- Człowiek za burtą! - nie podejrzewał siebie o umiejętność tak szybkiego biegu, potrącani ludzie odwracali się, niektórzy śmiali, znakomita większość nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Dopadł miejsca, gdzie zobaczył skaczącą kobietę i niewiele myśląć cisnął zerwanym po drodze kołem ratunkowym.
- Au! Koleś, pogrzało cię?
Rzut nie był najlepszy, koło nieporadnie obiło się o barierkę, zairowało i pchnięte złośliwym podmuchem wiatru wylądowało pokład niżej - konkretnie na jakimś zarośniętym tłuściochu, rozlewajac jego drinka i powodując że leżak pod nim trzasnął i rozleciał się na kawałki.
- Kobieta! W wodzie! Skoczyła… - Za każdym słowem Robet miał coraz mniej pewności, czy to co widział zdarzyło się naprawdę. Popatrzył wokół. Nikt, dosłownie nikt nie widział skoku. Woda.. cóż - nie było w niej ani topielicy, ani niczego innego - była taką samą spokojną taflą, jak ta w której niedawno próbował wypatrzyć delfiny.
- Wytoczę ci proces okularniku! - grubas zdążył pozbierać się z ziemi i dzielił uwagę między opieprzanie Tampa a pucowanie pretensjonalnej hawajskiej koszuli husteczką. Robert go nie słuchał. Z rosnącym niezrozumieniem wciąż wpatrywał się w fale. Chwilę później na miejsce dotarła obsługa statku.
*
- Od trzynastej czterdzieści pięć do pięćdziesiąt, pokład trzeci, sekcja… do diabła tłumaczyłem wam to tępe nieroby pięćset razy - procedura nie pozwalała by szacowny pasażer Robert Tramp korzystał z monitoringu i pasażer Robet Tramp znał swoje miejsce wynikające z regulaminu, więc posłusznie stał przed wejściem do kabiny ochrony i dopiero stamtąd dawał instrukcje i opieprzał operatorów monitoringu. - Nie przyjmuję tego do wiadomości! Oglądacie złą taśmę, sprawdźcie jeszcze raz.
- To miejsce jest filmowane z trzech ujęć panie Tramp, na żadnej kamerze nie widać skaczącej dziewczyny, za to na wszystkich widać pańską akcję ratunkową. - Wytłumaczył wezwany po pół godziny szef ochrony ze stoickim spokojem pracownika domu wariatów.
- A co gdyby tam naprawdę ktoś był? Miałem pozwolić się kobiecie zabić?
- Oczywiście że nie, panie Tramp. Wykazał się pan wzorową postawą. Chciałbym, by to pan był w pobliżu, gdy ktoś z pasażerów naprawdę wypadnie za burtę. - starszy ochroniarz wciąż mówił jak do idioty lub dziecka. - Ale tym razem to był fałszywy alarm. Porozmawialiśmy z panem Bartsonem nie wniesie zarzutów…
- Łaskawca. - mruknął Tramp. Z przyzwyczajenie grzecznie podziękował i odeszedł. Coś mu tu śmierdziało. Złoży stosowne pismo u kapitana, oficjalne zawiadomienie by zachować materiał monitoriungu, a gdy dopłyną do Miami zostaną powiadomione odpowiednie służby. Zaginięcie lub manipulacja przy taśmach wspomnianych w piśmie będzie uznana za manipulację dowodami i może być pretekstem do wszczęcia śledztwa. Najpewniej zrobi z siebie idiotę, ale nie miał zamiaru tego tak zostawić. Widziałeś - reaguj.
*
Na kolacyjnym spędzie jadł szybko, na tyle szybko na ile było to możliwe by znów nie zrobić z siebie widowiska. Kompetnie nie zwracał uwagi na to co dzieje się wokół niego. Miał ochotę jak najszybciej skończyć posiłek i wrócić do kajuty.