Nina dziękowała wszystkim stwórcom i innym nieistniejącym stworzeniom za to, że strach nie odebrał jej możliwości ruchu. Nie zamarła, nie poddała się, nie ogarnęło ją zniechęcenie. Wchodziła po schodach ostrożnie, znając siebie i nie chcąc się potknąć.
- Pali się piętro wyżej - krzyknęła zdławionym przez dym i przerażenie głosem. I nie wierząc, że spotka kogoś mogącego im pomóc, ruszyła wyżej.
Tess ruszyła za źródłem światła. Nie było zbyt imponujące, ale dawało jakąś szansę na znalezienie czegoś przydatnego.
- Chodźmy jeszcze wyżej - Powiedziała do Szwajcarki gdy ta zatrzymała się przed drzwiami spod których wydobywał się dym. - Musimy dotrzeć na parter. Tam powinno być wyjście na zewnątrz. Może też znajdziemy coś co przyda się do pomocy reszcie. Albo kogoś… - Dodała już mniej pewnie. To miejsce wyglądało na opuszczone. Nie wierzyła w pomoc z zewnątrz. Musieli poradzić sobie sami.
Przez pustką klatkę schodową dało się iść nawet bez światła zapalniczki. Wystarczyło zbliżyć się do drzwi z liczbą "-2", aby poczuć gorąco, docierające pulsującymi falami. Szybko podążyły wyżej, wraz ze stąpającą im po piętach Monique, niewiele rozumiejącą z tego wszystkiego, pogrążoną w większym niż Nina szoku. Piętro wyżej ponownie zagłębiły się w zupełną czerń. zapalniczka z trudem oświetliła kolejne zamknięte drzwi. "-1".
Szybciej. Byle wyżej.Drzwi wyjściowe były otwarte. Oznaczone cyfrą 0 obiecywały... coś. Cokolwiek dającego nadzieję. Zdecydowana Tess pchnęła je i weszła pierwsza. Zatrzymując się metr za nimi. Czerń nie ustąpiła. Rozciągała się tak jakby dalej, bo delikatne echo niosło ich kroki. Ręce nie wyczuwały przeszkód z przodu ani z boku. Zapalniczka, której płomień drgał mocniej, oświetlała tylko ich kobiece sylwetki. Posadzka była podobna do tej na najniższym piętrze. Wyżej iść się już nie dało.
Gdzieś z lewego boku, w kompletnej ciszy - nie słychać już bowiem było tutaj dźwięków alarmu, ani nie czuło się dymu - do ich uszu dotarł dźwięk wyładowań elektrycznych. Po przejściu kilku niepewnych kroków, oczom ukazały się niebieskie rozbłyski, trzaskające i delikatnie zmieniające położenie. Jedyna oznaka czegokolwiek na piętrze zerowym.
Tess zaczęła się poruszać wzdłuż ścian, za pomocą dłoni próbując wyczuć rozkład pomieszczeń. To w którym się znajdowały przypominało hall wejściowy jakiegoś dużego budynku, a wyładowania były od strony zwężającego się przejścia. Była tam najwyraźniej zamknięta przeszkoda i można było wymacać rumowisko.
Nina stała z wyciągniętą przed siebie zapalniczką i gapiła się na ciemność z otwartymi ustami. Dopiero jak okazało się, że Irlandka gdzieś zniknęła, poszła jej szukać, przyświecając sobie i przy okazji pozwalając im poznać trochę otoczenie.
Z drugiej strony w słabym świetle płomienia można było dostrzec całkiem rozległy kompleks i wejścia do następnych pomieszczeń. Była tam chyba recepcja, stoliki, krzesła, dystrybutor wody, wnęka z szafą na ubrania. Niestety Irlandka była prawie ślepa, a gaz w zapalniczce szybko się kończył.
- Musimy znaleźć coś łatwopalnego. - Powiedziała do Szwajcarki. - I to szybko, zanim skończy się nam paliwo.
- Może papier nie zamókł aż tak? Przy recepcji powinno trochę… te segregatory na dole też go zawierały, może będą i tu. Będę oszczędzać - Nina prawie szeptała. Przetłumaczyła też słowa Tess na francuski, Monique mogłaby pomóc. Ruszyła szukać czegoś do podpalenia.
Wspólnymi siłami, macając ściany i napotykane przeszkody, szybko natrafiły nie tylko na drzwi do jakiś pomieszczeń bardziej socjalnych, ale także, lub przede wszystkim, na dużą wnękę, w której stały dwie drukarki. A obok drukarek kilka, a może nawet kilkanaście dużych pudełek pełnych papieru. Wilgotnego i mało przyjemnego w dotyku, wolno rozpalającego się od ognia zapalniczki i płonącego słabo… lecz jednak płonącego.
Do tego sporo mebli wymacanych w okolicy miało drewniane oparcia i siedziska, co już przy rozpalonym ogniu mogło posłużyć do jego podsycania.
Nina wyjęła kilka kartek, zwinęła w rulon i podpaliła od zapalniczki. Dwa piętra niżej szalał pożar, a ona cieszyła się z ognia.
- Rozpalmy ognisko na środku tego holu! - słaby płomień dodał dziewczynie energii. Chwyciła jedno z pudełek i zaczęła je wyciągać z pokoju z drukarkami. |