W międzyczasie Aleksiej także przeszukiwał kuchnię w poszukiwaniu jakiś składników z których można by coś ugotować, lub inaczej przyrządzić. Rozczarował go jednak brak jakiejkolwiek kuchenki gazowej jak i brak garnków, ale co począć. Trzeba było sobie radzić z tym co było pod ręką. Chwycił jedno opakowanie cukru i otworzył je sprawdzając czy nadaje się do spożycia. Cukier to była energia, jakże cenna.
- Powinniśmy podjeść trochę cukru.. - odezwał się w końcu - ..kalorie mogą nam się przydać, a wydaje się dobry.
- Jeśli macie już wszystko co was interesowało chyba warto zacząć szukać wyjścia z tego miejsca. Ogień prędzej czy później przedostanie się i tutaj - Powiedziała Tess, która zrezygnowała z puszek, zostawiając je na ewentualną czarna godzinę i napiła się wody płynącej z kranu. Najgorsze co mogło im się przytrafić to rozwolnienie. Inna rzecz, że ludzie czasami od tego umierali… Jednak chyba wolniej niż od odwodnienia? A może niekoniecznie? Część tych myśli mogła się odbić na jej twarzy gdy przełykała kolejne łyki.
Rumuńczyk poszedł śladem Tess zdrowo opijając się wody z kranu przegryzanej cukrem, po czym dołożył do koszyka całą kilogramową torebkę i dwa opakowania herbaty mówiąc - Może jeszcze znajdziemy garnki. - po czym wzruszył ramionami przezornie chowając w kieszeń 250 gramowe opakowanie kawy.
- Weźmy ten w kostkach. Łatwiej go jeść. - Irlandka dorzuciła dwa opakowania - Cukier chyba nie psuje się szybko?
- Jeżeli nie widać pleśni to powinien być jak najbardziej dobry - odpowiedział Aleksiej chowając drugie niewielkie opakowanie kawy granulowanej do drugiej kieszeni.
- Energia będzie nam potrzebna, weźmy dwa, bóg jeden wie czemu nie ma tu ludzi - powiedział odkładając sypki cukier i dokładając jeszcze dwa opakowania tego w kostkach i jeden kubek.
- Może weźmy więcej kubków? - Tess usmiechneła się - Przecież nie będziemy pili z jednego. No i może jeszcze sztućce i talerze. Noże, łyżki… sama nie wiem co zastaniemy po wyjściu, ale mam fatalne przeczucia.
- Noże i łyżki? - zapytał ze dziwieniem Aleksiej. - Lepiej wyłamać mogę z krzesła do obrony, ale masz rację. Tylko po co się obciążać? - powiedział dokładając do koszyka co zdatniejsze sztućce, fakt, mogły się przydać. Choć jeszcze nie wiedział po co. |