Arina nie wydawała się skrępowana swoją nagością. Słońce cudownie rozgrzewało jej ciało, a spojrzenie mężczyzny mówiło jej wyraźnie, że podoba mu się to co widzi.
Dziewczyna ostrożnie zdjęła ryby z kamienia, za pomocą skórzanej rękawicy i położyła na trawie delikatnie rozwijając z liści, tak by sok nie wpłynął na ziemię.
Skosztowała pierwszy kęs i westchnęła z zachwytu:
- Cudownie smakuje - powiedziała podsuwając drugą porcję Alezowi.
Przez chwilę jedli w milczeniu, delektując się smakiem potrawy.
- To chyba dobrze zabrać ze sobą wiedźmina na daleką i trudną wyprawę. Nie wiadomo jakie potwory spotka się po drodze. - Uśmiechnęła się do niego:
- Podoba mi się pomysł takiej wyprawy, ale może przydałoby się więcej osób do towarzystwa? Nie wiem jak się organizuje takie rzeczy, ale chyba nie wyrusza się w pojedynkę na odkrywanie nieznanych szlaków? Może powinieneś się zastanowić? Nakreślić plan? Czy pójdę na wschód czy na południe. To nie ma większego znaczenia. |