniosek był taki:

nie lubisz tego oznacza iż mylisz rzeczywistość oraz grę.

Pytanie: niby dlaczego? Jakim sposobem te dwa elementy miałyby mieć swoje przełożenie, skoro istnieją bardzo różne możliwe przyczyny. Choćby przykładowo: grałem ileś tam gier, gdzie występowała zamiana płci, okazywało się że odgrywanie było kijowe, nie lubię więc tego, gdyż doświadczenie pokazuje, iż po prostu przy tego typu postaciach bywają problemy. Proste, logiczne, normalne, przecież wszyscy ludzie tak właśnie nabywają doświadczenia przy każdej rzeczy. Oczywiście mogą zdarzyć się genialne wyjątki, albo tacy, którzy myślą, że są owymi świetnymi geniuszami. Jednak ogólnie wspomniane prawidło raczej działa. Moje doświadczenia przy takich sesjach wskazują, że postacie odgrywające inną płeć, albo:
- ograniczają się do spraw stricte zawodowych, czyli płeć stanowi tutaj rodzaj po prostu obojętnego pojemnika, równie dobrze mogłaby taka osoba grać swoją płcią, albo obojniakiem, albo kimkolwiek,
- wybierają rasy oraz pozycje, gdzie płeć nie odgrywa właściwie roli, albo jest mocno ograniczana, typu dziewczyna jako krasnolud zabójca trolli, czy też facet jako wredna, myśląca na temat niemal wyłącznie grabieży, orczyca,
- wreszcie zdarza się, że próbują odegrać płciowość swojej postaci, co często wychodzi po prostu albo śmiesznie, albo nierealnie. Tutaj zaznaczałeś, że kiedy odgrywałeś, wszystko było super: albo jesteś więc osobą, która posiada taki talent, albo Twoi współgracze mieli dosyć obojętny stosunek do owego odgrywania, lub byli niespecjalnie wymagający, albo szukali wspomnianej przez Ciebie "czystej literatury", którą kwestię poruszę jeszcze.

Wspomniałeś poświęcając akapit, iż mylnie gry oraz rzeczywistości powoduje straszliwe skutki. Owszem prawda, wiadomo, iż zdarza się to wyjątkowo, raczej u osób, jak czytałem gdzieś, które mają inne zaburzenia psychiczne, zaś granie owe zaburzenia potęguje, jednak faktycznie niestety właśnie bywa. Tyle jednak, że takie sprawy stanowią wyjątkowe wyjątki na olbrzymią populację graczy. Skąd więc przełożenie, że niechęć do mixu płciowego przy prowadzeniu oznacza brak rozróżnienia pomiędzy grą oraz rzeczywistością. Biorąc pod uwagę Twoją wypowiedź na temat tragedii, ile osób choćby stąd natychmiast powinno trafić pod opiekę psychiatrów?

Dlatego pomyśl więc, czy Twoje wnioski nie są zbyt daleko idące?

Przyznaję także, iż mocno zdziwiły mnie Twoje słowa, że Wasze postacie romansowały ze sobą, ale po sesji żaden z Was nie chciał od drugiego telefonu. Właściwie jakoś nie łapię, co ma piernik do wiatraka. Dlaczego niby romansowanie postaci, miałoby się przekładać na rzeczywistość. Czy fakt, ze stanowczo nie lubię odgrywania nie swojej płci, oznacza, że podchodzę jakoś inaczej? Pobawiłeś się podczas gry, podziękowałeś, właściwie chyba zdecydowana większość tak robi, więc jakoś nie chwytam wspomnianej kwestii.

Przeanalizuj także pewien element ludyczny, który powinien zwrócić Twoją uwagę, mianowicie emocje. Wyobraź sobie kino: komedia, ludzie się śmieją, horror, ludzie się boją, melodramat, ludzie płaczą. Dlaczego? Przecież wszyscy wiedzą, że to film oraz nie mylą go jakoś z rzeczywistością. Oczywiście nie wszyscy tak reagują, są tacy, którzy zimno oglądają analizując jakoś pokazanej historii, barwność postaci etc., tacy właśnie miłośnicy "czystej literatury", ale większość jednak chyba reaguje emocjonalnie. Dlaczego więc, bowiem czy Ci ludzie także są kandydatami do domów psychiatrycznych? Otóż nie, ale Ci widzowie uwalniają w sobie pewien element fantazji, który powoduje, że nawet doskonale wiedząc, że są na seansie filmowym, reagują emocjonalnie przeżywając jakby osobiście przygody bohaterów. Takie podejście doskonale charakteryzuje także sesje role playing. Istnieje jakaś grupa osób, która pasjonuje się odkrywaniem uniwersum, albo fascynuje zręczną narracją, właśnie "czystoliteraccy", ale niewątpliwie duża grupa, identycznie jak podczas owych seansów, pozwala sobie wgłębić się w to bardziej emocjonalnie na czas sesji. Takie emocje może zakłócić bardzo wiele elementów, kiedy po prostu czuje się, że coś tam nie gra. Dla mnie właśnie taki elementem, dla wielu innych osób także, jest odgrywanie nie swojej płci. Wydaje jakoś mi się, że może być tutaj sytuacja podobna do niektórych aktorów tzw. jednej roli. Znaczy gdziekolwiek ich obsadzą, i tak znaczna część widzów kojarzy ich z rolą w innym filmie. Klasycznymi przykładami polskiej kinematografii są Stanisław Mikulski oraz Janusz Gajos. Jestem podobny do owych widzów, kobietę kojarzę z kobietą oraz mężczyznę z mężczyzną. Mogę zaakceptować świetne prowadzenie przeciwnej płci, ale podobnie, jak owi widzowie, będzie mi się wydawać, że coś jest nie tak jakoś chyba.
 
Kelly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem