Biorąc udział w sesji - w większości - godzę się z tym, że moja postać może zostać okaleczona czy zginąć. To jest jakieś minimum, które przyjmuję i akceptuję i nie robi mi ono wielkiego halo, jestem w stanie to przyjąć.
Sceny seksu - które są dla mnie trudne i bardzo stresujące/wymagające - są trochę wyżej tego progu. To znaczy muszę się do nich przekonywać/zgadzać każdorazowo, osobno.
Gwałt jest ponad tym. Nie zgodzę się z nim, jeśli zostanie mi zaserwowany bez wcześniejszego ustalenia i możliwości przerwania.
Inni mają inne "progi bólu" czy granice tego, co ich "rusza". I zaczynając grę, trzeba te granice określić, a potem - wzajemnie respektować. Nie wiem, co w tym trudnego.
Jeśli zgłosiłby się do mnie gracz, u którego traumę powoduje śmierć postaci - a ja bym jego postać przyjęła - to nie widzę powodu, czemu miałabym nie prowadzić tak, by mu tego dyskomfortu oszczędzić? W końcu nie ma uniwersalnych reguł RPG, tylko te, które ustalimy w swoim wewnętrznym, graczowym gronie, każdorazowo siadając do stołu (metaforycznego).
A dlaczego ma ktoś inny reagować? Ano proste. Bo ofiary często nie mają odwagi same zabrać głosu.
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |