Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2007, 04:30   #19
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Rozpisane stronnictwa, oraz niesłychanie starannie przygotowana mapa powodują, że mam sporą ochotę zagrać w tą sesję. Poddaję więc pod rozwagę swoją kandydaturę:

Imię: Jozue
Nazwisko: el Buendia Bitanke y Mendez
Tytuł: niegdyś Vidam, obecnie Banneret Telvanis, vidam Balfiery, nieformalnie zwany Szczęściarzem z Morza Duchów, tudzież Duchem z Topalowej Zatoki.
Herb: wąż morski owienięty wokół teleskopu i sekstansu, wszystko na tle godła Tamrielu
Wiek: 24
Rasa: hobbit
Profesja: Inżynier, (żeglarz)
Umiejętności: Nawigacja, żeglarstwo, machiny wojenne, taktyka, dowodzenie, historia, gotowanie, matematyka, fizyka, geografia, astronomia, pływanie, rzucanie, rapier, przemawianie, szacowanie, targowanie
Wygląd: Ogorzała od słońca i soli twarz, okalające ją kręcone, brązowe włosy, śmiałe spojrzenie siwych oczu oraz 135 cm wzrostu, nie licząc kapelusza z piórkiem. Nieco chybotliwy krok, nieodłączna fajka, dobry ubiór, na przemian ekstrawagancki i prosty, rapier z hrothgarskiej stali o kunsztownie rzeźbionej głowni, bicz oraz sporo przedmiotów do rzucania. Do bitwy zakłada często półpancerz, z hełmem do kompletu, nosi też wtedy dwa pasy z siekierkami lub orsiniańskimi nożami do rzucania. Praktycznie nigdy nie rozstaje się z ozdobnym złotym zegarkiem z kopertą, lunetą oraz busolą. Nosi trzy sztuki biżuterii, rodowy sygnet, medalion będący zarazem pieczęcią i oznaką jego statusu jako Rycerza Tamrielu, oraz broszę z masy perłowej o niezwykłym kształcie - węża morskiego.

Historia: Pod rubaszną fasadą skrywa bystry umysł, zdolny do śmiałych i ryzykanckich decyzji. Zasłynął dokonaniami oraz posunięciami tak ryzykanckimi, że aż wzbudzającymi podziw i podejrzenia o brak piątej klepki. Już teraz pozostaje na ustach minstreli. Wróży mu się przejście do legend... albo spektakularny upadek.

Ale po kolei. Jozue el Buendia Bitanke y Mendez urodził się jako baron Portu Telvanis, następca swego ojca, vidama Alonso el Buendia Bitanke y Mendez, jedyny syn jego pierwszej, najbardziej pulchnej i najbardziej rezolutnej żony, Sylwii. Matka odumarła go wcześnie, nie posiada więc prawie żadnych jej wspomnień ale pewną pulchność po niej podobno odziedziczył, tak samo jak kolor oczu.

Jeśli ktoś kiedykolwiek opisywał zapomniane miejsca w jakiejś starej księdze, na pewno poświęcił stronę, lub może mniej, portowi Telvanis, gdzie istotne są jedynie dwie rzeczy. Połów pereł oraz rybołóstwo, dzięki czemu ta jedyna osada na całej wyspie Telvanis, najdalej na północny wschód wysuniętym skrawku Cesarstwa, istnieje.

Jako dziecko pamiętał wiecznie troszczącego się o coś surowego ojca, łagodniejącego tylko wieczorem oraz w trakcie podróży morskich, kiedy jego synowi udało się zrobić coś wyjątkowo dobrze. Inżynierię i żeglarstwo el Buendia mieli we krwi, toteż najstarszy syn od dzieciństwa niemal studiował rodowe księgi, zawsze też pozostawał pod czujnym okiem rodzica.

Mimo, że jego rodzina była nader liczna, rzecz charakterystyczna dla niziołków, surowe wymagania jego ojca właściwie nigdy nie malały. Następca więc od dziecka spędzał więcej czasu z nosem w księgach lub na pokładach statków, niż jego rodzeństwo. Jego rodzina bowiem od lat handlowała w portach od Northpoint po Soulrest, a czasem nawet zapuszczała się do Topalowej Zatoki.

W wieku lat 13 widział śmierć swego ojca z rąk kaprów z High Rock, tego samego też dnia pierwszy raz objął dowództwo na statku, pierwszy raz zabił człowieka (mszcząc ojca celnym rzutem nożem) oraz dobił pierwszego w życiu targu (do dziś twierdzi, że była to najgorsza umowa jaką sfinalizował).

Przez następne lata opiekował się domem, chronił Port Telvanis przed piratami i sąsiadami, uważającymi że to za wiele obowiązków dla małolata, w dodatku hobbita. Nadmiar obowiązków kompensował sobie wprowadzaniem ulepszeń. Telvanis dorobił się strażnic, murów i machin wojennych, które okazały się później niezastąpione przy odpieraniu wizyt nieproszonych gości. Zainteresowania inżynierią rosły, przez co rodowy okręt "Duch" dorobił się nowego typu ożaglowania oraz olinowania, co znacząco zwiększyło jego możliwości. Handlując coraz to i lepiej Jozue był w stanie posłać swoje rodzeństwo do dobrych szkół, udało mu się też dobrze wydać za mąż dwie siostry, wspomagając ich wybrańców posagiem dorobił się przyjaciół w Skalmirze. To było też przyczyną, dla której, kiedy wybuchła wojna, Jozue stanowczo protestował przeciw atakom na Skalmir, argumentując iż ucierpi na tym dobro Cesarstwa. Hobbickie protesty zostały zignorowane, ruszyła wyprawa na Windhelm i Winterhold, Mendez zatem co żyw pożeglował do Winterhold, gdzie zreorganizował obronę murów miasta przy użyciu machin wojennych a w krytycznym momencie przeważył szalę bitwy między Vvanderwell a Skalmirczykami, na korzyść tych ostatnich. Oskarżony przez prowadzących atak możnych z Vvanderwell o zdradę, niewiele myśląc uderzył na ich włości, porwał syna i córkę dwu z nich, a następnie z nimi na pokładzie "Ducha", ścigany przez całą flotyllę uciekł na Morze Duchów, gdzie zapadł, niczym, nomen omen duch. Wysmyknąwszy się powoli zacieśniającej się obławie, począł ucieczkę, która zdobyła mu przydomek Szczęściarza, opłynął bowiem całe Vvanderwell i Czarne Marchie, cały czas mając za sobą ścigających, wpłynął do Topalowej Zatoki gdzie cudem uniknął zasadzki zatapiając w dodatku dwa okręty wroga, a następnie obrał kurs na Cyrodiil. Tam poprosił o audiencję hrabiny Karen, rezultatem której uzyskał glejt żelazny, godność Rycerza Tamrielu oraz tytuł vidama Balfierry. Na której, po wydaniu obu swoich zakładników, miał osiąść na rocznym wygnaniu. Takie bowiem były warunki obu możnych, którzy inaczej obiecywali obrócić Telvanis w perzynę. Targując się oraz ręcząc słowem honoru, Jozue zdołał wytargować rok, by przygotować swojego następcę. Po roku, zdawszy tytuł vidama Telvanis, prawa do ziemi oraz dowództwo "Ducha" swojemu bratu, pożegnał rodzinne ziemie i wyruszył by objąć nowe włości. Tutaj niestety czekało go nie lada wyzwanie. Nie znając realiów, bez godnych zaufania map oraz książek z mądrością znających okoliczne tereny przodków objął w posiadanie żyzną wyspę bez żadnych właściwie atutów... poza dobrą strategicznie lokacją, stara, zapomnianą szkołą alchemików, gdzieś w głębi wyspy oraz żyzną ziemią i gęstym zalesieniem. Nie tracąc czasu, z charakterystyczną dla siebie energią począł budowę stoczni. Wyposażony przez rodzinę w fundusze błyskawicznie dysponował pewnego rodzaju flotą... galer. Które dzięki specyficznej lokacji wyspy okazały się świetne by szybko przetransportować wojsko lub pełnić służbę patrolową na całej Iliackiej Zatoce. Dzięki uzyskanym w ten sposób pieniądzom, Mendez mógł otworzyć szkołę inżynierów, do której rekrutuje najlepszych w tym fachu. Nagle, wyśmiewany do niedawna tytuł vidama nad rolną wysepką stał się całkiem prestiżowym. Zaś 24-letni hobbit zebrał sporo uwagi i nienawistnych spojrzeń ze strony nagle nie tak pewnego siebie Hammerfell...


Postać jest moją radosną twórczością i z chęcią przemodeluję ją, jeśli gdzieś wlazłem z butami memu drogiemu MG.

Pozdrawiam!
Tammo
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline