Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2014, 20:10   #25
BoYos
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
W głowie przeszła jej myśl, jak się odegrać. Nie może być tak, że on wyskakuje z takimi tekstami, nawet jeżeli chodzi o napisy. Kto jak kto, ale znała swoją wartość. Ale mimo wszystko...on by tak nie robił, skąd by miał szminkę? Do takiego poziomu by się nie zniżył? Ale jak nie on to...kto?
Przestała o tym myśleć. W sumie mógł napisać to markerem.
Dobra. Czas działać. Wyciągnęła telefon. Wybiła numeru.
- Albert. Dawaj moje rzeczy. Ta, wszystkie. - kobieta na luzie przekazała swojemu podwładnego, który był jej prywatnym Arabem od noszenia rzeczy.

Nie minęło 30 minut, gdy pojawił się Albert a wraz z nim menadżer. Przekazał jej kartkę i powiedział krótko
- Dziś grasz. Głównie solówki, potem wchodzi cała kapela, ale Ty startujesz sama przez pół godziny. - nim zdążyła się odezwać wtrącił palcem.
- I żadnej wiolonczeli. Dziś śmigasz na skrzypcach. - zamknął jej drzwi przed nosem.
No tak. Została sama z Arabem, który rozładowywał jej rzeczy. A nie dość tego wszystkiego, jeszcze zabrał jej wiolonczelę. Dobrze, że cały towar z niej schodził, akurat do występu się ubierze i ogarnie. Tak zrobiła.
- Przynieś moje instrumenty. Chciał wojny. To zobaczy. - zapewniła w drodze, gdy Arab wychodził z jej pokoju.

Wzięła długą odprężającą kąpiel. Potem gdy wyszła, starła napis z lustra, pomalowała paznokcie. Wyciągnęła najlepszą sukienkę, skośnie ściętą, którą kupiła specjalnie na swój pierwszy występ na rejsie. Potem przyszła do niej wizażystka i fryzjerka. A jeszcze później Arab z wózkiem instrumentów. Nad jej wyglądem kobiety pracowały ponad 2 godziny. Ale efekt końcowy był zadziwiający.

Gdy wygoniła wszystkich z pokoju, otworzyła jedyną czarną skrzynkę jaką miała z instrumentem. Spojrzała do środka.
- Tego nie przewidziałeś… - uśmiechnęła się do siebie.


***

W tle zaczęła grać muzyka

Światła na głównej sali przygasły i zostały skierowane na główną scenerię, gdzie postawiony był już mikrofon. Wrzask na sali ucichł i wszystkie twarze skierowały się na scenę. Nawet barmani przestali obsługiwać na chwilę klientów, gdyż sami byli zaciekawieni zjawiskiem. Do mikrofonu podszedł ubrany w garnitur mężczyzna. Nagle gdzieś zza kurtyny wydobył się przepiękny dźwięk skrzypiec. Prawdopodobnie były to skrzypce elektryczne, gdyż dźwięk był zbyt głośny. Przechodził przez każde ucho, przez każdy palec i każdy mięsień w sali. Usłyszeli go nawet zmarli, jeżeli ich duchy były w tej sali.
- [i] Drodzy Państwo, Zwyciężcyni Brytyjskiego Królewskiego konkursu “Wolnych Skrzypiec”, Finalistka konkursów w Austrii “Wiolonczela”, Finalistka Japońskich “Muzyczynych Zapasów”, Ogłoszona “Struną 2014” przez Kampanię Niemiecką. Drodzy Państwo, Gwiazda jednej z najsławniejszych orkiestr filharmonicznych na świecie Berliner Philharmoniker, której ściągnięcie nas, organizatorów kosztowało więcej niż zatankowanie tego jechatu. Panie i Panowie, przed Państwem niekwestionowana gwiazda i artystka, specjalnie dla Was, na “DESTINY”...Drodzy Państwo. Prosto z niemiec...24 letnia...Johanna Berg!

Światło zgasło. Zniknął także speaker tak szybko jak się pojawił. Kurtyny rozsunęły się, a za nich wyszła Johanna, która wyglądała zupełnie inaczej, niż 5 godzin temu.

Wygląd.

Wyszła wolnym, dyskretnym, pełnym gracji i jednocześnie ukrytego seksapilu krokiem na scenę. Światła podążały za nią, a ona szła. Tym razem, jeżeli ktokolwiek dostrzegł jej oczy, nie widział zamroczenia i znudzenia. Widział pasję. Rzeczywiście, była artystką. Niekwestionowaną artystką. Każdy jej włos na głowie był przemyślany, ułożony. Każdy jej ruch, był zrobiony z niesamowitą gracją. Ona nie ciągnęła za struny. Ona je pieściła. Hipnotyzowała swoimi ruchami.
Jej ulubionym instrumentem rzeczywiście, była wiolonczela. Ale instrument, na którym była najlepsza - elektryczne skrzypce. W tle, gdzieś dalej widać było młodą dziewczynę, grającą podkład na wielkim fortepianie, ale to był tylko mały podkład. Całą uwagę, skupiała na sobie bez żadnego pola pozostawionego dla innych Johanna. Co jakiś czas uśmiechała się, jednak po scenie starała się grać z zamkniętymi oczami. Miało to w sobie taki urok, że jeżeli Clementine by ją teraz zobaczyła, zrozumiałaby co miała na myśli.

Grała tak przez 4 minuty. Gdy skończyła, na sali pojawił się długi oklask i wiwat na młodą artystkę. Johanna otworzyła oczy i uśmiechnęła się tak niewinnie, tak słodko, jak mała dziewczynka, która właśnie zrobiła nieświadomie coś wielkiego. To przerodziło starszych klaszczących gości w krzyczących starszych klaszczących gości, a Johanna ukłoniła się z gracją. Po chwili jakiś chłopak wbiegł z mikrofonem, który podstawił jej na środku sceny i uciekł. Johanna podeszła do niego i powiedziała. Powiedziała tak cicho, subtelnie, że nawet umieranie przy jej głosie, byłoby nieodczuwalne.
- Dziękuję bardzo. Czuję się naprawdę bardzo wyjątkowo móc grać tutaj dla Państwa. Państwo pozwolą, bym mogła czuć się zaszczycona, grając jeszcze kilka utworów z mojej listy.

Johanne ukłoniła się, zabrali jej mikrofon, światła tym razem przygasły, a ona troszkę usunęła się w cień. Teraz już nie była w centrum uwagi. Być może nie taka była jej rola. Tym razem jej utwór był trochę “żywszy”. Musiała obudzić publikę z jej małej...hipnozy.

Johanne zaczęła kolejny utwór.
 

Ostatnio edytowane przez BoYos : 03-04-2014 o 20:13.
BoYos jest offline