Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2014, 13:58   #10
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Późnym południem, a jeszcze przed wieczorem nowi przybysze dotarli do miasta.
W bramie powitało ich dwóch rycerzy. Samo miasto wyglądało raczej swojsko. Dla jednych średniowiecznie, dla innych zwyczajnie. Oczywiście z pominięciem olbrzymiej skały stanowiącej już fragment miasta.
Przez miasto biegła główna ulica, zmieniająca się na schody przy linii skały. Teraz też można było dostrzec że ściana skalna była prawie idealnie prosta, prostopadła do linii ziemi. Po lewej stornie od wrót miasta była stajnia. Kawałek dalej po prawej biegła uliczka prowadząca do kuźni. Tuż przy tej uliczce stał dwu piętrowy budeynek oznaczony szyldem “pod Rogatą Bestią”.

Na ścianie karczmy przybita była prowizoryczna tablica ogłoszeń.
Po lewej stronie, w głębi “starej” części miasta, a dachem w nowej była baszta. Zapewne urząd tutejszej straży.
Kolejna odłęka od głównej ulicy, przed skalnym i schodami biegła w prawo. Reszta miasta znajdowała się już na kamiennym bloku.

Erven z uśmiechem przywitał dojście do miasta. Odezwał się więc z nieukrywanym entuzjazmem w głosie.
- Jenny, idę poszukać jakiegoś kupca muszę dokupić parę rzeczy, widzimy się w karczmie?

- Hm? No raczej. To nie jest tak, że ja wiem gdzie iść czy coś. Albo, że szykuję się na jakąś samotną wędrówkę… gdzieś - Jenny machnęła rękoma wskazują to “gdzieś”. Następnie zacisnęła z powrotem dłonie na pasku od gitary.
- Eri zaprowadzisz nas do tek karczmy co mówiłaś? Albo chociaż mnie… proszę? - Jenny spojrzała zdesperowanym wzrokiem na kocią przewodniczkę. Można było zauważyć, że twarz kobiety była lekko czerwona od strony z której padało słońce.

- Owszem. Sama tam wracam do mojego kufla mleka~nyon.

- Chyba wszyscy zobaczymy się w karczmie. Podobnież karczmarz zwykł witać ‘nowych’, i im co nieco objaśniać - stwierdził Nanaph do drużyny, po czym odezwał się do rycerzy:
- Dzień dobry, mości Panowie. Moglibyście wskazać nam drogę na targ i do karczmy, a także powiedzieć mi cóż mogę zrobić z swymi zwierzętami - tu wskazał na cztery nowe nabytki - gdyż, jak mniemam, nie mają one wstępu do miasta. Będą tu, przed nim, bezpieczne? Poza tym, może jest coś, co… nowi tutaj powinni wiedzieć? -

Strażnicy popatrzyli na siebie to w zastanowieniu, to w ogłupieniu.
- Ta. Nie stwarzajcie problemów. To wszystko - odparł pierwszy, pół żartem pół serio.
- Uważam że pana “zwierzaki” powinny zostac za miastem. Do stajni raczej ich bym nei wprowadzał. - Odparł z dziwnym grymasem. - A co do kierunków.
- Targ znajdziecie górze po prawej idąc drogą , a karczme…

- Karczma jest tam… - zamruczał Ginryo, wskazując palcem ponad ich głowami - Ot, ciekawostka… - dodał.

- Dziękuję za informację - odparł pomarańczowłosy, wykonując instrukcje odnośnie zwierząt, a następnie ruszając do karczmy.

- Mnie nogi niosą na targ, raczej nie trudno będzie znaleźć. - powiedział Erven po czym odłączył się od grupy idąc przed siebie w stronę targu - Do później!



Po wejściu kamiennymi stopniami w górę bloku skalnego. Oczom maga ukazała się druga część miasta. Wszystkie budynki wzniesione zostały z kamienia. Zdawało się że nie wszystkie były budowane na nowo. Za schodami główna droga skręcała w lewo. Najpewniej jw stronę zamku. Prawa odnoga biegła jak mniemał Erven w stronę rzekomego targu. Nim jednak udał się w tamtą stronę jego wzrok przykuł pomnik. olbrzymiego kamiennego miecza wbitego w skałę.


Targ wyglądał raczej zwyczajnie. Zwykłe stoiska, studnia na środku. Nie trudno też było znaleźć jedynego kupca ze skórami.
Erven nie zwlekał, czas to był pieniądz i czasu zawsze było mało, ruszył w kierunku mężczyzny krokiem swobodnym i z serdecznym uśmiechem na twarzy.

- Witam pana, witam serdecznie! - powiedział do starszego mężczyzny z brodą - Mam kilka skór i innych trofeów na sprzedaż, jest pan zainteresowany? Na pewno! Proszę, niech pan rzuci okiem i powie swoją cenę, na pewno się dogadamy. - po czym zaczął pokazywać kupcowi swoje towary zaczynając od skóry większego stwora i trofeów z niego zdjętych.

- Fui fiu... Tigrex - Żekł starzec podnosząc jasną skórę koto-stwora. - I szpony, a te? Małe, zielone i twarde. Gadzie? Ludroth. Asz to cholerstwo. Znów się gdzieś w okolicy pokazały? No tak i ich skóry. Zapewne to te o których slyszałem. A tym skórom co się stało? - Wziąl do rąk trofeum zdobyte przez Kinemona. - Pan nowy?- zapytał.

- Całkiem nowy.. - odpowiedział Erven - ..z ciekawości, jakie trofea pana interesują? Nowy jestem i prawdę mówiąc nie orientuje się najlepiej.

- W głównej mierze wszystkie trofea ze stworzeń. Skóry, łuski, szpony, kły i jeszcze trochę się tego znajdzie. Z każdego zwierza da się coś wyłuskać. Ale trzeba wiedzieć jak i co warto.

- Za tigrexa dam... 40 monet, jaszczurów po 10 od skóry. Ale za te dwie gorsze nie dam więcej niż 8. Co do szponów... 4 ale są w cenie. Dobre z nich groty do strzał. Po 5 za sztukę. I jak?

- Zastanówmy się.. - odpowiedział krótko nie znając dokładnie realiów cenowych tego świata - ...a ta błona lotna Tigrex’a? Doskonały materiał na płaszcz przeciwdeszczowy jak by nie spojrzeć. Umówmy się, 130 monet za wszystko i dorzucam tą błonę gratis. Umowa stoi?

- 115! - Gest propozycji. - Błona to dobry materiał.

- Dobrze, inaczej, ile dasz za błonę? - zapytał z zaciekawieniem Erven szybko wszystko licząc w głowie.

Mężczyzna zdawał się wykonywać szybkie przeliczenia.
- 20. - odparł pośpiesznie. Nastąpiła chwila samo zastanowienia.- 130 Stoi!
Erven uśmiechnął się

- Niestety nie brałem pod uwagę kosztu zdrowia jakie utraciłem podczas tej ekskapady. Rozumie pan. 135 moje ostatnie słowo i to wszystko.. - Erven pokazał ruchem dłoni wszystkie proponowane starcowi trofea - ..jest pana.

- Ach. Niech stracę. 135. To dobra cena. - Wyciągnął sakiewkę i zważył ją w dłoni. Otworzył drugą i wyciągnął z niej parę monet dorzucając do poprzedniej. Teraz widocznie waga się zgadzała. - Proszę. Odparł i wyciągnął dłoń na znak udanych negocjacji.

Erven uścisnął dłoń starca i powiedział.
- Interesuję pana też inne trofea niż skóry i szpony? Może coś bym znalazł dla pana w trakcie moich wędrówek. Prawdę mówiąc, nie wiem co warto wyjmować z pokonanych stworów, ani jak wygląda tutaj system ekonomiczny. Jakieś rady?

- Znajdź jakiegoś dobrego łowcę. On może udzielić ci rad. Nie wszystko warto zbierać, a niektóre trofea wymagają specjalnego oprawiania.

- Cóż, dziękuję za tą drobną radę i do miłego. Pewnie jeszcze tutaj zajrzę. - odpowiedział i miał ruszyć w swoją drogę do karczmy kiedy coś sobie przypomniał. - Właśnie, pytanie gdzie znajdę tutaj jakiegoś alchemika lub zielarza?

- W dolnym mieście ma swój sklep, panienka Marika. Ale może jej teraz nie być zdaje się że do przyjaciół się udała.

- Rozumiem, dziękuję - odpowiedział i ruszył do karczmy spotkać się z towarzyszami drogi wypytać czy czegoś się nie dowiedzieli i samemu zadać parę pytań barmanowi zatrzymując się na chwilę przed tablicą ogłoszeń i już wchodził do środka karczmy szukając swoich towarzyszy. Znalazł ich siedzących przy barmanie.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 31-03-2014 o 14:57.
Dhratlach jest offline