Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2014, 22:49   #20
Aves
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Marek co jakiś czas przeklinał cicho. Droga, którą jechał do Jeleniego Potoku była wąska i trudna. Parę razy nawet zastanawiał się czy nie oddać kierownicy Gustavowi, który był lepszym kierowcą od niego, ale stwierdził, że się nie podda i pokarze swojej watasze, że umie poradzić sobie z problemami. Przejechał obok zrujnowanej fabryki dywanów po jednej stronie i wielkiego zalewu, awaryjnego źródła wody dla miasta i otoczony ogrodzeniem, położony w niewielkim lasku nowy dwór. Nie zwrócił uwagi na reklamy, wjechał do wsi Wojtków i zbaraniał. Rzędy takich samych domków i górujący nad nimi szpital. Marek zatrzymał się na chwilę i zapukał w szybę naczepy. Otworzyła Veronica.
- Vera sprawdź na mapie jak dojechać do Jeleniego potoku- Poprosił Lider. Nastolatka jęknęła nie cierpiała szukać drogi. Jakiś palant zaczął na nich trąbić. Marek miał ochotę wysiąść i zdzielić go w pysk w sumie przydało, by mu się rozładowanie napięcia. Cały czas myślał o Izabelii i te myśli nie dawały mu spokoju. Usłyszał jak drzwi otwierają się Popatrzył na Gustava i jakiegoś wydzierającego się za nimi gościa.
- Wysiadaj szefie nie masz dziś głowy do jazdy odblokujemy ten korek, zanim zjawią się gliny.- Powiedział Gustav.
Marek chciał coś powiedzieć, ale przeszkadzał mu awanturujący się typ w lusterku bocznym zauważył, że inni kierowcy zaczynali trąbić. W końcu nic dziwnego stanął „na światłach” a akurat sygnalizator zmienił kolor na zielony.

Mężczyzna chwycił Gustava za ramię i chciał mu przyłożyć, ale, wtedy Marek nie wytrzymał odpiął pas i rzucił się na nerwowego kierowcę. Przez chwilę czuł się szczęśliwy, kiedy okładał go na ciepłym asfalcie, a zapach krwi mężczyzny mieszał się z zapachem spalin. Nawet nie spostrzegł się, kiedy zaczął przyjmować postać Glabro.

Tylko interwencja krewniaków powstrzymała Lidera. Marek szarpał się, a jego długie do ramion włosy falowały niczym fale.
- Kurwo ! Jeszcze raz ruszysz kogoś z mojej rodziny to Cię zajebie słyszysz !- Mówił warkliwym głosem później energicznie odwrócił się i wskoczył do kabiny kierowcy usiadł na miejscu pasażera. Reszta watahy oprócz Gustava wsiadła do naczepy tira. Gustav ruszył.
- Kurwa Mać Marek !- Żachnął się kierowca Co ci się stało... Kurwa mało ci przygód jeszcze brakuje nam policji. Panuj nad sobą, bo...- Marek zaśmiał się.
- Bo co Kurde... Co mi zrobisz ?! Zbijesz ! Spróbuj swoich sił.- Warknął odsłaniając kształtujące się kły. Z głębi naczepy słychać było płacz dziecka.

Marek postanowił się uspokoić. Dalszą część drogi przejechali spokojnie. Kiedy dojechali do Jeleniego potoku. Marek zdąrzył już przybrać formę homid jednak w jego zapachu wciąż wyczuwalne były ślady niedawnej agresjii. Lider odpiął pasy wysiadł z kabiny, uprzednio obiecując krewniakom, że będzie trzymać nerwy na wodzy. Jednak dla pewności razem z, nim do „Jeleniego Potoku” wszedli Gustav, Andrzej i Maria.

Marek został z Gustavem i Andrzejem Rozmawiać z recepcją poszła Maria.
Marek słyszał jej głos.
- Dzień dobry my Chcieliśmy się spotkać z panem Zygmuntem.
- Nie, nie byliśmy umówieni...

Lider zacisnął dłonie w pięści.
- Taki kawał drogi i nas nieprzyjmie – Warknął. Milczący dotąd Andrzej popatrzył na niego i uśmiechnął się.
- Przyjmą Nas Nasza Maria umie wszystko załatwić jak nie uśmiechem to cyckami- Szturchaniec Gustava uciszył perkusistę.

Chwilę później pojawiła się uśmiechnięta Maria.
- No załatwione Spotka się z nami w swoim pokoju na drugim piętrze.-

Cała grupa udała się na drugie piętro. Marek stanął przed drzwiami i zapukał. Otworzyła mu kobieta o pięknych niebieskich oczach. Marek uśmiechnął się i wszedł.

- Witaj Zygmuncie kopę lat- Uścisnął mu po przyjacielsku dłoń.
- Chciałbym przedstawić ci moją rodzinę.
Wskazał, im gestem aby weszli. Andrzej oczywiście zarobił kolejnego plaskacza od ślicznotki, która nie lubiła jak ktoś ją po tyłku szczypie. Więc na facjacie Andrzeja szybko pojawił się czerwony odcisk smukłej rączki rudowłosej damy.

Marek przedstawił wszystkich zaczynając od swojej Narzeczonej. Po krótce opowiedział o zespole i ich życiu w Niemczech. Później zadał pytania do Zygmunta.
- Powiedz mi Zygmuncie...- Powiedział siadając na krześle reszta jego rodziny usiadła na kanapie.
-... Dlaczego wracamy na stare śmieci ? I jaka jest sytuacja z magami Technokracji Dalej się panoszą. Czy może Dzieci żmija zwące się Spokrewnionymi zalęgły się również tutaj w drodze do ciebie pobiłem jednego ghula, tak mi się przynajmniej wydawało, że to był ghul. Na pobliskiej wyspie wyczułem innego Garou, ale, kiedy tam dotarłem wyczułem tylko zapach damskich trzewików. Mógłbyś mi wyjaśnić co się tutaj dzieje ?.- Skończył kanonadę pytań i patrzył teraz na człowieka, który kiedyś ocalił go przed śmiercią, jednak cały czas myślał o pięknej Izabelii.
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 06-04-2014 o 22:54.
Aves jest offline