Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2014, 21:41   #28
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wózek w pełni zapełnili rzeczami, które mogły się przydać. Albo nie. Podświadomie nie wierzyli, że tam na zewnątrz wszystko wróci do normy, a ich problemy okażą się wynikiem jakiegoś święta, na które wszyscy tak nagle pobiegli.
Kilka lat wcześniej.
Pozostały po nich resztki, jak te puszki z napojami firmy o czerwono-białym logo, będące już dość mocno po terminie, chociaż ten wskazywał 2020 rok. Woda z kranu przestała prychać i bulgotać, lecąc równym strumieniem. Nalana do szklanki wydawała się świeżą, górską wodą prosto z jakiegoś podziemnego strumienia. Ostatecznie znajdowali się przecież w środku cholernej góry.
Została tylko lodówka. Dopiero po dotknięciu drzwiczek okazało się, że lekko uchylona. Wraz z brakiem prądu puściły także magnesy, dopuszczając do środka powietrze - dzięki czemu nie padli trupem po otwarciu jej na oścież. Większość tego, co zostało, było teraz plamami o niezidentyfikowanym kolorze, odbitymi na półkach lodówki. Nieprzyjemny zapach poraził nozdrza, ale słabiej, niż się spodziewali. Dało się zajrzeć głębiej. I dzięki temu odnaleźć jedyne źródło sensownego pożywienia: dwie puszki mięsne i jedną rybną, ciągle zamknięte, z datą ważności wybitą na 2021 rok.

Tak obładowani wrócili do głównego holu, gdzie Monique ciągle podtrzymywała ogień. Płomienie dawały znośne światło, pozwalające odróżnić kontury nawet najdalszych ścian i mebli. Dymiło jednakże mocno, a niesprawna wentylatory nie oprowadzały nadmiaru szkodliwych oparów. Mogło być też tak, że pożar powoli docierał na "zerowe" piętro. Tak czy inaczej, należało się spieszyć. Zanim zdążyli podjąć jakieś kroki, w krąg światła wpadł podekscytowany Leon, który wcześniej został tutaj, zamiast podążyć na zaplecze.
- Ima! Znalazłem! Jest wyjście! To musi być wyjście! Za mną!
Prawie krzyczał, nie mogąc powstrzymać radości. Zaprowadził ich do przejścia, dokładnie po przeciwnej stronie pomieszczeń socjalnych, z których wracali. Teraz mając prowizoryczne pochodnie, mogli znacznie lepiej przyjrzeć się temu fragmentowi kompleksu.

Przejście zamykały olbrzymie, rozsuwane wrota, wyglądające trochę jak wyjęte prosto z wyobrażeń stalowe zamknięcie silosu nuklearnego. Były prawie zupełnie zamknięte, lecz właśnie to "prawie" tak podnieciło Leona. Okazało się, że iskrzy się z skrzynki z bezpiecznikami i przyciskami kontrolującymi mechanizm, a oba skrzydła wrót nie domknęły się. Ze szpary wysypywały się kamienie i ziemia, coś tam w głębi zawaliło się i powstrzymało autozamykacz, przy okazji go psując. A im pozwalając wspiąć się na pokruszone skały i przecisnąć przez wyjście, aby znaleźć się w przejściu. Wymagało to praktycznie czołgania się w okolicach sufitu.
Ale potem w zasięgu wzroku pojawiało się słabe światło.

Korytarz prowadzący na zewnątrz, szeroki tak, że spokojnie przejechałby nawet najszerszy samochód, teraz był zasypany w trzech czwartych. Ściana się zawaliła, podobnie jak część sufitu i gruz zawalał to miejsce, utrudniając przejście. Było zimno, może nie był to mróz, ale temperatura oscylowała w granicy od pięciu do dziesięciu stopni Celsjusza, nieco za mało jak na lekarskie, zawilgotniałe ubrania, w które w większości byli ubrani.
Ale musieli przynajmniej zobaczyć niebo, zanim przygotują się lepiej.


Tak jak pamiętali, znajdowali się wysoko w górach. Z wyjścia tunelu widzieli kilka szczytów, których żadne z nich nie rozpoznawało. Długą chwilę zajęło ustalenie, że słońce właśnie wschodzi a nie zachodzi.
W okolicy nie było praktycznie nic. Budka strażnicza i niewielkie parking, na którym stał duży Range Rover oraz osobowy ford, którego marki nikt z nich nie kojarzył. Poza tym tylko kręta, pojedyncza asfaltowa droga w dół. Większość otoczenia pozostawała bezśnieżna, ale co wyższe szczyty bieliły się. Aleksiej, porównując swoją wiedzę do tego co widział, porę roku określał na wczesną wiosnę. Tak wczesną, że rośliny dopiero zaczynały kwitnąć i to nie tu, a w niższych partiach gór.
 
Sekal jest offline