Dotarcie do Jeleniego Potoku nie było wcale takie proste. Jechali po wąskiej drodze mijając ośrodek zdrowia, drugą biedronkę i skręciwszy za most przejechali obok zrujnowanej fabryki dywanów po jednej stronie i wielki zalew, awaryjne źródło wody dla miasta i otoczony ogrodzeniem, położony w niewielkim lasku nowy dwór. Zobaczyli także reklamę parku miniatur i sztolni po kopalniach uranu. Jeleni potok znajdował się w dużej wiosce zwanej Wojtków, choć nazwa wioska była tu nieco na wyrost, bo przypominała raczej wielkie osiedle domków jednorodzinnych, nad którym górował szpital Bolkowiec, a także szpital psychiatryczny i niegdysiejsze sanatorium Wysoka Puszcza. Jeleni Potok był w samym środku "wsi". Wielki dwu piętrowy budynek wyglądał sympatycznie, ale i drogo. Obsługa i klientela patrzyła na Marka bardziej wilkiem niż wataha Garou na wampira w Caernie, ale okazało się, że Zygmunt go oczekuje. Galiard poszedł do pokoju, w którym mieszkał Srebrnyy Kieł. Otworzyła mu niewiarygodnie piękna rudowłosa kobieta o niesamowicie błękitnych oczach, która przywitała się z nim po angielsku z oksfordzkim akcentem. Z jego odpowiedzi zrozumiała chyba tylko słowo Zygmunt i uśmiechnąwszy się uroczo wprowadziła go do środka. Albinos siedział za stołem i rozmawiał z ponuro wyglądający mężczyzna z jednym okiem.
- Witaj przyjacielu Marku! Dobrze cię tu widzieć - rzekł z niemieckim akcentem wstając od stołu i wyciągając przyjaźnie dłoń, jednocześnie dając znak kobiecie, aby wyszła.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |