Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2014, 21:03   #22
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Myśleli, że to czerwone światło i wibrujący w uszach dźwięk syren był niepokojący, irytujący i przerażający. Ludzkie umysły są głupie. Same się oszukują. Nie potrafią docenić tego, co mają.
Posmakujcie ciemności. Wsłuchajcie w ciszę.
Zabarwiona słabym szumem słabnącej wentylacji. Ruchem ciał. Zgrzytem mebli, wciskanych w szparę i z sykiem bólu przestawianych przez błądzącego Esko.
Poczujcie dym, zmieszany z pleśnią i wilgocią. Docierał z górnych pięter. Wszystkich, a może tylko części? Tam na górze nieustannie wył alarm. Jego dźwięk brzmiał niczym pozostałość po świdrującej syrenie.

Pożar mógł już wylać się na wyjście ewakuacyjne. Czyjeś głośne przełknięcie śliny i płomień zapalniczki zadrżał mocniej w dłoni Niny, walczącej ze swoimi własnymi demonami. Głośne przekleństwo Leona wyrwało z tego nagłego zastoju. Ciało mężczyzny upadło gdzieś na korytarzu, tak to brzmiało.
- Zginiemy tutaj… zginiemy…

Dobrze, że nie wszyscy tak myśleli, prawda?
Tess czuła jak wąskie przejście sprawia, że głowa ociera się z obu stron. Wysoka jak na kobietę, pozostawała szczupła. Weszła głowa, weszła też reszta. Drżący, niewielki płomień podążył za nią w postaci Szwajcarki. Mała i niska, ona prawie się nie otarła.
Nie mieli co zwlekać.
To co znajdowało się za przejściem, wydawało się recepcją. Niewielki płomień odkrył nieczynne oczywiście windy. Wyjście na schody. Typowy dla takiego miejsca wystrój.
Dym.
Dużo dymu. Napływał z góry. I ciepło. Prawie niewyczuwalne. Wyłączony prawie zupełnie wzrok wyostrzał resztę zmysłów.

Ktoś zapalił drugą zapalniczkę. Światła niby więcej, ale mniej. Dwa samotne płomienie w czerni. Jeden zgasł, stłumiony oparami pożaru. Albo podmuchem z wentylacji.
Nieważne, że zapalił się ponownie. Czarnoskóra kobieta rzuciła się do przejścia, panicznie, szybko, nieskładnie. Uderzyła się i jęknęła z bólu, ostatecznie lądując po drugiej stronie. Brała głębokie oddechy.
Źle.
Rozkasłała się. Tak, dym napierał. Matthias też nie czekał. Przecież nie mógł być ostatni. Co jeśli przejście się zamknie? Ruszył. Wszedł bokiem w ciasną szparę. Ktoś go popchnął. Nie wiadomo kto. Niewiele wiadomo w takich warunkach. Zimne, męskie dłonie.
Z drugiej strony ktoś inny pociągnął.

I stanęło.
Pomoc nic nie dawała. Ciągnięty lub pchany, czuł ból. Niemoc. Strach.
- Zaklinował sebe… - oczywistość wypowiedziana na głos, z twardym akcentem Leona, stawała się jeszcze bardziej przerażająca.
Dym kłębił się, wyraźnie widoczny tuż przy płomieniach zapalniczek, coraz słabszych. Drżących. Niepewnych.

Schody były dostępne. Wystarczyło wejść na półpiętro, aby widzieć. Widzieć stalowe drzwi "-2", pod którymi i za którymi szalał ogień. Ciepło, nie, gorąco biło stamtąd. Dym wydostawał szparami. Mimo tego, że były wąskie, płomienie oświetlały ten fragment klatki schodowej.
Wiedzieli już gdzie się pali. Mogli uciekać w górę.
Mogły.
Mężczyźni nadal uwięzieni za nieruchomą przeszkodą mieli gorzej. Matthias ani drgnął.
 
Sekal jest offline