- Boże, przecież to sama Heather Moore, TA Heater Moore, rozumiesz, skarbie? - nie wiadomo było w sumie, czy mówi do Carry, czy do szczura. Czy może nawet do Wiliama, trudno to było wyczuć. -
Myślisz, ze powinnam podejść i się przywitać? W końcu robimy w jednej branży... - młoda blondynka odgarnęła włosy wystudiowanym ruchem. -
"GMO from dark swamp" zebrało znakomite recenzje.
-
Chyba wśród jakiś dewiantów - mruknęła Carry, uwięziona przy stole pomiędzy ojcem a Melody. -
Laski rżnięte w błocie przez przerośnięte mutanty...
- Coś pokręciłaś, skarbie. To był thriller erotyczny. - odwróciła się do sąsiada z prawej -
Mała niedowidzi - wyjaśniła, przyciszając głos. -
Grałam główna rolę żeńską.
- Chyba tytułową - warknęła Carry. -
Mam ubytek wzroku, nie słuchu. Szept słyszę lepiej, niż ty.
Ale Melody już nie słuchała, zachwycając się innymi "sławami", których nazwiska nic nie mówiły Carry: Jennings, Castle, Robinson... pewnie same stare zgredy.
- Dobrze się bawisz, słonko? – ojciec pochylił się nad nią, patrząc z troska i miłością. Nie wyglądał na swoje lata, ciągle ubierał się dość luźno, „Branża IT ma swoje zasady – powtarzał – dress code nie obowiązuje, jak człowiek musi wejść za serwer i podpiąć kabelki”. Choć od lat nawet nie widział kabelka, to tendencja do swobodnego ubioru mu pozostała. Uwielbiał jazdę konną, polo i wyścigi crossowe i zaraził Carry swoja pasją do sportów. –
Dogadujecie się z Melody?
Jego optymizm był dołujący. Serio sądził, że z tą pustą laską da się dogadać?
-
Bardzo się staram i myślę ze świetnie nam idzie – Carry znów podegrała grzeczną dziewczynkę. Zadziwiające było, jak łatwo dawał się na to nabierać –
Czy oficjalna cześć się już skończyła? Nie chcę robić zamieszania, ale chyba przedawkowałam słońce, głowa mnie boli, położę się…
- Odprowadzę cię – ojciec zerwał się z krzesła. –
Może wezwać lekarza?
Biedak, nie miał pojęcia, że Carry trafiłaby do kajuty z zamkniętymi oczami. Próbowała mu kiedyś wytłumaczyć, ze zawsze wie, gdzie się znajduje, ale nie słuchał. Za bardzo się przejmował. W pewnym wieku ludzie tak pewnie mają. Chyba.
- Nie tato, za dużo wrażeń, po prostu – powiedziała więc tylko i pozwoliła zaprowadzić się do kajuty.
- Położę się. Wyślesz mi SMSa, jak wrócicie z Melody? Tak się będę martwić, gdzie jesteście.
- Oczywiście słonko – pocałował ją w czoło. –
Potrzebujesz coś? Może z tobą posiedzę?
- Tato... - przewróciła oczami. -
Nie jestem już dzieckiem.
Wyszedł, Carry wzięła prysznic i przebrała się z idiotycznej sukienki w mini i obcisły top. Słuchała muzyki, posprawdzała pocztę od znajomych, pogadała na Facebooku. Po 23 przyszedł SMS od ojca, a godzine później – upewniwszy się, ze wszelkie odgłosy z kajuty ojca i Melody umilkły – dziewczyna przeszła do baru z dancingiem.
Czas było w końcu użyć trochę życia.